FLESZ - Nowy wariant koronawirusa. Z Finlandii
Do napadu doszło 15 sierpnia 2017 r. Waldemar M. wracał od znajomej, gdy podeszło do niego dwóch mężczyzn. Jeden z nich: łysy i mocno zbudowany użył w stosunku do przechodnia pojemnika z gazem, a potem uderzył go w czoło samym pojemnikiem. Drugi ze sprawców, niski i szczupły, podciął nogi Waldemarowi M., a gdy ten upadł, obaj napastnicy bili i kopali pokrzywdzonego.
- Oddaj k... wszystko co masz - krzyczeli przy tym wulgarnie. Sami jednak przeszukali kieszenie pobitego i zabrali mu portfel z gotówką i dokumentami, zdjęli z ręki zegarek i ukradli też telefon komórkowy. Wszystko o wartości 1620 zł. Potem się oddalili w kierunku stadionu Cracovii. Pobity wrócił do znajomej, która zawiadomiła policję, ale napastników nie zdołano ująć.
Dzień po napadzie telefon Waldemara M. został zastawiony w lombardzie przy ul. Lea przez Artura S., który wziął za niego 150 zł. Aparat sprzedano rok później, w końcu odnalazł się u przypadkowej osoby i zwrócono go pokrzywdzonemu. Wtedy też ustalono, kto aparat zastawił w lombardzie.
Waldemar M. nie był w stanie podać szczegółów wyglądu napastników, ale rozpoznał Artura S., gdy go ujrzał podczas okazania. Dowodem w sprawie było też nagranie z monitoringu kina, choć filmik był niezbyt dobrej jakości.
Podczas procesu Waldemar M. zmodyfikował treść swoich zeznań i podał, że sprawcy nie użyli w stosunku do niego gazu. To wpłynęło na zmianę kwalifikacji czynu na zwykły rozbój.
Artur S. nie przyznał się do winy. Mówił, że tamtego wieczoru był w kolegą w klubie, telefon znalazł koło ławki w pobliżu Błoń i to nie on jest na nagraniu monitoringu parkingu kina.
Sąd Okręgowy w Krakowie nie uwierzył w treść jego wyjaśnień. Tym bardziej, że najpierw podawał, że nie wie co robił tamtego wieczoru, a potem wymienił różne nazwiska osób, z którym miał wówczas być.
Zdaniem sądu dopuścił się zwykłego rozboju i za to wymierzył mu karę 2 lat i 6 miesięcy więzienia. Nakazał też zapłatę 1300 zł nawiązki pokrzywdzonemu. Okolicznością obciążającą była karalność mężczyzny, który w latach 2015-17 odsiadywał 3 lata więzienia za inny rozbój, wyszedł wcześniej warunkowo.
W złożonej apelacji obrońca Artura S. wskazuje na niewiarygodne zeznania pokrzywdzonego, który na początku twierdził, że nie widział twarzy napastników, bo było ciemno, ale wskazał oskarżonego na nagraniu z monitoringu i podał, że rozpoznaje go po kształcie twarzy, spojrzeniu, ustach i nosie, a tych cech nie podawał w trakcie śledztwa. Stąd obrona wnosi o zakwestionowanie tej relacji Waldemara M. i uniewinnienie klienta.
