Dlaczego został Pan fryzjerem?
Moja mama jest fryzjerką, a babcia była krawcową. Nożyczki towarzyszyły mi od dziecka. Wszystkie zwierzaki, trawniki obcinałem nożyczkami. Uwielbiam tworzyć fryzury i modelować włosy.
Kiedy poczuł Pan, że jest to pana życiowa droga?
Nigdy nie dopuszczałem możliwości, że mógłbym robić w życiu coś innego. W tym zawodzie mogę się realizować.
Od ilu lat zajmuje się Pan strzyżeniem włosów?
W zawodzie jestem od 10 lat. Praktykę rozpocząłem pół roku wcześniej, niż powinienem i od samego początku obcinałem ludzi, a nie tylko zamiatałem i patrzyłem.
Kiedy pojawił się pomysł otwarcia własnego salonu?
W dniu zakończenia praktyk złożyłem wniosek o założenie własnej działalności. To był skok na głęboką wodę. Miałem 19 lat, wtedy większość osób bawi się i imprezuje. Nie miałem wyrobionej marki, pierwszy rok był ciężki. Teraz w wieku 25 lat mogę powiedzieć, że było warto.
Poszukuje Pan teraz nowego pracownika.
Terminarz pęka w szwach, potrzebne są ręce do pracy. Znalezienie dobrego fryzjera nie jest jednak proste.
Jakie ma Pan cele zawodowe?
Zastanawiam się nad tym. Kiedyś chciałem stworzyć w swoim mieście Libiążu mały salon, który ma dobrą opinię. Osiągnąłem to. Zastanawiam się teraz, czy wejść na większy rynek.
Aby oddać głos na Pawła Miziołka, należy wysłać SMS o treści MF.318, na numer 72355. Koszt SMS-a: 2,46 zł z VAT.