Weekend ze skokami narciarskimi w Zakopanem to także doskonała okazja do promowania zimowej dyscypliny sportu niedostępnej na co dzień dla miłośników aktywnego wypoczynku na śniegu. W celu promocji skoków narciarskich na Placu Niepodległości stanęła skocznia narciarska o punkcie konstrukcyjnym 2 m.
Jako pierwsi spróbować skoków narciarskich mogły dzieci z zakopiańskich szkół. Tego jak sobie radzą miłośnicy zimy spod Tatr, doglądał sam Jakub Kot.
- Chcemy przybliżyć tą dyscyplinę Polakom. Nie jest ona ekstremalną, bo nie dochodzi do dużej ilości wypadków. Mamy zawsze na naszych eventach medyków, ale nigdy nie byli jeszcze potrzebni. Jest to wspaniała zabawa - zaznacza Jakub Kot, skoczek narciarski i trener.
Większość dzieci i młodzieży, która próbuje swoich sił pierwszy raz na skoczni, obawia się wystartować. Lądowania też kończą się w dużej mierze upadkami.
- Skocznia jest trudna. Z dołu wydaje się niewielka, ale jak wejdzie się na górę to widać, jak bardzo jest stroma i tak łatwo nie jest. Te narty szybko uciekają spod nóg przez tą stromiznę i większość prób kończy się upadkiem, ale jest to wkalkulowane w ryzyko - mówi Jakub Kot.
Oczywiście skaczący są instruowani przez czuwającą nad wszystkim obsługę. Jak się okazuje, na skoczni nie ma barier wiekowych.
- W Warszawie mieliśmy 3-letniego uczestnika, a w Wiśle był mężczyzna, który miał już 70 lat. Każdy może spróbować swoich sił - zachęca Jakub Kot.
W sobotę 18 stycznia w godz. 10.00 - 14.00 skocznia będzie dostępna dla wszystkich chętnych.
