Policja wpadła na trop niezwykłego arsenału, gdy anonimowy rozmówca powiadomił funkcjonariuszy w podtarnowskim Brzesku, że po osiedlu spaceruje mężczyzna, który w foliowej reklamówce niesie pocisk artyleryjski. Tym mężczyzną okazał się 39-letni mieszkaniec Brzeska, trudniący się zbieraniem złomu. Dzień wcześniej przywiózł pocisk z Racławic. - Zabrał go jako złom z jednego z gospodarstw, nie zdając sobie sprawy, że może on stanowić poważne zagrożenie - mówi Bogdan Chmielarz, szef wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Powiatowej Policji w Brzesku.
Wczoraj pociskiem zajęli się saperzy z Krakowa. Przyznali, że był niebezpieczny. W Racławicach pojawili się policjanci z komend w Miechowie i Krakowie, wspomagani przez strażaków i ratowników medycznych. Na miejscu znaleźli 328 pocisków, prawdopodobnie z czasów II wojny światowej. Część była zgromadzona w budynku gospodarczym i przykryta słomą. Druga część złożona na podwórku. Niektóre z pocisków były uzbrojone, w związku z czym zaszła konieczność ewakuacji mieszkańców najbliższych domów.
Zdaniem st. asp. Stefana Kwietnia, kierownika grupy minersko-pirotechnicznej KPP w Miechowie - zagrożenie, jakie posiadacz arsenału stwarzał dla siebie i sąsiadów, było ogromne. Ewentualna eksplozja mogła wywołać tragiczne skutki.
40-latek mieszka w Racławicach od dziecka. Zdaniem naszych rozmówców nigdy nie zdradzał zainteresowania militariami. Policja ustala, skąd się u niego wzięła taka liczba pocisków. Saperzy wywieźli je z Racławic, a ewakuowani mieszkańcy mogli wrócić do domów.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+