Im bliżej olimpijskiego startu, tym presja jest większa?
Ona rośnie tak naprawdę od miesiąca. Nic w tym dziwnego, że stres przedstartowy jest coraz większy, bo mówimy o igrzyskach olimpijskich. Jakie one nie są - a wiadomo, że wyglądają inaczej niż zwykle przez pandemię - to wciąż są najważniejszą sportową imprezą na świecie. Nie da się ich porównać do mistrzostw świata czy zawodów Pucharu Świata, do których jestem przyzwyczajony. Na dodatek postawiłem sobie wysokie cele, ale wciąż planuję je zrealizować. Słowem - ze wszystkim sobie radzę.
O indywidualnym celu może pan mówić głośno?
Jest nim złoty medal! Nie mówię tego ot tak. Patrzę na to realnie. Wszystko co robię od pięciu lat, a zwłaszcza kilkunastu miesięcy, robię z myślą o walce o medal. Jeśli mistrzostwa świata czy starty w Pucharze Świata kończyłem na podium, ewentualnie w pierwszej piątce, to dlaczego w Tokio miałoby być inaczej? Wierzę w to. Stać mnie na medal.
Holendrzy tradycyjnie będą najgroźniejszymi rywalami?
Na pewno będą wśród głównych faworytów. Ale jak siły się rozkładają, to trudno powiedzieć. Przez ostatnie półtora roku zawody co chwilę były odwoływane i nie było nam dane sprawdzić się w pełnej stawce. Czy się kogoś obawiam? Na medal ma szansę 10-15 zawodników. U nas się wygrywa lub przegrywa przez mrugnięcie okiem. Wiem, że będzie bardzo ciężko, ale medali za darmo się nie dostaje.
Co mówią panu czasy, które osiąga pan na treningach?
Forma jest bardzo wysoka. Lepsza niż miałem na mistrzostwach świata w Berlinie w 2020 r. Z jednej strony zająłem tam najgorsze miejsce dla sportowca, bo czwarte, ale wciąż wysokie. Dlatego moja dyspozycja napawa mnie optymizmem. Skoro jest lepiej, to czemu miałbym nie stanąć na podium?
Tor w Izu panu pasuje?
Poznałem go dopiero teraz, wcześniej opowiadali mi o nim koledzy. Zdecydowanie należy on do tych szybkich. Czy to dla mnie dobrze? Trudno powiedzieć. Nie sądzę, żeby to miało przełożenie na wzrost czy spadek szans poszczególnych zawodników. Dla wszystkich są równe. Tak czy inaczej w sprincie mogą paść rekordy.
Brak kibiców panu doskwiera?
Osobiście brakuje mi ich brakuje i trudno nie zauważyć, że ich nie ma. Zawsze na starcie sprintu drużynowego, gdy jest odliczanie czasu, to na ostatnie 30 sekund w hali zapada cisza, a po sygnale do startu fani zdzierają swoje gardła. To oni tworzą atmosferę zawodów.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
- Czwarty i najważniejszy start Lewandowskiego
- Sylwetki polskich siatkarzy. To oni będą walczyć o medal w Tokio
- Napłoszek: Dwa razy sprawdzałem drzwi, zanim zacząłem strzelać w banku
- Ich ojcowie świetnie grali w piłkę. Zobacz piękne córki idoli kibiców
- Auta Roberta Kubicy... i rower. Czym jeździ na co dzień?
- Piękne partnerki polskich siatkarzy. Zobacz siatkarskie Wags
Lubisz quizy?
Sylwetki polskich siatkarzy. To oni będą walczyć o medal w Tokio
