Nie od dziś wiadomo, że nudne kazanie może wygonić z kościoła nawet najbardziej zdeterminowanego parafianina. A dobre - przyciągnąć go nawet w deszczowy dzień do chłodnej kaplicy na końcu miasta. Wbrew pozorom, dobrzy kaznodzieje nie trafiają się zbyt często, nawet w diecezjach tak obfitych w powołania, jak krakowska i tarnowska. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że każdy kleryk w seminarium uczy się kilka lat trudnej sztuki prawienia kazań.
Wybraliśmy tych, którzy, naszym zdaniem, są niebanalni, potrafią przekazać religijne prawdy w prosty sposób i przede wszystkim - przywiązać do siebie wiernych. Dziesięciu kaznodziejów Małopolski.
Jest wśród nich niekwestionowany autorytet w tej dziedzinie - znany w całym kraju o. Jan Andrzej Kłoczowski, ale też księża, o których poza parafią mało kto słyszał, a naszym zdaniem bardzo na to zasługują. Tak jak np. kochany w Grojcu ks. Józef Zborek, który poza tym, że głosi wspaniałe kazania, wozi dzieci na kuligach i zaprasza je na lody.
Jak stać się dobrym kaznodzieją? Można iść do podyplomowej szkoły retoryki (prowadzą ją wykładowcy Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i UJ). Można też próbować samemu.
- Powiem jak Lenin: uczyć się, uczyć, uczyć. Trening czyni mistrza. Dlatego w pierwszym roku posługi wygłosiłem 100 kazań, a potem po 300 rocznie - mówi ks. Jacek Stryczek z parafii św. Józefa w krakowskim Podgórzu. Dodaje, że trzeba też mieć o czym mówić.
- Dlatego uważnie staram się słuchać ludzi, których spotykam na co dzień. I mówić na kazaniu o tym, co ich interesuje i boli - podkreśla.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!