Jak tłumaczą górale, psy od wiosny zaczęły atakować ich dzieci zmierzające na lekcje do miejscowego zespołu szkół podstawowych i gimnazjum.
- Podbiegają, drapią pazurami, szczekają czy chwytają dzieci za spodnie zębami. Zawsze są w grupie - wylicza Józef Strama, sołtys Maruszyny.- Dwoje dzieci zostało już pogryzione. Takich przypadków byłoby zapewne więcej, gdyby nie odpowiedzialność rodziców, którzy jeżdżą do szkoły nawet z dziećmi z 4 czy 5 klasy, które mają po 11-12 lat.
Zdaniem sołtysa, taki stan nie może jednak trwać wiecznie. Ludzie mają przecież swoje obowiązki, chodzą do pracy i nie mogą ciągle drżeć o dzieci.
- Poza tym, my chcemy żyć w wiosce bezpiecznej, a nie sterroryzowanej przez psy - mówi Strama, który w imieniu wioski przedstawił już problem wójtowi gminy Szaflary Rafałowi Szkaradzińskiemu, domagając się od niego interwencji.
Samorządowiec obiecuje, że tematem się zajmie.
- Właściwie to my już teraz jesteśmy w trakcie opracowywania gminnego programu opieki nad bezpańskimi psami - mówi. - O jego szczegółach nie chcę mówić, ponieważ to projekt. Liczę jednak, że szybko uda się nowe prawo wprowadzić w życie i wówczas problem z bezpańskimi psami się skończy.
Nieoficjalnie wiadomo, że wójt chce, by wszystkie psy mieszkające w gminie były czipowane, a ich właściciel płaciłby za nie specjalny podatek (cześć rolników byłaby z niego zwolniona). Wówczas, w razie gdyby zwierzęta biegały wolno, można by znaleźć ich właściciela. Jeśli natomiast pies chipa by nie miał, trafiłby do schroniska.
- Być może taki program rzeczywiście załatwi problem - mówią mieszkańcy Maruszyny. - Musi być jednak wprowadzony szybko. Inaczej nie będziemy czekać, tylko sami weźmiemy sprawę niebezpiecznych psów w swoje ręce.