Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mrożek. Opowieść o pisarzu, który piórem tropił absurdy

Łukasz Gazur
Sławomir Mrożek, autor "Tanga" i "Emigrantów", ostatnie pięć lat życia spędził w Nicei
Sławomir Mrożek, autor "Tanga" i "Emigrantów", ostatnie pięć lat życia spędził w Nicei Anna Kaczmarz
Nie żyje Sławomir Mrożek, najwybitniejszy polski dramaturg XX wieku, człowiek mądry, przenikliwy, ironiczny. Urodził się w Borzęcinie, mieszkał w Krakowie, Paryżu, USA, Niemczech, Włoszech i Meksyku. O jego krakowskich początkach, studiach na trzech kierunkach, których nigdy nie ukończył, karierze dziennikarskiej i ucieczce na Zachód - pisze Łukasz Gazur.

26września 2010 roku, krakowski Rynek. Kilkadziesiąt zgromadzonych par tanecznych pod okiem instruktorów trenuje tango. Wielbiciele twórczości Sławomira Mrożka chcą godnie przywitać słynnego dramaturga w mieście pod Wawelem. I zrobić mu prezent na 80. urodziny - odtańczyć "La Cumparsitę". W końcu na Rynku pojawia się Sławomir Mrożek wraz z żoną Susaną. Pod scenę podjeżdżają dorożką.

- Na co panu przyszło. Całe życie szydził pan z takich rzeczy, a teraz posadziliśmy pana na tronie - stwierdził wtedy prowadzący imprezę Rafał Jędrzejczyk, gdy jubilat zajął już honorowe miejsce.

Autor "Wesela w Atomicach", słynący z niechęci do publicznych wystąpień, zgodnie z obietnicą zrobił wyjątek dla Krakowa i przemówił. Powiedział: - Dzień dobry.

I wzbudził ogromny aplauz. Bo autor "Tanga" słynął z lapidarności swoich wypowiedzi. Często ograniczał słowa do minimum. Czasem wręcz nie zabierał głosu. A niechęć do publicznych wystąpień i opowiadania o sobie wyjaśnił słowami tak: "Doświadczenie mi mówi, że publiczne odsłanianie się w stopniu większym, niż jest to konieczne, jest przeciwne mojej naturze".

Rysunek szkołą pisania

Sławomir Mrożek urodził się 29 czerwca 1930 roku w Borzęcinie. Po wojnie rodzice przyszłego dramatopisarza zamieszkali w Krakowie, który na długie lata zapisał się w jego biografii. Tu zdał egzamin do Gimnazjum im. Nowodworskiego, a w 1949 r. - maturę.
W tym czasie gruźlica zabrała mu matkę. Dziewiętnastoletni wówczas Mrożek bardzo to przeżył, zamknął się w sobie. Zwłaszcza że swoje stosunki z ojcem sam określał później jako "chłodne". Był to czas, gdy rozpoczął się jego krótki flirt z socjalistyczną ideologią. Jak całe młode pokolenie powojenne, marzył o świecie ładu i stabilizacji.

- Dzieciństwo miałem takie sobie. Ale moja młodość była szczególnie jasna i kompromitująca, z uwagi na warunki, w jakich musiała upłynąć - mówił później w jednym z wywiadów.

Po maturze rozpoczął studia architektoniczne, które porzucił po trzech miesiącach. Nie przejął się tym specjalnie, bo już wtedy widział się nie przy desce kreślarskiej, lecz na łamach gazet. Wygrał wówczas konkurs na rysunek magazynu "Szpilki".
- Rysunek był dla mnie szkołą pisania. Aby narysować, trzeba dokonać syntezy. Rysunek jest rodzajem ideogramu: kilkoma kreskami trzeba wyrazić wszystko - tłumaczył później Mrożek w jednym z wywiadów.

Ucieczka przed wojskiem

Postanowił wrócić na studia, a jego wybór padł na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Kilka tygodni później znów był jednak poza murami uczelni.

Teraz Mrożek oddał się pracy dziennikarza, ponieważ otrzymał stały etat w "Dzienniku Polskim", gdzie bynajmniej nie zajmował się kulturą. Pracował jako reporter. Był rok 1950. - Dużo rzeczy wtedy się zdarzyło w moim życiu. Tak dużo, że ledwie niektóre z nich pamiętam. Byłem wtedy młodym chłopcem, miałem zapał, energię. Obserwowałem rzeczywistość, której za bardzo nie rozumiałem. Dopiero później, po wyjeździe, perspektywa zagranicy wydobyła jeszcze absurdalność socjalistycznych realiów - mówił po latach. - Ale jestem Krakowowi wdzięczny, za wszystko, co mnie w nim spotkało, za przyjazne przyjęcie - dodawał.

Karierę dziennikarską Mrożek, późniejszy autor wybitnych dramatów, kontynuował jako... recenzent teatralny. "Któregoś jesiennego dnia 1955 roku młody dziennikarz i nieźle się zapowiadający pisarz został po przyjacielsku wezwany do gabinetu pewnej pani, zresztą niemal jego rówieśniczki, Teresy Stanisławskiej, której powierzono kierowanie poniekąd konkurencyjną wobec <

> gazetą, mianowicie <>. Niedługo potem, w numerze z 9 października, ukazała się pierwsza teatralna recenzja podpisana nazwiskiem Sławomira Mrożka. Recenzowanym spektaklem była prapremiera <> Kruczkowskiego w Teatrze im. J. Słowackiego" - pisał w wstępie do Mrożkowskiego "Jak zostałem recenzentem" znany krytyk, Tadeusz Nyczek.
Co ciekawe, Mrożek zasłynął w Krakowie przede wszystkim ze swoich tekstów satyrycznych. Publikował w "Życiu Literackim" czy "Nowej Kulturze".

Aby uniknąć poboru do wojska, zapisał się na kolejne studia. Tym razem wybór padł na orientalistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Gdy tylko uzyskał odroczenie, natychmiast przestał uczęszczać na wykłady.

To dlatego właśnie w liście do Antoniego Słonimskiego pisał później o swoim wykształceniu następująco: "Rok architektury, kilka tygodni Akademii Sztuk Pięknych i tydzień orientalistyki".

Dłużej niż kilka tygodni


W latach 50. pisał artykuły i podróżował - najpierw Związek Radziecki, później Francja, Jugosławia, Włochy, Anglia, Szwajcaria (tam odebrał Nagrodę im. Kościelskich). W międzyczasie, po ślubie z malarką Marią Obrembą przeniósł się do Warszawy. W autobiografii wyznał później, że marzył, by "zostać gdzieś dłużej niż kilka tygodni, tempo indeterminato, spróbować żyć i pisać z dala od ograniczeń, gdzieś na wolności, w świecie pełnym nieznanych możliwości".

Tak zaczęło się jego życie na emigracji. Tygodnie zmieniły się w miesiące, miesiące w lata. Pobyt w Chiavari, małym miasteczku na włoskiej Riwierze, był początkiem jego zagranicznego życia na walizkach. Z Włoch wyjechał do Paryża, dokąd jechał już jako uznany pisarz, autor "Wesela w Atomicach", "Ucieczki na południe" i oczywiście "Tanga".

Mrożek cały czas był jednak żywo zainteresowany tym, co się działo w Polsce i całej Europie Środkowo-Wschodniej. Głośny był jego list protestacyjny opublikowany na łamach "Le Monde" w sprawie interwencji państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r. Za to właśnie posunięcie odebrano mu paszport. Co więcej, zakazano wystawiania jego utworów w kraju. Dotknęła go wówczas także prywatna tragedia - na raka zmarła jego pierwsza żona.

10 lat upłynęło, zanim Mrożek ponownie przyjechał do Polski - na krótko, jako obywatel Francji. W 1981 roku, po wprowadzeniu w kraju stanu wojennego, opublikował, w ramach protestu, "List do cudzoziemców" w "Le Monde" i "International Herald Tribune". Odmówił także publikowania swoich utworów w rodzimej prasie i wystawiania sztuk w polskiej telewizji.

Do wolnej Polski wrócił w 1996 r. Przywiózł z sobą drugą żonę - meksykańską reżyserkę teatralną Susanę Osorio Rosas. W 2008 r. postanowił jednak ponownie opuścić kraj. Na swój dom wybrał Niceę. Tłumaczył, że woli cieplejszy klimat... Zapowiedział, że kończy z pisaniem książek i "będzie oglądał ludzi".

Wcześniej już zaczął podupadać na zdrowiu. W 2002 r. przeżył udar mózgu. Stracił możliwość posługiwania się językiem, zarówno w mowie jak i w piśmie. Dopiero dzięki terapii odzyskał zdolność pisania i mówienia. Owocem zmagań z chorobą jest autobiografia "Baltazar. Autobiografia", która ukazała się w 2006 roku.

Jak u Mrożka

Sławomir Mrożek jest najczęściej chyba granym polskim dramaturgiem - nie tylko w kraju, ale i za granicą.
Jako pisarz, który nie tylko dał się uwieść ideologii socjalistycznej, ale pracował w mediach, w czasach gdy służyły głównie jako narzędzie propagandy, znał doskonale mechanizmy manipulowania językiem. Stąd - jak wskazują literaturoznawcy - chętnie później wykorzystywał tę wiedzę w swoich dramatach. Tropił absurdy i stereotypy, w które uwikłany jest współczesny człowiek, rozprawiał się ze źle pojmowaną romantyczną tradycją, której wciąż hołdują Polacy. Ale ciągle podkreślał, że jego teksty są nie tylko o naszych narodowych cechach. Są uniwersalne.

- Wady i zalety moich bohaterów nie są polskie, są ludzkie. Ale Polakom nadal bliska jest przekora: jeśli coś się Polakowi wmawia, to on zrobi na odwrót. Wiem to po sobie - mówił.

Dramaty Mrożka kojarzone są z teatrem absurdu, a ich twórca wymieniany jest jednym tchem obok takich sław jak Samuel Beckett czy Eugene Ionesco.

Po "Baltazarze" mówiono, że - zgodnie z własną deklaracją - właściwie przestał pisać. W 2010 roku ukazał się jednak pierwszy tom "Dziennika", obejmujący lata 1962-1969. Tym większym zaskoczeniem było pojawienie się sztuki "Karnawał, czyli Pierwsza żona Adama". Z nią wiąże się ostatnia wizyta Sławomira Mrożka w Polsce - dwa miesiące temu wziął udział w premierze "Karnawału" w Teatrze Polskim w Warszawie.

Mrożek ma swoje stałe miejsce nie tylko na łamach wszystkich podręczników historii literatury, ale i w języku potocznym, gdzie na stałe zagościły słowa "jak u Mrożka", określające absurdy codzienności.

- Powiedzenie to jest dowodem uznania i popularności pisarza. Największym, jaki można sobie wyobrazić - powiedział sam Mrożek.


Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska