Anna Pogwizd sama wychowuje córki. Jest jej ciężko, bo były mąż nie pracuje i nie ma z czego płacić alimentów. Kobieta dostaje więc pieniądze z funduszu alimentacyjnego. Nie starczają jednak nawet na bieżące wydatki, więc o odłożeniu na remont nie ma mowy. Dlatego samotna matka wykorzystuje każdą szansę, by gdzieś dorobić.
- Latem zbieram borówki na Przehybie, potem pomagam przy zbiorach aronii i malin - mówi Anna Pogwizd. - Chodzę po lasach za grzybami, a jesienią pomagam w sadach. W tym roku pracowałam też w winnicy Ryszarda Motawy w Łazach Brzyńskich. Dorobiłam więc sobie parę złotych.
Zarobione pieniądze Anna Pogwizd inwestuje w budynek gospodarczy, który zamienia w dom. Na piętrze, gdzie wchodzi po zbitych z desek schodach, ma skromną kuchnię i pokój. Łazienka oddzielona od reszty cienkimi ściankami nie ma drzwi. Wanna osadzona jest na pustakach. Cała rodzina śpi na poddaszu. Kobieta musi tam chodzić w kucki, gdyż pomieszczenie jest zbyt niskie, by dorosła osoba mogła się tam wyprostować. Toaleta jest na zewnątrz budynku.
Poprzednią zimę pięcioosobowa rodzina przetrwała dzięki piecowi kozie, zainstalowanemu w pokoju na piętrze. Miał jednak tę wadę, że gdy ogień wygasł, w pomieszczeniu szybko robiło się lodowato. Poza tym strasznie się z niego dymiło, więc kobieta bała się, że rodzina ulegnie zaczadzeniu. Dlatego w tym roku Anna Pogwizd chce kupić porządny piec. Ma go zainstalować na parterze, w miejscu, w którym dziś stoi prowizoryczne palenisko. Obliczyła, że będzie ją to kosztować ok. 2 tys. zł. Od razu zastrzega, że nikogo nie będzie prosić o pieniądze.
- Nie chodzę po prośbie - podkreśla Anna Pogwizd. Potwierdzają to pracownicy Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starym Sączu. Gdy zainteresowali się jej losem, usłyszeli, że we wsi nie brak ludzi żyjących w większej biedzie. Mimo to placówka pomaga samotnej matce. Płaci za obiady jej dzieci w szkole, a przed zimą da zasiłek celowy na kupno opału. - To bardzo zaradna kobieta - mówi o mieszkańce Gabonia Bernadetta Korona-Brdej z MGOPS. - Woli sama dorobić, niż wyciągnąć ręce po pomoc.
Dyrektor Szkoły Podstawowej w Gaboniu Elżbieta Kruczek podkreśla, że dzieci Anny Pogwizd, uczęszczające do szkoły i przedszkola, są zadbane i dobrze się uczą. Są zawsze roześmiane i pełne życia. - To dlatego że jesteśmy szczęśliwą rodziną - wyjaśnia Anna Pogwizd. - Nie stać nas na telewizor, więc wieczorami dużo rozmawiamy. Dziewczynki mi pomagają. Najstarsza, 12-letnia Arkadia, sprząta. O rok młodsza Lidia świetnie smaży naleśniki. 9-letnia Sara zmywa naczynia, a najmłodsza, 5-letnia Aurelia stara się pomagać siostrom. Tworzymy naprawdę zgrany zespół.
Biedna wieś
Sołtys Gabonia Mirosław Garbacz: - We wsi nie brak ludzi żyjących w trudnych warunkach. Prócz cegielni nie ma tutaj zakładów przemysłowych. Trochę osób pracuje w handlu i transporcie, inni, co jest dziś rzadkością, utrzymują się z roli. Młodzi wyjechali za pracą za granicę i zjeżdżają do domu tylko na święta. Wielu ludzi żyje naprawdę skromnie. Anna Pogwizd zalicza się do tego grona, a ponieważ jest zaradna, dzieci nie chodzą głodne i są zadbane. Nigdy nie prosiła o pomoc. Jestem sołtysem, ale nie wtrącam się do prywatnych spraw ludzi, o ile o to nie proszą.
Starosądecki MGOPS nie może przyjmować darowizn na rzecz swoich podopiecznych. Dlatego osoby chcące pomóc Annie Pogwizd w zakupie wymarzonego pieca na zimę proszone są o kontakt z redakcją "Gazety Krakowskiej" (18 449 66 28, 449 66 31). Darczyńcom przekażemy kontakt do samotnej matki z Gabonia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+