Dwa lata temu Bartłomiej S. w Krakowie, w sklepie z militariami kupił atrapę pistoletu na kulki. Zapłacił 70 zł. Był tam z dziewczyną, potem pojechali do banku w Radziszowie, raz, drugi, trzeci. 21 grudnia 2009 r.r. Bartek zamaskował twarz kapturem i szalikiem, wziął atrapę broni, wszedł do banku spółdzielczego.
Czytaj także: Kraków: skazany za gwałt na 70-latce
- Proszę o pieniądze, mam broń. Ma być minimum 20 tys. zł, bo mam chore dziecko - kłamał. Wystraszona kasjerka dała mu do reklamówki 29 300 zł. Zapamiętała, że napastnik ma brązowe oczy. Dzięki nagraniom z monitoringu ustalono, że napad trwał 34 sekundy i że chwilę wcześniej napastnik kręcił się wewnątrz budynku. Na nagraniu widać, jak dwa razy rozmawia przez telefon. To pozwoliło policji na ustalenie, kto się wtedy logował w okolicy, tak poznano numery abonentów, w tym Bartłomieja S. i Patrycji J. Gdy znane były ich nazwiska funkcjonariusze na portalu nasza - klasa znaleźli zdjęcia pary z ich wycieczki do Egiptu.
Bartłomiej S. został rozpoznany, zatrzymany 11 lutego ub.r., przyznał się do winy. Opowiedział, jak po napadzie z Patrycją pojechali do Tesco, gdzie wydali część pieniędzy m.in. na kino domowe i telewizor za 8 tys. zł, 1500 zł przeznaczyli na swoje potrzeby, bo święta były za pasem. Mężczyzna bronił się, że kasę na egzotyczny wyjazd miał z legalnej pracy.
- Patrycja o niczym nie wiedziała, czekała na mnie przed bankiem w aucie z włączonym silnikiem - przekonywał. Prokuratura uważa jednak, że oboje współdziałali w dokonaniu rabunku. Dziewczyna widziała, że kupuje atrapę broni, maskuje twarz, podwoziła go pod bank. Patrycja J. na początku przyznała się do winy, potem zaprzeczała udziałowi w napadzie.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy