https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop przed meczem o Superpuchar: To Jagiellonia jest faworytem. My nic nie musimy, ale możemy dużo zyskać

Bartosz Karcz
Jedenaście miesięcy temu Wisła Kraków też nie była faworytem finału Pucharu Polski, a jednak pokonała na Stadionie Narodowym Pogoń Szczecin 2:1
Jedenaście miesięcy temu Wisła Kraków też nie była faworytem finału Pucharu Polski, a jednak pokonała na Stadionie Narodowym Pogoń Szczecin 2:1 Sylwia Dąbrowa
W środę o godz. 21 na Stadionie Narodowym Wisła Kraków jako zdobywca Pucharu Polski zmierzy się z mistrzem kraju Jagiellonią Białystok. Stawką będzie Superpuchar.

Wisła Kraków przed Superpucharem

O zamieszaniu wokół tego meczu pisaliśmy już wiele razy. Miał się odbyć najpierw latem, później wiele razy przekładano termin, a na koniec również miejsce rozegrania meczu z Białegostoku na Warszawę. W tym ostatnim przypadku Jagiellonia sama jest sobie winna. Skoro zdecydowała się przyłączyć do absurdalnego bojkotu kibiców Wisły, to zamiast zagrać na swoim stadionie i jeszcze na tym zarobić, będzie musiałam jechać do Warszawy.

Co z Angelem Rodado?

Dla wiślaków opcja gry w stolicy jest lepsza, bo i droga krótsza, a teren neutralny. Sytuacja kadrowa w Wiśle jest niezła. Na dłużej wyłączeni są z gry Kacper Skrobański i Piotr Starzyński. Kontuzje leczą też Patryk Gogół i przede wszystkim Angel Rodado. O tym ostatnim na konferencji prasowej przed wyjazdem do Warszawy mówił trener Mariusz Jop: - Angel jest w trakcie rehabilitacji. Próbujemy to leczyć w tym momencie nieoperacyjnie. Jest to podobny przypadek, jaki był wcześniej, bo to nawet jest ten sam bark. Zobaczymy, jak ta rehabilitacja będzie przebiegała. Czy w taki sposób uda się go doprowadzić do pełni zdrowia.

Dopytywany czy można to rozpatrywać na dwa sposoby, czyli albo w miarę szybki powrót na boisko Rodado, albo operacja i w praktyce koniec sezonu dla Hiszpana, Jop przyznaje: - Myślę, że obydwa scenariusze są prawdopodobne.

Jaki będzie plan zastąpienia Angela Rodado na pozycji numer „dziesięć”, gdzie ostatnio grał? Wiele wskazuje, że w Warszawie może tutaj wystąpić Olivier Sukiennicki, ale on nie może z kolei grać w meczu ligowy, bo musi pauzować za kartki. Jop o pomysłach na zastąpienie Hiszpana prócz opcji z Sukiennickim mówi: - Możliwości jest kilka, bo może tam zagrać ktoś z młodych piłkarzy, a mam tutaj na myśli Kuziemkę i Baniowskiego. Może zagrać Kacper Duda na pozycji „dziesięć”. Może na tej pozycji zagrać Jesus Alfaro. Możliwości jest więc kilka. Myślimy nad tymi rozwiązaniami, trenowaliśmy różne scenariusze. Postaramy się wybrać takie rozwiązanie, które jest najlepsze dla zespołu w tym momencie.

W tym wątku trener dopytywany był czy ma zamiar przemodelować pracę z zespołem, żeby któregoś z zawodników już podczas treningów ustawiać wyżej, nawet jako „dziewiątkę”. Mariusz Jop mówi: - Robiliśmy to już w zeszłej rundzie. Chociażby wspomniany Duarte, który z Polonią zagrał na pozycji numer „dziewięć” i spisywał się całkiem przyzwoicie. Angel w naszym sposobie gry jest bardziej „dziesiątką”, a na tę pozycję mamy większe możliwości. W przypadku gdyby trzeba było zmienić Zwolińskiego, mamy warianty, które ćwiczyliśmy wcześniej na treningach czy w spotkaniu z Banikiem. Dla tych zawodników nie są to jednak naturalne pozycje. Tym piłkarzem, który mógłby go zastąpić, jest Duarte. Reszta ma trochę inny profil.

A skoro pojawił się temat Łukasza Zwolińskiego, to również o niego trener Wisły był pytany. Przede wszystkim o nieskuteczność napastnika wiosną i co zrobić, żeby to się zmieniło? Mariusz Jop mówi: - Jedyne, co można zrobić, to zachować spokój i być cierpliwym. To, co jest najważniejsze, to że on dochodzi do sytuacji strzeleckich. Praktycznie w każdym spotkaniu ma przynajmniej jedną bardzo dobrą okazję i wiem, że to jest kwestia czasu, że trafi. Oczywiście, chciałbym, żeby to nastąpiło jak najszybciej. Łukasz też chciałby, żeby to było jak najszybciej. Wierzę, że to nastąpi, a jak się to już stanie, to pójdzie seria w drugą stronę.

Wyjazd Wisły z Krakowa na dłużej

Wisłę czekają w tym tygodniu dwa mecze, bo po wyjeździe do Warszawy już w piątek zagra ligowe spotkanie z Wartą Poznań w Grodzisku Wlkp. Czy zatem można w składzie „Białej Gwiazdy” na Superpuchar spodziewać się np. aż dziesięciu zmian? Trener Mariusz Jop mówi na ten temat: - Teoretycznie tak, ale wiadomo, że aż tak dużych zmian nie będzie. Traktujemy to spotkania tak, jak ligowe. Traktujemy je bardzo poważnie. Jest to mecz prestiżowy, mecz o trofeum, więc nie ma mowy o potraktowaniu tego w niewłaściwy sposób. A co do personaliów, to oczywiście nie chciałbym ułatwiać zadania rywalowi. Na pewno przygotowania były takie, jak do każdego kolejnego ligowego spotkania. Skupiamy się obecnie tylko na tym meczu, nie myślimy, co będzie dalej. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby dobrze się zaprezentować i powalczyć o zwycięstwo.

Jagiellonia faworytem, czyli czy bez presji Wiśle będzie łatwiej?

To oczywiście Jagiellonia będzie faworytem środowego meczu. Czy to oznacza, że paradoksalnie Wiśle może zagrać się łatwiej, bo bez nadmiernej presji? O tej kwestii Jop mówi: - Na pewno takie radzenie sobie z presją, gra w roli faworyta z zespołami, które bronią nisko i czekają na kontratak, jest trudne. Nie tylko dla Wisły, ale też dla innych zespołów, które się często z tym spotykają. Tutaj piłeczka jest po stronie Jagiellonii. Jagiellonia presję ma na pewno większą, jest faworytem. Jest mistrzem Polski. Jest zespołem, który dalej nas reprezentuje w europejskich pucharach. My przystąpimy do tego meczu z pozycji zespołu, który teoretycznie nic nie musi, a tylko może zyskać na tym meczu.

Trener Wisły dodaje też, że nie spodziewa się jakiejś rewolucji w składzie rywali: - Nie sądzę, żeby tam były jakieś bardzo duże zmiany. Zresztą obserwując Jagiellonię, widać, że trener rotuje tam składem. Nie sądzę zatem, żeby tam były większe rotacje niż zazwyczaj pomiędzy meczami ligowymi i tymi w europejskich pucharach.

Największą obecnie gwiazdą Jagiellonii jest Amificio Pululu. Jak go zatrzymać? Pytany o tę kwestię Mariusz Jop mówi: - To nie są czasy, żeby oddelegowywać zawodnika do pilnowania jednego, wyróżniającego się piłkarza w drużynie przeciwnej. Zresztą myślę, że poza Pululu jest tam wielu dobrych piłkarzy. Chociażby Jesus Imaz, który jest takim piłkarzem, jeśli nie najlepszą „dziesiątką” w ekstraklasie, to na pewno w top 3. Tam jest wielu dobrych piłkarzy i gra kolektywna, zespołowa, pomaganie sobie wzajemne, asekuracja to są takie elementy, które pomogą poradzić sobie z każdym zawodnikiem drużyny przeciwnej. Nic tutaj wielkiego wymyślić nie możemy. Oczywiście Pululu jest zawodnikiem, który ma wiele atutów. Jest silny fizycznie. Ma ciąg na bramkę, trudno go powalić. Ma dobre, krótkie prowadzenie piłki. To jest piłkarz, który na pewno udowadniał na poziomie Europy i ekstraklasy, że jest bardzo groźnym i skutecznym napastnikiem. Ma natomiast też swojej słabsze strony, jeśli chodzi o grę i postaramy się to wykorzystać.

Wiele możliwości w środku pola w Wiśle

W Wiśle sytuacja kadrowa wśród pomocników jest bardzo dobra. Wrócili już do gry m.in. Marc Carbo i Marko Poletanović. To piłkarze o podobnej charakterystyce. Czy zdaniem trenera „Białej Gwiazdy” oni mogą grać razem? Jop odpowiada: - Oczywiście, że jest taka możliwość. Możemy sobie wyobrazić zestawienie Carbo - Poletanović - Duda. W takim trójkącie wiadomo, że Kacper grałby w takiej sytuacji na pozycji „dziesięć”. Są różne scenariusze, możliwości, warianty. Możemy je układać z trzech, a nawet czterech zawodników, bo jeszcze jest przecież James Igbekeme, który jest w tej rundzie w dobrej dyspozycji. Oczywiście będziemy to obserwować. Mamy teraz dużo spotkań blisko siebie. Na pewno będziemy starali się wykorzystywać tych piłkarzy w zależności od tego, w jakiej dyspozycji będą.

Trener Wisły został zapytany też czy środowy mecz będzie najważniejszym w jego szkoleniowej karierze. Odpowiedział krótko: - Nie, to nie będzie najważniejszy mecz w mojej karierze. To będzie kolejny ważny mecz.

Dopytywany czy po przyjeździe na Stadion Narodowy, przypomną się chwile z finału Pucharu Polski, Jop dopowiada: - To było tak dawno temu, że to nie ma żadnego znaczenia, ale być może dla niektórych zawodników, którzy mieli przyjemność grać w tym finale, to wspomnienia będą na pewno bardzo pozytywne, bo ten mecz skończył się dla nas korzystnie. Dla mnie osobiście jednak nie ma to znaczenia.

Zapytany czy potwierdzi, że jego drużyna lubi grać takie mecze, nakręcając się wręcz na nie, trener Wisły dodaje: - Zespół powinien traktować ten mecz, jak każdy inny. Natomiast jest coś takiego, co przychodzi naturalnie, że jak jest spotkanie na dużym stadionie o stawkę, o prestiż, o trofeum, to tej pracy ze strony sztabu trzeba trochę mniej wykonać jeśli chodzi o motywację zawodników. Myślę, że to jest naturalne.

Jak najmniej obrony niskiej

Skoro Jagiellonia jest faworytem, to można spodziewać się, że ona będzie częściej w ataku. Jak Wisła poradzi sobie w grą w obronie niskiej, skoro na co dzień w lidze nie jest zbyt często do tego zmuszana? Trener Jop mówi: - Są takie fazy meczów, że musimy zejść do obrony niskiej. W spotkaniach ligowych również, choć rzeczywiście jest to rzadkość. My natomiast postaramy się, żeby takich faz było jak najmniej. W meczu z Jagiellonią również.

Wiślacy trenują strzały z dystansu

Padło też pytanie o jakość strzałów z dystansu. Wisła często ma bowiem sytuacje, gdy zbiera piłkę przed polem karym rywali, ale później jakość takich uderzeń z tego sektora boiska pozostawia wiele do życzenia. Dotyczy to m.in. Jamesa Igbekeme. Tej kwestii Mariusz Jop poświęcił nieco dłuższy wywód. Powiedział bowiem: - Potwierdzam to, że nad tym pracujemy. Określeni zawodnicy mają swoje mocne i słabe strony. Są mocne strony, nad którymi pracujemy, ale są też słabsze, nad którymi też muszą pracować. Akurat James jest piłkarzem, który pracuje nad finalizacją z tej okolicy szesnastego metra, bo my też to widzimy, że często potrafi się znaleźć w tej sytuacji. Jeśli atakujemy duża liczbą zawodników, rywal się broni nisko, to często tam piłka spada. My to widzimy, ale jedyne, co możemy robić, to powtarzać w treningu ten scenariusz, uderzenie z szesnastego, osiemnastego metra. Natomiast jest to coś, nad czym James musi pracować.

Tak, jak wspomnieliśmy, po meczu w Warszawie Wisła ma spotkanie w Grodzisku Wlkp. z Wartą Poznań. Dlatego wiślacy ze stolicy nie wracają bezpośrednio do Krakowa. Jadą na krótkie zgrupowane do Opalenicy. O szczegółach Mariusz Jop mówi: - Jedziemy większą grupą, ale niektórzy zawodnicy dojadą do nas na sam mecz, żeby być z nami na Stadionie Narodowym. Ci, dla których lepiej będzie, żeby trenowali z drugim zespołem, wrócą, będą trenowali z rezerwami i wezmą udział w meczu sobotnim. Jedziemy natomiast trochę szerszą grupą niż zazwyczaj. Angel Rodado też jedzie z nami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska