Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marko Kolar zostanie w Wiśle Kraków na dłużej? Menedżer chorwackiego napastnika pojawi się przy Reymonta w tym tygodniu

Justyna Krupa
Marko Kolar
Marko Kolar Andrzej Banas / Polska Press
- Podpisałem akurat półtoraroczny kontrakt, bo nie wiedziałem do końca, co będzie z klubem. Jestem otwarty na to, by zostać w Wiśle na dłużej - mówi najlepszy obecnie strzelec Wisły Kraków Marko Kolar. Jego menedżer ma się pojawić w tym tygodniu na Reymonta.

Chorwacki napastnik jest w krakowskim klubie już drugi sezon, ale do tej pory nie miał tak dobrej passy. W ciągu dziesięciu kolejek, począwszy od derbów z Cracovią, strzelił aż siedem bramek. Czy to sprawi, że klub po sezonie siądzie z nim do rozmów o przedłużeniu współpracy? Wiele na to wskazuje.

Jeszcze niedawno nic nie zapowiadało, że z końcem sezonu Kolar może mieć na koncie dwucyfrową liczbę goli. Początek wiosny był dla Chorwata trudny. Nieczęsto dochodził do sytuacji strzeleckich, nie mówiąc o zdobywaniu bramek. Trener Maciej Stolarczyk szukał mu pozycji na boisku, na której byłby w stanie najbardziej przydać się zespołowi. - Dobrze się czuję zarówno jako napastnik, jak i na skrzydle. Trener tłumaczył mi, co powinienem dawać zespołowi na każdej z tych pozycji – przyznaje Kolar.

W trudnych momentach wspierali go bardziej doświadczeni gracze, w tym Paweł Brożek. - Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że takie momenty się zdarzają. To normalne, że przychodzą słabsze okresy, ale trzeba je przezwyciężać – podkreśla Brożek. – A Marko to jest chłopak, który wie, czego chce w życiu.

Rzeczywiście, Kolar dał się poznać w Wiśle jako konsekwentnie dążący do tego, co sobie założył. Na początku w Krakowie gnębiły go kontuzje. Kiedy w końcu zaczął regularnie grać, przed drużyną stanęła groźba rozpadu. Organizacyjny kataklizm, z jakim klub zmagał się na przełomie roku, skutecznie odstraszył dwóch innych chorwackich piłkarzy od dalszej gry w Wiśle. Ale nie Kolara. Ten – w przeciwieństwie do Zorana Arsenicia i Tibora Halilovicia – zdecydował się podpisać nowy, 1,5-roczny kontrakt z klubem, choć mógł odejść za darmo.

- Podjąłem bardzo dobrą decyzję pozostając wtedy w Wiśle. Grałem na wiosnę w każdym meczu i pokazałem, że stać mnie na grę tutaj. Udowodniłem, że mogę występować nie tylko na pozycji napastnika. Uważam, że dużo dobrego zyskałem w trakcie tego pół roku – przyznaje z dzisiejszej perspektywy. - Było mi naprawdę trudno podjąć tę decyzję, bo sytuacja w klubie była wtedy… dość niewiarygodna. Z jednej strony, wierzyłem w tych nowych ludzi, którzy przyszli wtedy do Wisły. Z drugiej, miałem też inne propozycje. W końcu pomyślałem jednak, że Wisła to najlepszy wybór, bo znam już język, znam Kraków, ludzi tutaj i cały zespół. Do tego wrócił Kuba Błaszczykowski i zrozumiałem, że za to ratowanie Wisły wzięli się poważni ludzie. Dlatego zostałem.

I w końcu nadeszły dla niego lepsze czasy w krakowskim zespole. Meczem na przełamanie okazały się derby. Czyli stało się tak, jak przepowiedział mu prezes Rafał Wisłocki. – Mamy z prezesem dobrą relację. Kiedy na początku wiosny nie strzelałem bramek, powiedział mi, że jeszcze zobaczę, że będę trafiał w tych najważniejszych momentach. I rzeczywiście, przyszedł mecz z Cracovią, potem z Legią Warszawa i kolejne bramki. Prezes wierzył we mnie – podkreśla Kolar. - To dużo znaczy, kiedy masz kogoś za sobą, kto cię wspiera, zwłaszcza będąc prezesem. Trzeba przyznać, że on potrafi doradzić i powiedzieć człowiekowi dobre słowo.
Sam Kolar nie umie jednak wyjaśnić, co dokładnie się stało, że odblokował się strzelecko. - Może szczęście do mnie przyszło? Nie wiem tak naprawdę, co się zmieniło – uśmiecha się. – Pracowałem i trenowałem tak samo. Może to, że dostałem szansę regularnej gry, a wcześniej brakowało mi tych minut spędzonych na boisku.

Wie jednak, że dzięki trenerowi Stolarczykowi stał się lepszym piłkarzem: - Czuję to. Trener Stolarczyk dał mi szansę jeszcze jesienią, a teraz dostałem jeszcze więcej czasu na boisku i myślę, że tę szansę wykorzystałem. Z trenerem można otwarcie rozmawiać i wszystko ci wyjaśni. Aż do najdrobniejszych detali. Bardzo dużo nauczyłem się dzięki niemu o taktyce, bo dużo nad tą stroną taktyczną pracujemy na co dzień.

Długo nie wierzono, że filigranowy Kolar będzie w stanie zastąpić potężnego Zdenka Ondraska w roli najlepszego strzelca zespołu. Stolarczykowi udało się jednak znaleźć pomysł na Chorwata. A Kolar wierzy, że potężny wzrost nie jest w ekstraklasie warunkiem koniecznym, by radzić sobie z obrońcami rywali. Czasem wystarczy spryt. - Nie musisz mieć prawie dwóch metrów wzrostu, żeby być królem strzelców. Jestem taki, jaki jestem i gram w swoim stylu – podkreśla.

Brożek też widzi postęp, jaki zrobił kolega z drużyny. - Te bramki to dla niego taka nagroda, osłoda za to, co robi na treningach i podczas meczów – mówi „Brozio”. Czy z każdym kolejnym trafieniem Kolarowi będzie się grało łatwiej? - Mnie zawsze budowały bramki. Po Marko widać, że pewność siebie zyskaną poprzez te strzelone gole ma teraz ogromną. Cieszymy się, że tak mu dobrze idzie, bo to jest naprawdę fajny chłopak i dobry piłkarz.

W strzeleckim odblokowaniu się wyraźnie pomogło też Kolarowi pojawienie się Vukana Savicevicia. Po dublecie ustrzelonym w Zabrzu Chorwat dziękował Czarnogórcowi za asystę i nić „bałkańskiego porozumienia”. - Mamy z Vukanem dobrą „łączność”. On chce grać tak, jak ja - spokojnie, płynnie, krótkimi podaniami po ziemi. Staramy się jak najwięcej grać w ten sposób i sądzę, że dobrze nam to wychodzi – ocenia Kolar. I przyznaje, że mecz z Górnikiem był – jak dotąd - jego najlepszym występem w barwach Wisły.

Wciąż ma jednak nad czym pracować. Choćby nad skutecznym wchodzeniem w pojedynki „jeden na jeden”. W ostatnim domowym starciu z Koroną Kielce zanotował najniższy procent wygranych pojedynków w drużynie. - Marko ma umiejętności, by wchodzić w takie pojedynki. Szczególnie, gdy gra na boku pomocy. Tam musi robić przewagę, wygrywać starcia jeden na jeden. Od dawna widzieliśmy, że jest szybki, że ma dobre wykończenie akcji. Tylko czekaliśmy na to, kiedy to „odpali” – podkreśla Brożek.
Czy teraz, kiedy Kolar udowodnił swoją przydatność dla drużyny, Wisła będzie chciała usiąść z nim do rozmów o przedłużeniu współpracy? Sam napastnik nie kryje, że to byłoby dobre rozwiązanie.

- Podpisałem akurat półtoraroczny kontrakt, bo tak naprawdę nie wiedziałem do końca, co będzie z klubem. Ale teraz widać, że wszystko jest w porządku… może jeszcze nie wszystko, ale idzie w dobrym kierunku, aby tak było. W porównaniu z tym, co było wcześniej, to niebo i ziemia. Dlatego jestem otwarty na to, by zostać w Wiśle na dłużej – deklaruje. - Myślę, że możemy z Wisłą coś więcej wywalczyć w kolejnych sezonach.

Menedżer Kolara ma się pojawić w tym tygodniu przy Reymonta. - W sobotę będę w Krakowie przy okazji ostatniego meczu Wisły – przyznaje Branko Hucika. Nie kryje, że będzie to szansa, by porozmawiać z prezesem „Białej Gwiazdy” o przyszłości napastnika. – Marko ma za sobą bardzo udane pół roku – ocenia chorwacki menedżer. Dlatego w interesie zarówno klubu, jak i piłkarza mogłoby być przedłużenie tej współpracy na więcej, niż tylko kolejny rok.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marko Kolar zostanie w Wiśle Kraków na dłużej? Menedżer chorwackiego napastnika pojawi się przy Reymonta w tym tygodniu - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska