Rozpędzone quady i crossy to coraz częstszy widok na beskidzkich szlakach. Ich kierowcy nie liczą się z pieszymi turystami, którzy zmuszeni są uciekać do rowów. Próby zatrzymania tych pojazdów przez służby leśne są zwykle nieskuteczne. W obawie o swoje bezpieczeństwo strażnicy nie ryzykują pościgu. - To dlatego, że kierowcy quadów bywają bardzo agresywni - mówi nadleśniczy Stanisław Michalik z Nadleśnictwa Piwniczna Zdrój.
Nowy sposób leśników na wyeliminowanie quadów to fotopułapki. Te same, które instaluje się do liczenia leśnej zwierzyny.
Błotem w turystów
Agnieszka Obrzut-Budzowska, która uwielbia górskie wycieczki, jest oburzona, że po Beskidzie Sądeckim nie można przejść nie słysząc hałasu quadów.
Na co dzień mieszka w Warszawie, ale gdy jest w rodzinnych stronach ucieka w góry. - Chcę się wyciszyć, ale to trudne, gdy muszę ustępować miejsca na szlaku, by przepuścić pędzące quady. Nie próbuję ich zatrzymywać - mówi Obrzut. Wcześniej starała się zatrzymywać intruzów, ale takie próby kończyły się obrzuceniem jej błotem i wyzwiskami. - Potrafią nacisnąć pedał gazu i wtedy całe błoto spod kół ląduje na turyście - opowiada pani Agnieszka. Mimo niemiłych doświadczeń, stara się ona z wyrozumiałością traktować miłośników jazdy terenowej. - Rozumiem, że dla kogoś quady to pasja, ale powinno się realizować ją z poszanowaniem drugiego człowieka i przepisów prawa, a także przyrody i jeździć po wyznaczonych torach - stwierdza Obrzut-Budzowska, która niedawno musiała uciekać przed quadem w drodze na Eliaszówkę.
Sposób na quady
Nadleśniczy Stanisław Michalik przypomina, że choć obowiązuje bezwzględny zakaz jazdy quadami po górskich szlakach, jej amatorzy łamią go świadomie.
- To nie przestępstwo, ale wykroczenie. Jedyne, co możemy zrobić po zatrzymaniu takiej osoby, to ukarać ją mandatem - mówi nadleśniczy z Piwnicznej Zdroju. Przyznaje jednak, że dotąd rzadko udawało się ukarać kierowcę quada.
- Początkujący jeszcze się zatrzymają, gdy widzą straż leśną, ale starzy wyjadacze tylko dodają więcej gazu i uciekają w las - opowiada Michalik.
Jego zdaniem kary są mało dotkliwe. Za wjazd do lasów państwowych grozi 500 zł mandatu. Kolejne 500 zł można dostać za zniszczenie ściółki. - Mamy nadzieję, że skutecznym sposobem na quady okażą się nasze fotopułapki, które ustawiamy na górskich szlakach - mówi Szczygieł. - Mam też nadzieję, że po przywróceniu Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, będzie nam łatwiej walczyć z ludźmi łamiącymi przepisy w lasach - stwierdza Michalik.