Szkołę Podstawową kończyła w Myślenicach, liceum ogólnokształcące - I LO im. Tadeusza Kościuszki, także. Tak się złożyło, że jej wychowawcami byli chemicy. W podstawówce to Marta Trzcińska, a w liceum – Zbigniew Murzyn.
Jej były wychowawca zapamiętał ją jako uczennicę wyróżniającą się inwencją, wyobraźnią i wysoką kulturą osobistą. - Miała „duszę chemika”. Kiedy przeprowadziliśmy doświadczenia była wszystkiego ciekawa, o wszystko dopytywała: co będzie, kiedy zrobi się to tak, a co jeśli inaczej, czy w ogóle da się inaczej, a jeśli tak to jak. Tak właśnie zachowuje się chemik – mówi Zbigniew Murzyn.
W przeszłości marzyła o medycynie. Nie wybrała jej jednak, bo nie wyobrażała sobie jak zniosłaby zajęcia w prosektorium. Swoje marzenia o pomaganiu chorym spełnia w inny sposób, bo pracą na pograniczu inżynierii materiałowej, technologii chemicznej i nanotechnologii.
Lista osiągnięć naukowych myśleniczanki budzi respekt. Ma na swoim koncie grubo ponad sto publikacji, w tym także w najbardziej liczących się w naukowym świecie czasopismach oraz liczne tytuły i nagrody za działalność wynalazczą. Kilka tygodni temu zdobyła tytuł „Wynalazczyni Roku 2017”. W organizowanym przez Naczelną Organizację Techniczną konkursie pokonała 24 konkurentki, które tak jak ją zgłaszały uczelnie techniczne, instytuty badawcze i stowarzyszenie naukowo-techniczne. Laureatkę wybiera się raz na pięć lat, zawsze w rocznicę urodzin Marii Skłodowskiej-Curie, dwukrotnej noblistki.
To nie pierwsze docenienie jej pracy, ale jak mówi sama zainteresowana, najważniejsze. - To docenienie jest nie tylko bardzo miłe, ale też bardzo potrzebne i ważne dla kobiet, bo kobietom w naukach technicznych jest bardzo trudno. Żeby osiągnąć to co mężczyzna, trzeba być trzy razy lepszym. Potrzeba o wiele więcej nakładu pracy, czasu i energii żeby znaleźć się na tym samym poziomie – mówi Agnieszka Sobczak-Kupiec.
Także dlatego, sama angażuje się w programy dla młodych, ambitnych kobiet marzących o przebiciu się ze swoimi pomysłami. Takim jest np. program „Girls go start-up! Academy”, Lean in STEM, w których jest mentorką.
Swoją pasją lubi też zarażać dzieci (i to już przedszkolaki) oraz młodzież organizując dla nich lekcje chemii, na których mogą nie tylko posłuchać teorii, ale i sami eksperymentować. Z dużym sentymentem wspomina do dziś zaproszenie jej w roli wykładowcy do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Myślenicach, która organizowała wykłady z nauk ścisłych. Jest przekonana, że tego typy działania przynoszą efekty, mogą zaciekawiać młodych, inspirować ich.
Jeszcze będąc w liceum zapewniła sobie indeks na wybraną uczelnię zostając laureatką etapu centralnego olimpiady. Miała już złożone dokumenty na Uniwersytecie Jagiellońskim, kiedy spotkała znajomego. Po rozmowie z nim przeniosła je na Politechnikę Krakowską, a dokładnie na Wydział Inżynierii i Technologii Chemicznej. I to z tą uczelnią związana jest do dziś. Jak mówi, spotkała tu ludzi, na czele z dr hab. Zbigniewem Wzorkiem, prof. PK promotorem jest doktoratu, którzy nie tylko nie podcinają skrzydeł, ale dają przestrzeń do rozwoju.
- Bez tego na początku pewnie byłby mi bardzo ciężko – mówi.
Potem jej kariera potoczyła się w zawrotnym tempie. Doktorat obroniła w 2009 roku, a od 2014 jest doktorem habilitowanym.
Razem ze swoim zespołem badawczym pracuje nad tworzeniem biomimetycznych materiałów wszczepiennych, podobnych do tych jakie istnieją w naturze. Jednym z jej najważniejszych osiągnięć jest stworzenie syntetycznego substytutu kości, którego dodatkową zaletą są właściwości antybakteryjne.
- Zajmuję się projektowaniem materiałów, które składają się z wielu struktur. Są to struktury biomimetyczne, czyli takie, które starają się naśladować to co mamy w naturze . To zazwyczaj materiały kompozytowe, czyli składające się z minimum dwóch faz. Odpowiednie połączenie tych faz daje nam wartość dodaną – tłumaczy. - Pracujemy też nad materiałami powłokowymi na implanty.
Chodzi w tym o osiągnięcie takiego efektu, aby metalowy implant (np. tytanowa endoproteza stawu biodrowego) mógł się trwale połączyć z ludzką tkanką. Żeby jednak tak się stało potrzebny jest materiał (warstwa pośrednia), który to umożliwi. Może on zresztą mieć zastosowanie nie tylko w ortopedii, ale też np. w stomatologii.
Materiały, nad którymi pracuje mają szansę wejść na rynek, zanim jednak to się stanie muszą przejść etap badań klinicznych, a że to proces bardzo kosztowny potrzebny jest partner, który pomógłby go sfinansować.
Jest też współautorką innych wynalazków: opatrunków hydrożelowych, a ostatnio nośnika leków antynowotworowych i beetosanu (chityny pochodzącej z pancerzy pszczół ). Ten ostatni w połączeniu ze wspomnianym już opatrunkiem hydrożelowym ma pozwolić na szybsze gojenie się ran.
Pracowała nad nimi z dr hab. Bożeną Tyliszczak, która jest nie tylko jej koleżanką z zespołu badawczego, ale też przyjaciółką i wspólniczką. Razem prowadzą firmę i razem odebrały nie tak dawno wyróżnienie „Bizneswoman Roku 2017” w kategorii Nauka i Biznes w konkursie Sukces Pisany Szminką.
Także razem na początku tego roku zostały powołane do Zespołu Ekspertów ds. ewaluacji ex ante przy Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Wreszcie też razem biorą udział w biegach i to zarówno płaskich, jak i z przeszkodami.
Przygoda z bieganiem zaczęła się niemal równo rok temu od startu w Runmageddonie. Okazała się na tyle wciągająca, że pani Agnieszka zaliczyła od tego czasu wiele innych biegów, m.in. Myślenicki Bieg Uliczny i ponownie Runmaneggon (tydzień temu we Wrocławiu) i już szykuje się do kolejnego – na początku maja w Myślenicach. Ma zamiar pobiec na 21 km.
Stateczna pani profesor prywatnie to także fanka rocka, która chętnie jeździ na koncerty swoich idoli. Już teraz cieszy się na myśl o usłyszeniu na żywo zespołów Metallica lub Guns’n’ Roses.
A nade wszystko to mama dwóch córek. Obydwie chodzą jeszcze do przedszkola.
Na pytanie jak udaje się pogodzić obowiązki rodzinne z zawodowymi odpowiada: - Mam bardzo duże wsparcie najbliższych.
Bliski kontakt z rodziną zaważyły też na decyzji o tym gdzie zamieszkać i tak Myślenice wygrały z Krakowem. Również dlatego, że po prostu lubi to miasto.
- Można mnie spotkać z parku na Zarabiu, gdzie biegam. Najbardziej lubię trasę przez park do Małpiego Gaju i z powrotem do mostu osieczańskiego. A kiedy nie idę biegać, wybieram się na spacer z psem do lasu, na Mikołaja – mówi.
Na polu naukowym nie powiedziała jeszcze oczywiście ostatniego słowa. Wręcz przeciwnie, dopiero się „rozkręca”. - Jest jeszcze dużo rzeczy do zrobienia – mówi i dodaje, że pracuje nad monografią z zakresu nanotechnologii. - Chciałabym ją wydać w języku angielskim, zagranicą. Polska wersja, jeszcze bardzo wstępna, ale już jest.
Zapytana o receptę na sukces odpowiada: - Za tym stoi ciężka praca. Nic się samo nie dzieje, trzeba do tego przyłożyć palec. Nie czekać aż zmieni się rzeczywistość, ale trzeba ją kreować i przede wszystkim nie bać się zmian. – mówi dodając z uśmiechem.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 14. "Biber"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski