Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meldunek na lato dostają tutaj bacowie i sto koni

Agnieszka Nigbor-Chmura
4.30 nad Regietowem Wyżnym snują się mgły, jak w październikowy poranek, a to początek czerwca. Można by się pomylić, gdyby nie fakt, że od kilkunastu minut dnieje, a zza góry, która jest polsko-słowacką zieloną granicą zaraz leniwie wypełzną pierwsze promienie słońca.

Wiesław Lenard wychodzi przed letnią altankę, która od maja do października staje się domem małżeństwa z Gładyszowa. Na powitanie słyszy rżenie kilkudziesięciu zadowolonych hucułów. Trudno się dziwić, gdy baca zbliża się do okólnika - ogrodzonej części pastwiska, to dla nich znak, ze pora wychodzić na śniadanie.

150 hektarów szczęścia
Regietów Wyżny do niedawna nieco bardziej niedostępny. Teraz po wybudowaniu drogi asfaltowej częściej odwiedzany. Ulubione miejsce fotografików, ze względu na dzikość przyrody, ciekawe chronione gatunki ptaków, roślin.

- Kiedyś było tu ze sto czterdzieści numerów. Po akcji Wisła została prawosławna Czasownia Przeniesienia Relikwii świętego Mikołaja, która przypomina o tym, że kiedyś wioska tętniła życiem – opowiada baca Wiesław.vW Regietowie jest chłodniej niż w Gorlicach. Dwa tygodnie maja ciągle padało, trawa niespecjalnie rosła, dopiero teraz w polach zakwitły jabłonie.v- Wcale nie dzikie – wtrąca się Małgorzata. – To też pozostałość po wioskach – dodaje.

Stanisław Ciuba, dyrektor Stadniny Koni Huculskich w Regietowie podaje kolejny przykład tego, że dzisiejsze pastwiska pełniły kiedyś funkcję pół uprawnych. - Na stromych wzgórzach doskonale widać, że kiedyś ludzie prowadzili tutaj tarasowy charakter upraw, jak w Toskanii. Inny nie był możliwy ze względu na stromizny – tłumaczy.

Z tymi doskonale radzą sobie hucuły, konie których naturalnym środowiskiem są góry. - Dlatego od maja do października mieszkają tutaj klacze z młodymi. Tutaj pewnie nie raz trochę zmarzną, zmokną, ale się hartują, nabierają odporności, kształtują masę mięśniową, wzmacniają stawy. Poza tym konie wychowywane na pastwiskach są mniej nerwowe i płochliwe. Przebywanie w stadzie daje im okazję do zabawy, ale i rywalizacji z rówieśnikami, zapewnia poczucie bezpieczeństwa.

Tutaj mają bogate menu. Najchętniej kostrzewę czerwoną,wiechlinę łąkową i koniczynę białą oraz nie¬które zioła, jak np. babkę lancetowatą, mniszek pospolity, marchew zwyczajną. Lubią również mietlicę białawą i stokłosę bezostną - tłumaczy dyrektor stadniny. W sumie w Regietowie Wyżnym około ośmioma kilometrami pastucha elektycznego ogrodzone jest 150 ha. Z dobrodziejstw regietowskich łąk korzysta sto klaczy i źrebiąt.

Praca w słońcu i w niepogodę
Wiesław na nogach obowiązkowo ma gumowce, bo jest dość mokro. Zresztą ten rodzaj obuwia jest tutaj konieczny, ze względu na zagrożenia, które czają się w trawie. W dzikich zaroślach, bujnej trawie, lesie nie trudno natrafić na żmiję.

- Kilka lat temu był przypadek, że ukąsiła źrebaka, młode padło. Lepiej z takimi ukąszeniami radzą sobie starsze osobniki, choć i te cierpią, jak klacz, którą żmija ukąsiła w wymię. Zwierzę bardzo spuchło, nie mogło chodzić, ale przeżyło – opowiada Wiesław. Był czas, że pod lasem przy słowackiej granicy pojawiała się niedźwiedzica z dwoma młodymi, ale do koni, ani pracujących tu ludzi nigdy nie schodziła. Podobnie jest z wilkami, które czasami pojawiają się nawet bardzo blisko bacówki.

- Pewnego ranka usłyszałem wycie. Wyjrzałem za okno, a na trawie kilkanaście metrów przed bacówką wylegiwał się basior. Gdy tylko zorientował się, że mu się przyglądam powędrował do lasu kończąc tam swoją żałosną melodię – opowiada ze swadą. Wcześnie rano, gdy jest jeszcze chłodno, a na trawie jest dużo rosy, hucuły wyruszają na pastwiska. Wystarczy otworzyć zagrodę i wsłuchać się w tętent końskich kopyt.

- Na pastwisko nie trzeba ich zapraszać. Teraz pasły się całymi dniami, ale im cieplej i bliżej upałów muszą pojeść sobie o świcie, by gdy żar będzie lał się z nieba, a owady będą coraz bardziej dokuczały zejść na południową sjestę w gęstwinę lasu, czy nad Regetówkę, strumień, który jest ich naturalnym poidłem. Trudniej jest spędzić je do okólnika wieczorem, wtedy chcą się bawić, galopują, robią sobie kilka rund. Z czasem jednak pogwizdywanie i widok bata w ręce wystarczy, by wróciły na nocleg bliżej bacówki, gdzie są bezpieczne – tłumaczy Wiesław.

Czysto, ciepło i smacznie
Rozmowie przysłuchuje się żona Małgorzata. To ona jest gospodynią na bacówce. Mimo że gości witają w skromnych progach, zawsze jest czysto i schludnie. Na zewnątrz pod ścianą bacówki są drewniane ławy i duży stół. Stąd rozpościera się widok na łąki. Widać galopujące po nich hucuły. Do środka prowadzą drewniane schodki. Za przedsionkiem prowizoryczna kuchnia z elektryczną kuchenką, mały piecyk, coś w stylu kominka, bo noce w Regietowie nawet teraz bywają zimne. W kolejnym pomieszczeniu jest „sypialnia” – mieści się tu tylko łóżko i telewizor.

- Warunki są trudne, wygódka na zewnątrz, a gdy doskwiera brak łazienki zjeżdżam do Gładyszowa, do domu na porządną kąpiel – śmieje się Pani Małgorzata. Poza obowiązkami związanymi z przeglądaniem pastucha, czy nie został przerwany przez dzikie zwierzęta, doglądaniem koni musi zrobić pranie, posprzątać, ugotować. Trzeba nakarmić Reksa, owczarka niemieckiego, który bacuje razem z nimi, a w razie potrzeby wszczyna alarm.
- Mamy w bacówce agregat prądotwórczy, ale wykorzystujemy go głównie do gotowania na kuchence elektrycznej, a wieczorem by pooglądać telewizję. Lodówkę mamy u zaprzyjaźnionych mieszkańców Regietowa Niżnego.

Mąż codziennie podjeżdża tam skuterkiem po produkty na obiad. Bieda była w ubiegłym tygodniu, bo Regetówka tak przybrała, że w bród nie można było jej przejechać – śmieje się pani Małgorzata. W Regietowie Wyżnym nie nudzą się. W wolnych chwilach zbierają grzyby, jagody, owoce dzikiej róży, czy tarniny. Na warunki nie narzekają, lubią takie życie, co więcej tęsknią do niego. Po jesiennym redyku, tak do Bożego Narodzenia, odpoczywają, cieszą się domem, wnukami Olą i Mateuszem, ciepłą wodą, łazienką. Ale już w marcu zaczynają zaglądać do Regietowa, do swoich koni, sprawdzać, czy w obejściu bacówki po zimie wszystko jest w porządku, czy nie trzeba czegoś naprawić. Trudno im się doczekać chwili, gdy znów hucuły znów wybiegną na pastwiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska