Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wach przed walką z Arturem Szpilką: W ringu nie będzie litości. Chcę go znokautować [ZDJĘCIA]

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Rozmowa z Mariuszem Wachem, który 10 listopada w Gliwicach zmierzy się w pięściarskiej walce wagi ciężkiej z Arturem Szpilką.

– Czy to nie dziwne, że pojedynek Wacha z Nowej Huty ze Szpilką z Wieliczki odbędzie się w Arenie Gliwicach, a nie w Tauron Arenie Kraków?

– Wiadomo, że obaj wolelibyśmy, żeby odbył się w Krakowie. Niestety, to nie od nas zależało. Najważniejsze jednak, że do walki dojdzie. W Gliwicach również jest wielka hala. A oczekiwania przed naszym pojedynkiem są ogromne. Fani przez media społecznościowe informują, że przyjadą do Gliwic, że będą nam kibicować.

– Miał Pan już okazję próbować swoich sił ze Szpilką?

– Nigdy nie walczyliśmy ze sobą, nie sparowaliśmy razem. Artur jest o dziewięć lat młodszy ode mnie. Gdy zaczynałem boksować, on był jeszcze małym chłopcem. Nasze drogi nigdy się nie skrzyżowały ze sobą nawet na treningach.

– Jakie są Panów relacje poza ringiem? Jesteście znajomymi, kolegami, przyjaciółmi?

– Znajomymi. Przed zbliżającą się walką czasami spotykaliśmy się, ale ostatnio się już nie widujemy, nie licząc oficjalnego spotkania typu face to face i konferencji prasowej, które odbyły się w piątek w stolicy.

– Podczas takich spotkań zdarzają się wyzwiska, przepychanki, a nawet bójki. Ale w Warszawie było spokojnie.

– Nie jestem typem człowieka, który niepotrzebnie zaczepia rywala, wdaje się w pyskówki. Myślę, że Artur też się nauczył, iż lepiej swą energię skumulować na przygotowaniach do walki i jej samej niż na śledzeniu tego, co przeciwnik powiedział, czy co kibice o nim myślą i co o nim piszą. Wcześniej dużo energii tracił na skupianiu się na złych emocjach. Lepiej ją zostawić na walkę.

– To będzie walka zwykle spokojnego, stonowanego, skrytego Wacha z przeważnie bezczelnym, pewnym siebie, aroganckim Szpilką? Bo taka różnica charakterów między zawodnikami też przyciąga kibiców i powoduje wzrost zainteresowania pojedynkiem.

– Każdy, kto ogląda boks wie, że w porównaniu z moim oponentem przed walką nie ma we mnie niepotrzebnej agresji. Na razie ze strony Artura jest elegancko, nic złego się nie dzieje. Artur jest spokojny, trochę się zmienił, a przynajmniej mam taką nadzieję. Tego jednak nie da się tak do końca wyhamować. Arturowi wystarczy jakaś iskierka, żeby wybuchł. Może to być moje jedno słowo, spojrzenie czy jakiś gest.

– Gdy się czyta mniej lub bardziej poważne wypowiedzi kibiców i ekspertów, można odnieść wrażenie, że większość z nich uważa, iż walka zakończy się znokautowaniem Szpilki. Miło to słyszeć?

– Te opinie się zmieniają. Jeszcze parę miesięcy temu, gdy pojawiła się możliwość naszej walki, za jej faworyta uważany był Artur. Dla mnie to bez różnicy, kto jest faworytem, na kogo stawiają bukmacherzy. Ja przygotowuję się solidnie do każdego pojedynku, na który się zdecydowałem. Parę walk z dobrymi zawodnikami, na przykład z Luisem Ortizem, nie wziąłem, bo wiedziałem, że nie będę mógł być do nich odpowiednio przygotowany, gdyż miałbym za mało czasu na solidne treningi. Teraz miałem mnóstwo czasu – ponad trzy miesiące – aby się przygotować do walki w Gliwicach. Odbywam ciężkie zajęcia, jestem zdrowy, w pełni sił.

– Gdzie Pan trenuje?

– W Dzierżoniowie, czyli około 60 kilometrów od Wrocławia. Przez ostatni tydzień przed walką będę mieszkał w Gliwicach, gdzie odbędę też trening medialny i nastąpi oficjalne ważenie.

– Szpilka powtarza, że dla niego będzie to walka o „być albo nie być”. Dla Pana także?

– Dla mnie tak naprawdę każdy pojedynek jest o „być albo nie być”. Do każdego muszę się solidnie przygotować, dawać z siebie sto procent na treningu i w walce. Wiem, że jest ona dla nas bardzo ważna. Wygrana z Arturem otworzy mi drzwi do starć z lepszymi zawodnikami w kraju i na świecie, bo naszą walkę na pewno będą oglądać różni promotorzy, menedżerowie i bokserskie portale. Może nie czekają z niecierpliwością na nią, ale na jej wynik, na to, kto z nas wygra.

– Czy z punktu widzenia medialnej otoczki wokół tego pojedynku, a nie jego rangi, jest to dla Pana występ numer dwa lub trzy w dotychczasowej karierze? Bo numerem jeden na pewno było starcie w 2012 roku z mistrzem świata WBA, WBO, IBO i IBF Władimirem Kliczką, z którym Pan przegrał na punkty.

– Wtedy jeszcze nie byłem tak rozpoznawalny. Teraz jestem bardziej znany. Artura też wiele ludzi poznało, dlatego nasza walka będzie dla nas bardzo ważna, jeśli chodzi właśnie o medialną stronę. Jest bardzo duże zainteresowanie nią.

– Na które atuty Szpilki musi Pan głównie zwrócić uwagę?

– Na pewno na pracę nóg, odwrotną pozycję, niewygodny styl walki, co pokazało choćby jego starcie z Deontayem Wilderem, gdy do chwili nokautu radził sobie dobrze. Inna sprawa, że Wilder źle walczył. Gdyby inaczej boksował, to ta walka zakończyłaby się szybciej.

– Jakie Pan ma słabości, które może wykorzystać Szpilka?

– Słabości? Nie wiem. Nie mam ich. Ha, ha, ha...

– Nie będzie Panu przeszkadzać niski wzrost Szpilki?

– Analizujemy styl boksowania Artura. Mam niższych sparingpartnerów. Wiadomo, że różnica wzrostu będzie widoczna, tym bardziej, że Artur będzie pochylony, a ja wyprostowany. On też razem z trenerem analizuje moje walki i pewnie będzie dążył do półdystansu.

– Liczy Pan na zwycięstwo?

– Będę musiał dać z siebie więcej niż zwykle, bo wiem, że jadę na galę promotora Artura, więc, żeby sędziowie nie mieli wątpliwości po ostatnim gongu, będę chciał go parę razy powalić na ring, zaliczyć nokdauny lub nokaut. Nie będzie litości. Będę dążył do tego, aby nie zostawić ostatniego słowa sędziom. Artur będzie lżejszy, na pewno zada więcej ciosów, chcąc wygrać na punkty. Będę mu to jednak utrudniał.

– Walka w Polsce, przed własną publicznością, z rodakiem jest czymś łatwiejszym czy też trudniejszym wyzwaniem niż pojedynek za granicą, z obcokrajowcem, czasami na jego terenie?

– Mamy wspólnych znajomych z Arturem. I są oni podzieleni, jeśli chodzi o to, komu mają kibicować. Ja walkę traktuję jak pracę. I tyle. Trenuję i nie zastanawiam się, czy to jest Szpilka, Wilder czy inny zawodnik. Artur jest leworęcznym pięściarzem, przygotowuję się więc do występu tak, by wygrać z mańkutem.

– We wrześniu w Londynie Anthony Joshua pokonał przez nokaut Aleksandra Powietkina, broniąc tytułu mistrza świata IBF, WBA i WBO. Jakie są Pana wrażenia z tego pojedynku?

– Spodziewałem, że tak się skończy. Wiadomo, że Powietkin w pierwszych rundach zawsze jest niebezpieczny, dąży do półdystansu. Jego sierpowe parę razy doszły do celu, ale Joshua ma odpowiednie obycie ringowe, przetrzymał furiackie ataki rywala i w późniejszej części walki zrobił to, co powinien był zrobić.

1 grudnia w Los Angeles ma dojść do walki Wildera z mistrzem świata z 2015 roku Tysonem Fury’m, który podwuipółrocznej przerwie powrócił na ring i wygrał dwa pojedynki. Na kogo Pan stawia?

– Jeszcze nie do końca wierzę, że ta walka się odbędzie. Myślę, że dla Fury’ego jest na nią troszkę za wcześnie. Po długiej przerwie miał dwa lżejsze pojedynki, a teraz porywa się na Wildera, który jest obecnie jednym z najniebezpieczniejszych pięściarzy. Walka ma być w grudniu, ale poczekajmy. Jeszcze wiele może się wydarzyć. Gdy naprawdę do niej dojdzie, przyciągnie na trybuny i przed telewizory mnóstwo kibiców na całym świecie. Wszystkie spotkania twarzą w twarz tych pięściarzy elektryzują fanów boksu. Fury nieoczekiwanie pokonał Władimira Kliczkę, ale w walce z Wilderem fachowcy nie dają mu większych szans. Miałem okazję sparować z Fury’m. Jest groźnym zawodnikiem, zważywszy na jego posturę, ponad dwa metry wzrostu, 120 kilogramów wagi. Ma szybkie ręce.

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mariusz Wach przed walką z Arturem Szpilką: W ringu nie będzie litości. Chcę go znokautować [ZDJĘCIA] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska