Informacja o tym, że sądecka skarbówka jest zainteresowana działką zelektryzowała okolicznych mieszkańców. Boją się sąsiedztwa urzędu, do którego dojeżdżają setki aut urzędników i petentów.
- Kiedy budowałem dom, to w warunkach zabudowy określono, że nie może być wyższy niż dziewięć metrów - opowiada Grzegorz Rychlak z ulicy Długoszowskiego. - Tymczasem nowa siedziba skarbówki ma mieć trzy kondygnacje i wysokość piętnastu metrów.
Protestujących niepokoi też plan wybudowania przed urzędem dużego parkingu. Ma powstać na fragmencie działki porośniętej starym drzewostanem olchy. Zdaniem mieszkańców, tylko drzewa zabezpieczają podmokły teren na skarpie przed osunięciem się. Budując parking, trzeba by je wyciąć.
Grzegorz Rychlak złoży dziś w Wydziale Architektury UM protest podpisany przez mieszkańców. Radny Artur Czernecki, mieszkający przy ul. Długoszowskiego, już to zrobił. W swoim piśmie podkreśla, że budowa skarbówki pozbawi sądeczan wypoczywających chętnie nad rzeką Kamienicą dostępu do terenów zielonych.
Naczelnik Urzędu Skarbowego w Nowym Sączu Beata Orzeł-Ligęza potwierdza, że złożyła w ratuszu wniosek o wydanie decyzji w sprawie ewentualnej budowy urzędu na osiedlu Gołąbkowice. Działka nie należy wprawdzie do miasta, lecz skarbu państwa, ale wydanie zgody na jej zabudowę należy do ratusza.
- Od wniosku do budowy droga daleka - zastrzega naczelniczka. - Nie ma pewności, czy Ministerstwo Finansów zagwarantuje pieniądze na tę inwestycję.
Podkreśla, że budowa nowej siedziby urzędu jest podyktowana wygodą petentów. Dziś skarbówka mieści się w trzech miejscach: starej kamienicy przy ul. Pijarskiej 17, budynku przy ul. Sienkiewicza 44 i głównej siedzibie przy ul. Barbackiego 10. We wszystkich miejscach jest ciasno. Brakuje też parkingów, na co skarżą się petenci.
- Nie jesteśmy uciążliwym sąsiadem - zapewnia Beata Orzeł-Ligęza. - Nie pracujemy w weekendy, a w tygodniu urząd działa od godziny 7.17 do 15.15. W tym czasie większość sądeczan jest w pracy.
W ratuszu wystawiono do wglądu plan budowy nowej siedziby US. Mieszkańcy mogą zgłaszać uwagi, z czego już skorzystali. Władze miasta mają 65 dni na wydanie decyzji o tym, czy inwestycję na wskazanym gruncie można zrealizować.
- Ten rejon miasta nie ma planu zagospodarowania przestrzennego - podkreśla rzeczniczka magistratu Małgorzata Grybel. - Dlatego teoretycznie nie ma przeszkód, żeby ulokować tam instytucję publiczną.
Zdaniem protestujących sama możliwość przesądza o tym, że do budowy prawdopodobnie dojdzie.
- Gdy kupowaliśmy działki, mówiono nam, że teren przeznaczony jest pod zabudowę jednorodzinną - mówi Grzegorz Rychlak. - Teraz wystarczy zmienić kilka zapisów, żeby można było zgodnie z prawem postawić urząd.
Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+