WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Na początek Radosław Sobolewski powiedział: - Niestety, koszmarna przegrana i taka ciężka do wytłumaczenia. O ile w pierwszej połowie naprawdę konsekwentnie realizowaliśmy plan na to spotkanie i zwłaszcza jeżeli chodzi o grę defensywną wyglądało to bardzo przyzwoicie... Może mniej tutaj byliśmy groźni, jeżeli chodzi o ofensywę, ale jeżeli chodzi o grę defensywną to naprawdę to wyglądało całkiem nieźle. I wychodzimy z szatni po przerwie i tak naprawdę w ciągu dziesięciu minut przegrywam mecz i mecz się kończy po dziesięciu minutach po wyjściu z szatni. To jest niedopuszczalne i niezrozumiałe z mojej perspektywy. Przegrywamy zasłużenie. Musimy się jak najszybciej podnieść. Musimy się podnieść jako zespół, bo tu za chwilę mamy kolejne dwa ważne spotkania, jeszcze przed przerwą na kadrę i musimy zacząć punktować, bo naprawdę sytuacja w tabeli robi się niewesoła.
Odra w tym meczu stworzyła może jeden groźny atak. Zapytany, jaki był pomysł na ofensywę opolan, ich trener powiedział: - Zgadza się. Nawet po przechwytach, jeżeli chodzi o tę pierwszą połowę, kiedy naprawdę broniliśmy nieźle, szybko pozbywaliśmy się piłki i nie byliśmy w stanie zagrozić Wiśle Kraków dzisiaj. Jednak naprzeciw nas stanął rywal, który nam gdzieś odebrał nasze wszystkie atuty i na pewno tak to wyglądało. Natomiast plan był wiadomo pobronić, popracować, nawet czasami pocierpieć w tej obronie niskiej, jeżeli chodzi tutaj o tę fazę i jak tylko miała się nadarzyć okazja do kontrataku, mieliśmy z tego skorzystać. No niestety, nie udało się dzisiaj zupełnie tego wykorzystać, nad czym na pewno ubolewamy.
Trener Odry został zapytany jak czuł się wracając na Reymonta? Odpowiedział: - To jest nie pierwszy raz, kiedy wracam w innej roli, bo byłem tutaj jak trenerem w ekstraklasie z Wisłą Płock, kiedy wygrałem 3:0. Więc to nie jest pierwszy raz i już jestem troszeczkę starszy, już pewne rzeczy inaczej odbieram.
Dopytywany nieco później, że po skandowaniu nazwiska nie bił brawa trybunom i czy to wynikało z jakiejś zadry w stosunku do kibiców, Sobolewski nieco się obruszył. Powiedział krótko: - Proszę nie doszukiwać się takich rzeczy... Apeluję.
Na pytanie dlaczego w kadrze meczowej zabrakło Adriana Łyszczarza, trener Odry odpowiedział: - Jak widzicie nie poruszam w ogóle takich pechowych zdarzeń, tego pecha całego, który też naokoło tej drużyny się zebrał. Adriana Łyszczarza najprawdopodobniej długo z nami nie będzie. W trakcie meczu pucharowego, który rozgrywaliśmy z drugim zespołem Podbeskidzia Bielsko-Biała na sztucznej murawie, nabawił się kontuzji. Mam nadzieję, że nie będzie najgorszego, ale jest w trakcie diagnozowania i być może nie będzie go z nami dość długo.
Padło też pytanie czy Radosław Sobolewski był zaskoczony zwolnieniem trenera Kazimierza Moskala, a także składem, jaki wystawił Mariusz Jop, odparł: - Myślę, że zaskoczenie było na początku tygodnia. Natomiast jeżeli chodzi o Mariusza, jeżeli chodzi o sprawy taktyczne, to raczej się znamy i wiemy jak to mniej więcej wygląda. Natomiast tutaj tak, no duża odwaga, jeżeli chodzi o bramkarza i tutaj postawienie na młodego Letkiewicza jako młodzieżowca, naprawdę słowa uznania za ten ruch. To było lekkie zaskoczenie, ale już później czytając skład wiedzieliśmy mniej więcej, jak to będzie wyglądało.
Z kolei trener Wisły Mariusz Jop powiedział na początek: - Myślę, że możemy być zadowoleni z tego spotkania, z tego wyniku, z cierpliwości, jaką mieliśmy jako zespół. I myślę, że to takie zwycięstwo gdzieś wisiało w powietrzu od dłuższego czasu. Cieszę się, że w osiągnęliśmy taki wynik. Z pokorą podchodzimy do tego, bo wiemy, że to jest początek drogi.
Zapytaliśmy trenera Mariusza Jopa czy ten mecz nie był kolejnym dowodem na to, że problemem Wisły jest mentalne nastawienie drużyny. Bo najpierw były problemy przed przerwą, ale gdy padł pierwszy gol, zespół zaczął wprost fruwać… Jop odpowiedział: - Myślę, że tak, bo na pewno było widać taktykę zespołu, z którym graliśmy. Bardzo zbliżoną do tego co robiła Kotwica, czy tam kilka ostatnich zespołów. Niska obrona 5-4-1 i czekają, wytrącają, próbują wytrącać nas z rytmu. Przeciągają stałe fragmenty gry. No to gdzieś było widać, że taki był plan. I liczą na stałe fragmenty w ofensywie. No i w takich sytuacjach kwestią czasu jest, żeby właśnie być cierpliwym, żeby być spokojnym w budowaniu, ale robić to szybko. No i kwestią jest, żeby strzelić bramkę, bo wtedy często te zespoły nie mają już za bardzo pomysłu na to, co robić w takiej sytuacji, jak tracą, jak muszą gonić, otwierają się, są większe przestrzenie. A my chcemy dalej grać to samo w takiej sytuacji. Absolutnie nie chcemy się cofać, tylko chcemy w takich momentach kontynuować to, co było założone.
W meczu z Odrą przełamał się Łukasz Zwoliński – strzelił dwa gole, zaliczył asystę. Czy to obok wygranej cieszyt równie mocno trenera Wisły?
- Cieszę się przede wszystkim z tego, jak się zaprezentował cały zespół, a to, że inni zawodnicy strzelili bramki, bo i Tamas i Jesus, to jest coś, czego ten zespół potrzebował. I cieszę się, że coraz większa liczba zawodników jest z liczbami.
Do przerwy Wisła miała problemy. Co powiedział w przerwie do piłkarzy ich trener? Mariusz Jop odparł: - Kontynuowaliśmy to, co było założone na pierwszą połowę z małymi korektami w budowaniu, którą przestrzenie wykorzystać. I właśnie ustawienie „Zwolaka” trochę zmieniliśmy, żeby przyspieszyć też grę przez środek. Miało być mniej kontaktów, mieliśmy szybciej grać. Miały być podania progresywne, więc to były takie niuanse w ofensywie. No ale pierwszą bramkę zdobyliśmy jednak po stałym fragmencie gry, więc to było też istotne, bo tych bramek w lidze po stałych fragmentach za dużo nie strzelamy. I to był taki początek do tego, żeby się otworzyły te przestrzenie i można było kontynuować tę pracę.
Trener Wisły został zapytany też o brak dopingu, pewnego rodzaju protest kibiców na ostatnie wydarzenia w klubie. Jop nie chciał szerzej komentować sprawy. Powiedział krótko: - Na pewno wolę, jak kibice nas wspierają.
W bramce Wisły zagrał Patryk Letkiewicz. Kiedy zrodził się ten pomysł? Mariusz Jop zdradza: - Pomysł z Patrykiem był już na poprzedni mecz w Głogowie. Taka była decyzja, że miał zagrać. Mecz się nie odbył, więc jakby byliśmy wtedy zgodni co do tej decyzji i ona została utrzymana. Patryk dobrze wyglądał w treningach, dobrze wyglądał w zespole rezerw. Jest młodym człowiekiem, który ma duży potencjał, więc dostał swoją szansę i dzisiaj prezentował się dobrze. Ale trzeba powiedzieć, że zespół bardzo mu pomógł, bo tych sytuacji miał bardzo mało do bronienia.
Dopytywany czy Letkiewicz zostanie w bramce na dłużej, Jop odparł: - Zobaczymy, wygraliśmy wysoko, więc tak na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że nie ma co kombinować ze składem. Jest prawdopodobne, że taki skład zostanie utrzymany, natomiast jeszcze nie na pewno.
Na pytanie czy James Igbekeme miał być ustawiany niżej, trener Wisły odpowiedział: - Nie, założenie było, że ma grać wyżej. Czasami schodził za nisko i właśnie to były te korekty też, bo nie potrzebujemy w budowaniu trzech zawodników. Bo tak budowaliśmy, plus dwóch szóstek, to nie ma potrzeby, żeby aż tyle osób było pod piłką, wręcz przeciwnie, chcieliśmy, żeby James był wyżej. Natomiast często schodził po piłkę, bo tam nie mógł sobie znaleźć tej przestrzeni. No może takie było wrażenie, natomiast założenie było, że ma być trochę wyżej.
Wisła do przerwy remisowała z Odrą 0:0. Padło zatem pytanie czy trener Mariusz Jop nie bał się, że wracają demony z kilku poprzednich meczów? Odpowiedział: - Moim zadaniem jest, żeby zespół wierzył w to, co robi i żeby robił to konsekwentnie. Takie było założenie i w efekcie tego była wysoka wygrana.
Z kolei na pytanie czy gol Jesusa Alfaro na 1:0 był najważniejszym, odpowiedział: - W takich spotkaniach ten pierwszy gol jest bardzo istotny i istotne jest kiedy go strzelimy, więc potwierdzam - to jest też przestrzeń, którą chcieliśmy wykorzystywać, właśnie uderzenia w tym kierunku. Także cieszę się, że elementy, które trenowaliśmy w trakcie zajęć, to też tutaj to zaprocentowało.
Jeden z dziennikarzy stwierdził, że Łukasz Zwoliński w tym meczu był w życiowej formie. Mariusz Jop odparł z uśmiechem: - Nie wiem, jak to pan redaktor obliczył tak szybko. Ja nie mam jeszcze danych z GPS-ów, jakie dystanse pokonywał, czy one są życiowe w jego dyspozycji. Na pewno w treningu wyglądał dużo lepiej niż na początku, jak do nas przyszedł i stąd miejsce w pierwszej jedenastce. Cieszę się, że również udowodnił, że potrafi strzelać bramki, bo on też, tak jak każdy zawodnik, jak każdy napastnik, potrzebuje tych goli, żeby mieć tę pewność siebie jeszcze większą.
Poproszony o ocenę współpracy Angela Rodado z Łukaszem Zwolińskim, trener Wisły odparł: - Jak zobaczymy na liczby, to wydaje się, że była bardzo dobra. Natomiast jest jeszcze kilka niuansów, które trzeba dopracować. Na pewno będziemy to robić w najbliższym czasie. Nie chcę tu teraz jakoś na gorąco tego oceniać i analizować, bo potrzebuję też sobie na spokojnie ten materiał obejrzeć. Natomiast pokazali, że mogą grać razem, pokazali, że razem mogą strzelać bramki i myślę, że to jest chyba najważniejsze dzisiaj.
Padło też pytanie trochę obok meczu z Odrą. Konkretnie o Kacpra Dudę, kiedy będzie mógł wskoczyć do meczowej kadry? Mariusz Jop powiedział na ten temat: - Też czekamy na to, co on czuje i kiedy da informację, że już czuje, że jest gotowy do tego, żeby grać, żeby pomóc zespołowi. Bo też jest to świadomy chłopak i jeżeli czuje, że jeszcze nie jest przede wszystkim fizycznie gotowy do tego, to też jest odpowiedzialnym człowiekiem, więc czekamy na informacje od niego. Nie chcemy go absolutnie w żaden sposób pośpieszać. Miał bardzo długą przerwę, poważny uraz, więc jesteśmy cierpliwi i oczywiście czekamy na Kacpra, ale nie tylko na Kacpra, ale też na innych zawodników, którzy zmagali się z urazami.
