Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Możesz gadać byle co, byle po nazwisku, ale nie po imieniu, bo to już jest chamstwo

Włodzimierz Zapart
To było chamstwo. Polityczne chamstwo, ale bliskie zwykłego chamstwa. To nie jest "pan Bronisław", ale prezydent Polski! - złościł się poseł Stefan Niesiołowski. Chodziło mu o to, że Magdalena Ogórek w telewizji krytycznie wypowiadała się na temat prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Już zapewne samo krytykowanie prezydenta zasługuje, według posła Niesiołowskiego, na potępienie. Ponieważ krytyka wyszła od rywalki prezydenta w wyścigu wyborczym, więc oczywiście musiała zostać skontrowana. Zawsze jednak jakaś kropla przepełnia czarę - w tym przypadku był to fakt, że Magdalena Ogórek na określenie prezydenta RP użyła miana "pan Bronisław".

Poseł Niesiołowski sam bywa irytujący i wielokrotnie na różne tematy wypowiadał się bardzo śmiało. "Podobieństwo Kaczyńskiego do Gomułki jest uderzające", "Ryszard Kalisz to pornominister", "Andrzej Gwiazda to przecież paranoik", "Nelli Rokita to postać kabaretowa" - to tylko garść cytatów z jego wypowiedzi, świadczących o tym, że pan poseł z formułowaniem śmiałych określeń nie ma żadnych problemów. Sam zresztą też na wyrozumiałość liczyć nie może i w różnych rankingach politycznego chamstwa lokowany jest bardzo wysoko.

W tym wypadku jednak poseł zwrócił uwagę na manierę, która szerzy się w narodzie i dotyczy oraz irytuje nie tylko arystokratów z pierwszych stron gazet, ale również takich szaraków, jak ja. Chodzi o zwyczaj zwracania się do rozmówcy przy użyciu jego imienia.

Normalnie jest tak, że do kogoś, z kim nie łączy nas bliska znajomość, mówimy po nazwisku. "Panie Włodzimierzu" może do mnie powiedzieć ktoś, kogo znam. Nie chodzi nawet o bliską znajomość, bo wcale nie jestem wyniosłym bufonem. Jednak jakiś ślad, choćby atom zażyłości, powinien nas łączyć. Bez tego użycie formy "panie Włodzimierzu" uważam za nadużycie. Niestety, doświadczam tego irytującego obyczaju dosyć często, a już zawsze w wykonaniu telefonicznych handlarzy, którzy dzwonią do mnie z rozmaitymi propozycjami, mającymi zaspokoić głównie ich pragnienia.

Taki akwizytor stopień zażyłości, uprawniający do użycia mojego imienia, osiąga w ciągu kilku sekund. Facet, którego nigdy nie widziałem, nic o nim nie wiem (i nie chcę wiedzieć), od razu zasuwa z "panem Włodzimierzem". Robi tak zapewne w myśl marketingowych instrukcji, które nakazują przełamanie obcości, by zyskać przychylność konsumenta. On do mnie powie "panie Włodzimierzu", a ja od razu kupię kit, który chce mi wcisnąć? - nic bardziej mylnego. Taką błyskawiczną ofensywność uważam za pogwałcenie mojej odrębności, nietykalności, a nawet wolności osobistej. Niestety, akwizytorzy nic o tym nie wiedzą i mają to gdzieś.

Nie dziwi mnie jednak oburzenie posła Niesiołowskiego, zwłaszcza że akwizytorska ofensywność kandydatki Ogórek dotyczyła w tym wypadku najszacowniejszego obywatela naszej Rzeczypospolitej. Trochę to wszystko oczywiście śmieszne, bo przecież skądinąd wiemy, że panowie politycy i panie polityczki nie mają nic przeciwko temu, żeby o nich gadać, nawet byle jak i byle co - byle po nazwisku. Jak się okazuje jednak nie po imieniu, bo to już może zostać uznane za chamstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska