Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauka jest rodzaju żeńskiego

prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych
Prof. Ryszard Tadeusiewicz: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych archiwum
Tytuł dzisiejszego felietonu mógłby sugerować, że w nauce można się zakochać jak w kobiecie i że jest ona - jak każda kochanka - bardzo absorbująca i bardzo wymagająca. To wszystko prawda, jednak nie o tym chciałbym dzisiaj mówić. Chodzi mi o zjawisko feminizacji nauki.

Jest to zjawisko nowe. Stereotyp "uczonego" podsuwa nam zawsze wyobrażenie mężczyzny. Takie słowa jak badacz, eksperymentator, odkrywca - jakoś bardziej naturalnie brzmią w formie męskoosobowej. Męski jest też adiunkt, doktor, docent, profesor. Co innego laborantka czy asystentka. O, tu forma żeńska brzmi bardzo naturalnie!

Przyznam się, że zawsze mnie to denerwowało. Jako profesor dobrze wiem, że odsetek utalentowanych, bardzo pilnych i mających różne sukcesy studentek jest na pewno nie mniejszy, niż ich męskich kolegów. Moje obserwacje są z Wydziału Elektrycznego AGH (podaję tu jego skrótową nazwę, bo pełna jest bardzo długa). I widzę, że nawet na tym tradycyjnie bardzo męskim wydziale studentki - chociaż mniej liczne niż byśmy tego chcieli - stanowią nie tylko jego ozdobę, ale także bazę intelektualną.

Inna rzecz, że studentek na Elektrycznym było zawsze bardzo mało. Opowiem o pewnym związanym z tym zabawnym zdarzeniu.

Gdy objąłem w styczniu 1998 roku funkcję rektora AGH, moim ważnym zadaniem było "zwabienie" do Krakowa firmy Motorola. Firma ta, będąca jednym z czołowych wytwórców systemów informatycznych i telekomunikacyjnych, poszukiwała wtedy na obszarze Europy Środkowej lokalizacji dla swojego kolejnego Centrum Oprogramowania. Sprawa była jednak trudna, bo Motorolę kokietowali także Czesi i Węgrzy, a w Polsce wielką ochotę na to Centrum miał bardzo ofensywny Wrocław. Żeby wzmocnić pozycję Krakowa, zaprosiłem więc kilka razy przedstawicieli Motoroli na AGH, prezentując im nasze laboratoria naukowe i chwaląc się, jakich znakomitych studentów kształcimy, zwłaszcza w dziedzinie informatyki i telekomunikacji. Widziałem, że wiceprezydenta Motoroli Terrence Henga wszystko to dosłownie zachwycało. Zadowoleni byli też towarzyszący mu dyrektorzy James M. Howard i Pedro Ventura. Sielanka trwała jednak tylko do momentu, kiedy prezydent Heng wspomniał o zasadach politycznej poprawności obowiązujących w amerykańskich firmach. Z zasad tych wynika między innymi obowiązek zatrudniania takiej samej liczby kobiet, jak mężczyzn.

- Macie chyba studentki? - zapytał z nadzieją Heng przypominając sobie grupy ładnych dziewcząt w holu pawilonu A0, przez który przechodził, idąc do rektoratu AGH.

- Owszem, mamy liczne studentki - odpowiedziałem. - Na Wydziale Geologicznym, mieszczącym się tu w A0, a także na ceramice, matematyce stosowanej, na Wydziale Humanistycznym i na zarządzaniu…
- A na informatyce?

Zamiast odpowiedzi zaprosiłem Henga, żeby wraz ze mną odwiedził studentów na informatyce. Poszliśmy na losowo wybrany wykład. Był to wykład dla I roku, więc duża sala była pełna studentów (potem im ten zapał przechodzi). Weszliśmy, przeprosiliśmy wykładowcę i popatrzyliśmy na rzędy studenckich głów w amfiteatralnie spiętrzonych ławach. Były to głowy nie od parady, bo ci ludzie dostali się na te studia po trudnym konkursowym egzaminie, gdzie o jedno miejsce ubiegało się kilkunastu kandydatów.

Lecz te głowy miały jedną wadę:
Były wyłącznie męskie!

Na całej ponadstuosobowej sali nie było ani jednej kobiety!
Terry Heng tylko westchnął.

Ale i tak wybrał Kraków i od kwietnia 1998 roku Centrum Oprogramowania Motoroli jest właśnie u nas. A ta opowieść niech będzie tłem dla następującego faktu, którym chcę się pochwalić.

Otóż mimo takich okoliczności, jak wyżej opisane, pod moim osobistym kierunkiem otrzymało dyplom magisterski co najmniej sto studentek! Co więcej, wypromowałem 10 dziewcząt, które uzyskały doktorat w informatyce (pierwsza w 1986 roku), co na tym wydziale jest ewenementem. Ale w związku z tym wiem dobrze, że w pracach naukowych kobiety sprawdzają się wyjątkowo dobrze: gromadzą pilnie duże zasoby wiedzy, wykazują chwalebną inwencję, przy badaniach są staranne i skrupulatne. W rywalizacji naukowej nie ustępują w niczym swoim kolegom.

Piszę o tym wszystkim, bo przestudiowałem ostatnio dane na temat studiów doktoranckich, jakie opublikował ZUS. Okazuje się, że we wszystkich województwach liczba kobiet przyjmowanych na studia doktoranckie jest większa, niż liczba mężczyzn. W Warszawie jest 4999 doktorantów i 5244 doktorantki. W Krakowie 2796 panów i 3025 pań. We Wrocławiu 2041 panów i 2160 pań. Podałem liczby dla największych ośrodków, ale w mniejszych jest tak samo.

To daje do myślenia: W młodym pokoleniu naukowców będzie więcej kobiet niż mężczyzn!

Panie nie tylko chętniej rozpoczynają studia doktoranckie, ale też częściej je kończą z sukcesem. W 2011 roku w Polsce obroniono 4938 doktoratów. 2543 obroniły kobiety!

Przyszłość Nauki leżeć więc będzie w rękach kobiet. Może to dobrze, bo Nauka jest przecież rodzaju żeńskiego.
Tylko jak nazywać damską odmianę mędrca?

Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska