Działacze Solnej przygotowali się do zawodów bardzo solidnie. Podkreślali to działacze Developresu Rzeszów, którzy zostali przyjęci po królewsku. Przyjezdne przystąpiły do meczu w optymalnym składzie, ale dyktowały warunki tylko na początku zawodów.
Początkowo zagubione siatkarki Solnej potrzebowały przerwy i o takową poprosiła trenerka Katarzyna Wąsowska. Po niej zespół grał coraz lepiej. Bardzo dobrze rozgrywała Iwona Urbanik, mecz życia na środku zagrała Judyta Gawlak, a kosmiczną zmianę dała Justyna Antosiewicz. Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku, gdy rzeszowianki szybko zbudowały przewagę i dzięki ogromnemu doświadczeniu utrzymały ją do końca.
Po końcowym gwizdku w obozie Solnej zapanował smutek, bo naprawdę pierwszoligowiec był bliski wyeliminowania drużyny, która walczy o medal mistrzostw Polski.
Mecz ten pokazał słuszność obranej przez klubowych działaczy drogi budowy zespołu. Jest on oparty o siatkarki, które w Wieliczce grały już wcześniej, a jeśli ktoś do zespołu dochodzi, to są to głównie młode zawodniczki, które dzięki grze w Solnej mają szansę pokazać się najlepszym zespołom w naszym kraju.
Mecz z Developresem Rzeszów pokazał też, że jeśli chodzi o aspekty sportowe, to niewiele dzieli klub z Wieliczki od większości drużyn występujących w Orlen Lidze. Jedyne, czego brakuje klubowi to większy budżet, ale po takich meczach, jak ten w minioną środę, darczyńców powinno przybywać.
Tych, którzy nie mają dość siatkarskich emocji, klubowi działacze zapraszają dziś o godzinie 18 na mecz z MKS Kalisz. W I rundzie Solna przegrała 0:3, teraz podopieczne Katarzyny Wąsowskiej pałają rządzą rewanżu.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska