Kto wróżył, że tegoroczny sylwester w Zakopanem będzie słaby - bardzo mocno się przeliczył. Po raz kolejny potwierdziła się zasada, że jest to czas, kiedy w Zakopanem ludzi najwięcej. Widać to gołym okiem w centrum miasta. Ulice są zakorkowane, miejsca parkingowe zajęte, a Krupówki dosłownie oblężone przez turystów. Tłum panuje tam niemal od samego rana. W południe przed restauracjami ustawiały się nawet kolejki w oczekiwaniu na wolne stoliki.
- Ludzi jest bardzo dużo. W sumie tego się spodziewaliśmy, bo każdego roku jest podobnie. Co roku niektórzy wróżą, że Zakopanem już umarło i nie jest modne. I za każdym razem okazuje się zupełnie coś innego - mówi pan Stanisław, sprzedawca pamiątek z Krupówek.
W tym roku zakopiański deptak jest wyjątkowo międzynarodowy. Na Krupówkach dominuje oczywiście język polski, ale słychać także języki węgierski, ukraiński, niemiecki. A do tego widać turystów z krajów arabskich czy Hindusów.
