Jak jest różnica między Monaco a PSG? Wydawałoby się, że niewielka, ale w istocie diametralna. Gdy sparaliżowani paryżanie tracili w Barcelonie trzy bramki w ostatnich 7 minutach i 16 sekundach, niewielu kibiców zapewne pamiętało, że gracze z małego księstwa też zupełnie potracili głowy w Manchesterze, dając sobie wbić trzy gole w ciągu... 11 minut. I to w sytuacji, kiedy droga do awansu przechodziła już w zasadzie w autostradę, gdyby Radamel Falcao wykorzystał karnego przy stanie 2:1 dla Monaco.
Na tym jednak kończą się porównania między dwiema najlepszymi francuskimi drużynami. Koledzy Kamila Glika (Polak tym razem nie zagra, gdyż jest zawieszony za pechową kartkę w pierwszym meczu) są bowiem ciągle w grze i ani myślą składać broni. A arsenału zazdroszczą im niemal wszystkie europejskie zespoły.
Nikt w największych ligach nie jest tak skuteczny jak podopieczni Leonardo Jardima, pod względem goli we wszystkich rozgrywkach od początku sezonu kroku dorównuje im jedynie Barcelona. Monaco po zmianie ustawienia na dwóch napastników, co okazało się jednym z kluczowych zagrań w nowej taktyce Jardima, strzeliło ich już 123!
- Nie mamy wprawdzie tercetu MSN, ale jesteśmy silni jako zespół i z powodzeniem możemy odwrócić losy tego dwumeczu - zapowiada Fabinho, jeden z liderów młodej armady Monaco.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że gospodarze zdobywali dotychczas w LM średnio po 2 gole u siebie, czyli dokładnie tyle, ile potrzeba im do wyeliminowania City. Czy to wystarczy? Z jednej strony liderzy francuskiej ligi prezentują się w ataku znakomicie. Do składu po drobnym urazie wraca oszczędzany ostatnio Falcao, trener ma też bogactwo wyboru między rewelacyjnym 18-latkiem Kylianem Mbappe i bardziej doświadczonym Valerem Germainem. Nie licząc Bernardo Silvy, jednego z najlepszych pomocników w Europie.
Obrona bez Glika traci jednak znacznie na jakości, a szczególnie może to być widoczne w starciu z Sergio Aguero, Raheemem Sterlingiem czy Leroyem Sane. Tym bardziej, że porażka już teraz byłaby dla trenera Pepa Guardioli ogromnym rozczarowaniem. A zatem... wszystko jest możliwe.
Jeśli tylko drużyny będą wierne swojej ofensywnej filozofii, jedno wydaje się pewne - to znowu będzie widowisko.
W drugim meczu awans powinien być formalnością dla Atletico Madryt, które ma duży zapas po zwycięstwie w Leverkusen z Bayerem 4:2.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska