Węgierki, krakowianki, mirabelki – każdy gatunek ma swoich zwolenników. W kuchni polskiej największą popularnością cieszą się oczywiście te pierwsze. Jednak w przypadku grupy z Siar, nie do końca one, były inspiracją do zrobienia słodkiego deseru. Stała się nią natomiast dziecięcia piosenka z lat osiemdziesiątych.
- Najłatwiejsze ciasto w świecie, nic a nic się go nie gniecie – podśpiewują Monika i Renata, członkinie grupy.
Recepturowa niespodzianka
Grzebanie w pamięci, jak brzmiały kolejne zwrotki, daje mizerne efekty, ale pomaga internet. Faktycznie, piosenkę z gotową recepturą na ciasto ze śliwkami można odnaleźć bez trudu.
- Pamiętam, że nawet się udawało – wspomina ze śmiechem Monika. - Uznałyśmy więc, że trzeba stary przepis odkurzyć – dodaje.
No i tutaj wypadałoby postawić kropkę, bo albo te ponad trzy dekady temu mieliśmy inne kubki smakowe, albo po prostu śpiewany przez dzieci przepis jest felerny.
- Oj tam – machają ręką. - Dało się zjeść, choć było nieco zakalcowate – przyznają ze śmiechem.
Drugie podejście do śliwek
Danego słowa o śliwkowych wypiekach złamać jednak nie wypadało, więc na stole wylądowała inna receptura. Panie były jej zdecydowanie bardziej pewne, więc na stole szybko pojawiły się wszelkie potrzebne produkty i narzędzia: mąka, masło, cukier, jajka, micha śliwek, wałek, miska, garnek, szklanka z wodą.
- Zaczynamy od kruchego ciasta – zaordynowała Monika.
Szybko je zagniata, a przy okazji zdradza, że nowy przepis też nie jest taki nowy. Znalazła go sporo lat temu w jakimś poradniku, który wpadł jej w ręce podczas zakupów. Zaintrygował ją śliwkowy krem, który się do owego kruchego ciasta dodawało.
- Od razu wypróbowałam. Wyszło kapitalnie. Od tego czasu to najpopularniejsze jesienne ciasto na rodzinnym stole – przyznaje.
Śliwkowo-budyniowy krem smakuje wyśmienicie, a gotowe ciasto wygląda trochę, jak tarta. Kruszona ma wierzchu dopełnia smaku.
