Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem gości, a bramka padła w 24 minucie pierwszej połowy z rzutu karnego. W polu karnym faulowany został Gimenez Cruize, sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od linii bramkowej. Skutecznym egzekutorem okazał się w tym przypadku sam poszkodowany.
Tak naprawdę był to jedyny godny odnotowania fakt z tej piłkarskiej konfrontacji. Można oczywiście wybrzydzać na jakość gdy, czy też zaangażowanie zawodników, jednak trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że postawiono przed nimi spore wyzwanie i nie była nim temperatura dochodząca do 30 stopni Celsjusza.
Derbowe spotkanie odbyło się na boisku którego jakość najlepiej można by opisać używając sformułowania - lekko wyrównane kretowisko. Pofalowane, z mnóstwem dołków, tak naprawdę stwarzające zagrożenie dla zawodników. Remont stadionu, o ile w temacie bieżnia wokół boiska nie budzi zastrzeżeń, o tyle temat płyty jest do gruntownej poprawki. Kibice mogli być sfrustrowani tym, co widzieli, ale oni nie mieli okazji przekonać się o tym dramatycznym braku jakości boiska.
Skoro już jesteśmy przy kibicach, to trzeba przyznać, że derbowy pojedynek nie wywołał w nich złych emocji. Ci z krytej trybuny dopingowali GKS, wielu z otwartej to byli fani Podhalanina.
Gdyby jednak na stadionie znalazł się ktoś całkowicie przypadkowy, to mógłby pomyśleć, że oto odbywa się wewnętrzna gierka gorlickiego klubu. Fani GKSu kilka razy wznosili okrzyki dotyczące biało niebieskich barw klubowych, a właśnie w takich barwach na murawie reprezentowali się goście.
Trener bieczan, Szymon Cetnarowski, nie kryl po ostatnim widoku sędziego zadowolenia z wyniku osiągniętego przez jego podopiecznych.
- To był bardzo trudny mecz, bo Glinik postawił nam trudne warunki - mówił. -Przeanalizowaliśmy przeciwnika i byliśmy przygotowani, by zniwelować jego mocne strony. Na drugą połowę było takie założenie, żeby nie dać się zepchnąć zbyt głęboko do obrony i nie stracić bramki. Cieszymy się bardzo, że udało się zdobyć trzy punkty- dodał.
Trener GKS-u Bartosz Madeja był znacznie mnie zadowolony, nie szukał jednak łatwych wytłumaczeń i nie zasłaniał porażki swojego zespołu choćby lejącym się z nieba skwarem czy też jakością boiska. Stwierdził zresztą zgodnie z prawdą,że obydwie drużyny miały dokładnie takie same warunki gry.
- Chcieliśmy, żeby piłkarsko lepiej to wyglądało - mówił po spotkaniu.- Chcieliśmy od początku być stroną dominującą i choć to się udawało to udawało to nie przekuliśmy tego na sytuacje bramkowe. Myślę, że brakowało nam otwierających podań, ale też cierpliwości w przygotowaniu akcji. No na pewno bardzo chcieliśmy, ale nie wyszło - zaznaczył.
Bardzo szybko te dwie drużyny spotkają się kolejny raz, tym razem okazją będą rozgrywki w ramach Pucharu Polski. Spotkanie pomiędzy GKSem i Podhalaninem odbędzie się w połowie września na gorlickim stadionie. Miejmy nadzieję, że do tego czasu uda się poprawić jakości murawy i kibice dostaną od obydwu ekip sporą dawkę piłkarskich emocji.
Wyjściowe składy zespołów
Glinik: Krawczyk - Krzysztoń, Śliwa, Gogola, Grela, Koźma, Świechowski, Kuliga, Gazda, Szafran, Stasik. Trener: Łukasz Krzysztoń.
Podhalanin: Lipka - Zięba, Malisz, Sobuś, Gimenez Cruz, Tyrka, Ślęzak, Kawik, Bartków, Maślejak, Magdziarczyk. Trener: Szymon Cetnarowski.
Sędziowie: Michał Ślaski, Jarosław Wroński, Grzegorz Wroński (Kolegium Sędziów w Tarnowie)