Znikające z gorlickiego krajobrazu kiwony i urządzenia służące do wydobycia ropy naftowej są okazją do przedstawienia charakterystycznego widoku ziemi gorlickiej, który towarzyszył kilku pokoleniom mieszkańcom naszego regionu.
Początkiem jego kształtowania był zapewne rok 1854, kiedy to u zbiegu ulic Tadeusza Kościuszki i Węgierskiej w Gorlicach w kapliczce Chrystusa Króla zapłonęła po raz pierwszy na świecie uliczna lampa naftowa. O wydarzeniach tych szeroko informowała prasa, która ogłosiła Gorlice i okolice jako centrum nowo powstałej gałęzi przemysłu z największymi zasobami ropy naftowej w skali Monarchii Austriackiej.
Informacje zelektryzowały rzeszę przedsiębiorców liczących na szybkie wzbogacenie się i szybki zwrot zainwestowanych pieniędzy. Jak grzyby po deszczu zaczęły na ziemi gorlickiej powstawać szyby naftowe. Najwięcej w Siarach, Sękowej, Libuszy, Lipinkach, Wójtowej, Ropie, Męcinie Wielkiej, Ropicy Ruskiej i Krygu, gdzie odkryto najobfitsze złoża ropy naftowej.
W 1881 r. powiat gorlicki był na pierwszym miejscu wśród wszystkich powiatów wydobywających ropę naftową, a produkcja roczna wynosiła 73 tys. cetnarów metrycznych ropy. Było też czynnych w tym czasie na ziemi gorlickiej 13 destylarni ropy naftowej, a wśród nich największa w owym czasie rafineria w Libuszy należąca do Adama Skrzyńskiego.
Na początku lat osiemdziesiątych właściciel rafinerii w Libuszy był jednym z inicjatorów sprowadzenia do Galicji Williama Henry Mac Garveya - wybitnego fachowca w dziedzinie wiertnictwa, który wywiercił w Krygu szereg szybów nowym, tzw. systemem kanadyjskim.
Ze względu na dużą skuteczność nowego systemu wiercenia system wywołał przewrót w kopalnictwie gorlickim. Zaczęto go stosować w większości kopalń na naszym terenie, a szyby naftowe typu kanadyjskiego od tego czasu weszły na stałe do gorlickiego krajobrazu.
William Henry Mac Garvey był nie tylko fachowcem w dziedzinie wiertnictwa, ale był również przedsiębiorcą i handlowcem. Z jego to inicjatywy przy wsparciu finansowym bankiera wiedeńskiego Johna Bergheima w okresie rozpoczynającego się boomu naftowego powstała spółka Bergheim and Mac Garvey. Objęła ona swą działalnością cały rejon Podkarpacia, od Biecza i Jasła przez Gorlice do Borysławia i Tustanowic.
W 1887 r. spółka ta założyła w Gliniku Mariampolskim swoją pierwszą rafinerię. Była to jedna z trzech największych rafinerii galicyjskich. Najczęściej jednak budowano na ziemi gorlickiej średniej wielkości rafinerie, które należały zazwyczaj do właścicieli obszarów dworskich.
Przykładem takim może być rafineria w Lipinkach leżąca bezpośrednio koło kopalni należącej do Jadwigi Straszewskiej. Mimo że rafineria leżała prawie na terytorium kopalni, nie posiadała rurociągu, a ropę przewożono końmi w dużych beczkach.
Krajobraz ten wraz z charakterystycznym wozakiem utrwalił na płótnie Tadeusz Rybkowski, malując obraz "Kopanki naftowe w Lipinkach" znajdujący się w gorlickim Muzeum PTTK. Na marginesie można dodać, że mimo tej fatalnej organizacji produkcji rafineria w Lipinkach przerabiała ok. 6000 ton ropy rocznie, co z końcem XIX w., gdy cała produkcja Galicji obracała się w granicach 320 000 ton, nie było mało.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+