Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął już tydzień po wstrząsach. Ludzie dalej bez pomocy kopalni

Magdalena Balicka
Największe zniszczenia po tąpnięciu w libiąskiej „Janinie” są w Żarkach. Nadal nikt ich nie usunął. Irena Malik, Mieczysław Gucik i Franciszek Hodur czekają na odwiedziny inspektorów z kopalni.

W środę minął tydzień od trzęsienia ziemi, jakie „zafundowała” mieszkańcom powiatu chrzanowskiego i oświęcimskiego libiąska kopalnia „Janina”. Najsilniej odczuwalne było one we wsi Żarki tuż obok kopalni. Kilkadziesiąt domów ma popękane ściany, kilka zawalone mury, kominy i dachy.

Największe straty poniosła Irena Malik z ul. Fałata i jej sąsiad Mieczysław Gucik z ul. Pstrowskiego. Ich domy są tak zniszczone, że musieli się wyprowadzić. Inspektor nadzoru budowlanego zabezpieczył domy taśmą, zabraniając przekraczać progów.

- Co noc od tego czasu śnią mi się horrory. Jak huknęło wtedy i powywalało szkła z kredensu, myślałam, że idzie wojna - wspomina 84-letnia Irena Malik. Na widok porozrzucanych cegieł koło domu i uszkodzonego dachu płacze.

- Nie ma komina, poodpadały cegły i kamień ze ścian. W domu mury trzymają się na futrynach - ociera łzy starsza pani. Po trzęsieniu przeprowadziła się do domu obok, do córki i zięcia. Codziennie wygląda przez okno, wypatrując ludzi z kopalni Janina. Modli się, by przed zimą zdążyli naprawić jej dom, odbudować komin. - W tym domu przeżyłam wojnę światową, nie chcę, by runął - przekonuje.

Wrócą przed zimą?

Przez tydzień nikt z komisji szacowania szkód się u niej nie zjawił. Jej zięć Bogdan boi się, że nawet jeśli kopalnia wypłaci odszkodowanie za szkody, przepadnie mu ubezpiecznie, które płaci od 30 lat. - Żona dzwoniła do urzędu i powiedzieli jej, że na dwa zastrzyki finansowe nie ma co liczyć, choć przecież to zupełnie inne instytucje - żali się pan Bogdan. - Mam nadzieję, że to nieprawda.

Franciszek Hodur, który prowadzi sklep przemysłowy w Żarkach, także jest wściekły. Jego dom jest cały w bruzdach, a komin przesunięty o kilka centymetrów.

- Kopalnia nas lekceważy. Żeby tydzień po wstrząsie nikt się nie zjawił to skandal - mówi. Środowego trzęsienia ziemi długo nie zapomni. - Pospadał z półek cały towar - wspomina.

Mieczysław Gucik od tygodnia mieszka u brata w Zagórzu. Jego dom też jest ogrodzony taśmą. Strażacy nałożyli na uszkodzony dach folię. Cegły przed domem jak leżały, tak leżą. Nie wie, czy może je zbierać.

- Bo jak przyjdzie ta komisja i ich nie będzie, to może pomyślą, że nic się tu nie stało? - pyta beradnie. Pan Mietek obawia się, że będzie musiał całą zimę spędzić u rodziny.

Narzeka też pan Maciej z ulicy Kadetów. Jego teściowej także popękał dom po wstrząsie, a komin nie nadaje się do użytku. - Wieczory są już zimne. Sąsiedzi palą w piecach. U nas się nie da - mówi.

Mieszkańcy Libiąża, także ci, których dobytek nie ucierpiał po środowym tąpnięciu, boją się, że wstrząsów będzie teraz więcej. Kilka dni po „dużym” trzęsieniu odczuwalny był kolejny.

- Wprawdzie słabszy, jednak wystraszył każdego - przekonuje pan Bogdan, zięć Ireny Malik.

Górnicy, którzy pracują pod ziemią Janiny, przyznają, że sytuacja była naprawdę niebezpieczna. Ich koledzy mogli pod ziemią zginąć.

Trzeba zwolnić wydobycie

- Wszystko przez to, że szefostwo wymusza pośpiech. Zależy im, by w jak najkrótszym czasie wydobyć jak najwięcej węgla - opowiada reporterom „Gazety Krakowskiej” jeden z górników Janiny.

Jarosław Łabęcki, wiceburmistrz Libiąża, który wiele lat przepracował pod ziemią Janiny jako ratownik górniczy, przyznaje, że górotwór jest jak matka natura, a ta czasami płata figle i może być nieprzewidywalna. - Postęp techniczny w górnictwie poszedł jednak do przodu i jestem przekonany, że choć doszło do wstrząsu, taka sytuacja była incydentalna - przekonuje Łabęcki.

Dodaje, że kopalnia na pewno wyciągnęła wnioski i zrobi wszystko, by tak silny wstrząs się nie powtórzył.

Jest obietnica spólki Tauronjak również Janiny, że poszkodowani otrzymają należne im rekompensaty.

- Dla tych ludzi to tragedia - dodaje wiceburmistrz. - Wierzę, że już nigdy się nie powtórzy - dodaje.


Rozmowa z Zofią Mrożek, rzeczniczką grupy Tauron Wydobycie
[/[b]b]
Do tej pory mieszkańcy powiatu chrzanowskiego odczuwali wstrząsy, ale z kopalni Sobieski w Jaworznie. Nigdy z libiąskiej Janiny. Tym razem zatrzęsła z taką siłą, że poniszczyła domy. Co się stało?

30 września dokładnie o godzinie 11.13 stacja geofizyki Zakładu Górniczego Janina odnotowała wstrząs wysokoenergetyczny górotworu o energii równej 3,8 stopni w skali Richtera. Zgodnie z obowiązującymi procedurami natychmiast wyprowadzono załogę z rejonu wstrząsu, tj. ściany 729.

Górnikom na szczęście nic się nie stało. Ucierpiały za to domy ludzi na powierzchni. Boją się, że podobne trzęsienia mogą pojawiać się częściej...

1 października, czyli dzień po wstrząsie, z samego rana o godzinie 8 odbyło się posiedzenie Zespołu ds. Tąpań poszerzonego o specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach. Po przeprowadzonej wnikliwej analizie stwierdzono, że zaistniały wstrząs nie był bezpośrednio związany z bieżącą eksploatacją ściany 729, lecz kilkuletnią już eksploatacją pokładu 207. Tego typu zjawiska występują na skutek gromadzenia energii w grubych warstwach piaskowców zalegających powyżej pokładu 207, a obecność licznych uskoków wraz z bieżącą eksploatacją wpływa na uwolnienie tej energii, co objawia się silnymi wstrząsami. Należy przypuszczać, że tak gwałtowne zjawisko ma charakter regionalny i może występować jedynie incydentalnie.

Dużo mieliście zgłoszeń od poszkodowanych?

Do 5 października po wystąpieniu wstrząsu górotworu odnotowano około 135 zgłoszeń mieszkańców o wystąpieniu szkód w obiektach budowlanych. Kolejne zgłoszenia przyjmowane są na bieżąco. Trzy zespoły specjalistów z zakresu usuwania szkód powstałych na terenie górniczym Zakładu Janina na bieżąco dokonują szacowania skutków wstrząsu, oględzin budynków i posesji, ustalając zakres i rozmiar powstałych szkód.

Ludzie mogą liczyć na odszkodowania jeszcze przed zimą?
Pracownicy oddziału szkód górniczych już wydali kilkadziesiąt wniosków o naprawienie szkód górniczych w obiektach budowlanych.

Powiadomiono telefonicznie Rejon Dystrybucji Gazu w Chrzanowie o zaistniałym wstrząsie oraz dodatkowo przesłano drogą e-mailową zakres najpilniejszych obchodów kontrolnych sieci gazowej, w ramach posiadanej umowy.

W środę, tydzień po wstrząsie, u najbardziej poszkodowanych: Ireny Malik z ulicy Fałata i Mieczysława Gucika z Pstrowskiego nie zjawił się nikt z kopalni. Dlaczego?

W tych budynkach przeglądu po wstrząsie dokonał powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chrzanowie, wydając ustną decyzję zakazującą użytkowania budynku do czasu przedłożenia ekspertyzy technicznej. Poszkodowani zostali poinformowani o możliwości zwrotu uzasadnionych kosztów w związku z koniecznością opuszczenia dotychczasowego miejsca zamieszkania. W celu przystąpienia do napraw niezbędne jest sporządzenie stosownej ekspertyzy przez uprawnionego rzeczoznawcę budowlanego i przedłożenie jej do PINB. Zakład Górniczy niezwłocznie zleci sporządzenie ekspertyzy umożliwiającej przystąpienie do napraw.
Rozmawiała Magdalena Balicka

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska