- Państwo nie może tolerować kłamstwa, które uderza w jego podstawy, które sprawia, że zaufanie obywateli zostanie zachwiane. Szczególnie, gdy kłamią prawnicy, profesorowie jednej z najznamienitszych uczelni w Polsce, a nawet na świecie - czytamy w oficjalnym komunikacie resortu sprawiedliwości.
- Ze zdumieniem odebraliśmy ten komunikat – napisali w oświadczeniu karniści z UJ.
Z niedowierzaniem przyjmujemy, iż opinie naukowe sformułowane w ekspertyzie mają stać się podstawą pozwu wniesionego przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
Krytyka dotyczyła m.in. przepisów, które - według pozwanych - łagodzą odpowiedzialność prezesów spółek państwowych za korupcję. W opinii z 9 czerwca prawnicy z KIPK stwierdzili, że "przepisy dotyczące przestępstw łapownictwa w sektorze publicznym (art. 228 k.k., art. 229 k.k.) mogą nie mieć zastosowania do osób zarządzających największymi, strategicznymi spółkami handlowymi z udziałem Skarbu Państwa, co prowadzi do rażących nierówności wobec prawa i nieuzasadnionego uprzywilejowania niektórych podmiotów gospodarczych".
Jako przykład podali fakt, iż zgodnie z poprawkami „prezes zarządu PKN Orlen S.A. nie mógłby odpowiadać karnie za łapownictwo w sektorze publicznym, podczas gdy odpowiedzialności takiej podlegać będzie przykładowo prezes spółki komunalnej, zajmującej się wywozem nieczystości w małej gminie wiejskiej" – czytamy w opinii.
- Ta opinia jest nieprawdziwa. Jest kłamstwem. W rzeczywistości zmiany zaostrzają prawo. Prezesom spółek prywatnych i tych z mniejszościowym udziałem Skarbu Państwa za łapówkarstwo będzie grozić – w myśl art. 296a par. 1 – 5 lat więzienia, tyle samo co dzisiaj. Ale prezes spółki, w której Skarb Państwa ma więcej niż połowę udziałów, za korupcję – w myśl art. 228 par. 1 – trafi za kraty na 8 lat. Żaden przepis, żaden paragraf nowego prawa, wbrew temu, co twierdzą profesorowie Uniwersytetu Jaiellońskiego, nie przewiduje wyłączenia prezesów państwowych spółek z karania za łapówkarstwo - twierdzi w oświadczeniu resort sprawiedliwości.
Jan Kanthak, rzecznik prasowy Zbigniewa Ziobry na Twitterze napisał:
Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, stwierdził, że pozew zostanie wytoczony „w obronie dobrego imienia polskiego wymiaru sprawiedliwości, resortu, lecz także "w obronie obrony renomy samego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Są bowiem granice krytyki i politycznych sporów, których przekraczać nie wolno."
Wielu prawników jest oburzonych reakcją resortu sprawiedliwości na wydanie opinii naukowej.
A sami pozwani w oświadczeniu piszą także: „Bezprecedensowe działania Ministerstwa, podjęte jeszcze przed podpisaniem opiniowanej ustawy przez Prezydenta RP, godzą w wolność prowadzenia badań naukowych, ingerują w wolność wypowiedzi i wyrażania opinii oraz zagrażają standardom debaty o tworzeniu prawa w Rzeczypospolitej Polskiej.”
Na 110 stronach opinii karniści punktują też inne błędy, nieścisłości i sprzeczności, które znajdują się w poprawkach do Kodeksu Karnego. Prawnicy nazwali te zmiany „rażąco niekonstytucyjnymi i nieregulaminowymi”. Wśród przykładów podają też fakt, że „zgodnie z nowymi zmianami w Kodeksie karnym sprawcy wypadku drogowego, w którym zginie 3 dzieci, grozi kara 8 lat pozbawienia wolności, a sprawcy, który dwukrotnie ukradnie ze sklepu w sumie 3 batoniki w cenie 2 zł, grozi kara 16 lat pozbawienia wolności.”
Ministerstwo Sprawiedliwości chce pozwać siedmioro karnistów wyłącznie za stwierdzenie o łagodzeniu kar za korupcję dla szefów spółek państwowych. Sejm w czwartek przyjął 41 poprawek do Kodeksu karnego, zaostrzając m.in. przepisy dot. pedofilii. Teraz ustawa trafi na biuro prezydenta do podpisu.
WIDEO: Kraków. Arcybiskup M. Jędraszewski mówi, że parady równości stały się seansami pogardy i nienawiści
Źródło: TVN24/x-news
