36-letni mieszkaniec Tarnowa ze sportem związany jest od najmłodszych lat. W dzieciństwie zapowiadał się na utalentowanego koszykarza. Grał z powodzeniem w tarnowskiej Unii, gdzie przeszedł od szczebla kadetów, aż do seniorów. Gdy jednak skończył liceum, przeniósł się na studia do Krakowa.
- Wtedy zacząłem bardziej nastawiać się na dyscypliny siłowe. Trenowałem trójbój siłowy, a nawet boks tajski - wspomina Jacek Brzeziński.
Od około czterech lat swój wolny czas poświęca już wyłącznie sportom ekstremalnym. Zaczęło się dość przypadkowo, od imprezy firmowej.- Pojechaliśmy z pracownikami na bieg do Wrocławia o nazwie Survival Race. Po tych zawodach coś się we mnie zaszczepiło. Ta dyscyplina łączy w sobie bieganie, sporty siłowe i wymaga dużej kondycji, czyli wszystko to, co lubię - podkreśla tarnowianin.
Mordercze treningi
Jacek Brzeziński zaczął od zbierania informacji na temat przygotowań i treningu przed tego typu zawodami. Potem jeździł na różne imprezy organizowane w całej Polsce. Pokonywał na nich dystanse od kilku do 15 kilometrów. Zwykle w błocie, zmagając się z ekstremalnymi przeszkodami.
- Podczas takich biegów zazwyczaj zaczyna się od pokonania kilkuset metrów z 20-kilogramowymi workami. Dalej biegnie się, pokonując różnorodne przeszkody naturalne, choćby drzewa czy rowy - tłumaczy 36-latek.
Na każdej trasie organizatorzy przygotowują także specjalne konstrukcje, które muszą pokonać biegacze. - Są to różne kombinacje nachyleń, chwytów, kółek gimnastycznych, łańcuchów i lin - wylicza Brzeziński.
Od pewnego czasu udział w rywalizacji traktuje coraz poważniej. Nawiązał współpracę w wykwalifikowanymi trenerami, którzy przygotowują go do zawodów.
- Trenuję sześć razy w tygdoniu. Treningi trwają od półtorej do dwóch godzin. Dużo biegam, szczególnie po lasach i polach. Spędzam też mnóstwo czasu na siłowni. Podciąganie na drążku i dźwiganie sztangi to mój chleb powszedni - przyznaje.
Dzięki tytanicznej pracy na treningach w tym roku udało się mu się wystąpić na Mistrzostwach Europy w duńskim Esbjerg i Mistrzostwach Świata w Londynie. 36-latek sam też szkoli osoby chcące wziąć udział w biegach z przeszkodami, gdyż posiada uprawnienia Instruktora biegów przeszkodowych.
Idę na maksa!
Teraz postawił sobie jeszcze bardziej wymagający cel. W marcu przyszłego roku chce wystąpić w Runmagedonie na Saharze w Maroku. W upale, przez pustynię oraz Góry Atlas będzie musiał przebiec 120 kilometrów w trzy dni. - Do wyboru był też dystans 50 kilometrów, ale jak już mam tam jechać, to zamierzam dać z siebie wszystko - podkreśla .
Dzięki udziałowi w biegu na Saharze, chce również pomóc wychowankom domu dziecka w Dąbrowie Tarnowskiej. - Pod patronatem tej imprezy zorganizuję zbiórkę na potrzeby tego ośrodka - podkreśla.
WIDEO: 7 rad dzięki, którym poprawisz swoją sylwetkę
DZIEJE SIĘ W TARNOWIE - SPRAWDŹ
