Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chciał, żeby księża byli tylko urzędnikami kościelnymi

Katarzyna Janiszewska
Arcybiskup Józef Życiński był wielką osobowością. Dziś polskiemu Kościołowi brakuje takich ludzi
Arcybiskup Józef Życiński był wielką osobowością. Dziś polskiemu Kościołowi brakuje takich ludzi fot. Jacek Babicz
Kapłan wybitny i kontrowersyjny. Filozof i teolog. Nie bał się mówić tego, co myśli, nawet jeśli były to poglądy niepopularne. Przez jednych podziwiany, dla innych zbyt postępowy. 10 lutego przypada piąta rocznica śmierci księdza Józefa Życińskiego. Arcybiskupa wspomina dominikanin, ojciec Jan Kłoczowski.

Kościół potrzebuje księży, którzy idą pod prąd, mówią o drażliwych, wywołujących emocje sprawach?

Kościołowi zawsze brakuje wybitnych osobowości. Pewien mądry jezuita powiedział przed laty, że jednym z dowodów na boskie pochodzenie Kościoła jest to, że mimo usilnych starań księży istnieje on już ponad 2 tysiące lat. Arcybiskup Życiński był człowiekiem, który nie musiał nadrabiać gestami, miną, wyrabiać sobie w ten sposób autorytetu. Szacunek narzucał się sam przez to właśnie, że był prostolinijny, bezpośredni.

I bardzo otwarty na media. Lubił z nimi rozmawiać.

To sprawa temperamentu. Niektórzy są po prostu otwarci na kontakty z innymi. On zaś miał dar słowa, inteligencję bystrą, nie bał się, że dziennikarz zapędzi go w kozi róg. Bywało raczej odwrotnie. Może nieładnie tak mówić o biskupie, ale gębę miał niewyparzoną.

To dobrze, że był taki otwarty? Że nie chciał zamiatać kościelnych afer pod dywan, tylko głośno o nich mówił?

Dywany mają to do siebie, że czasami są za krótkie i różne rzeczy spod nich wychodzą. Często przekłamane, wyolbrzymione albo pomniejszone. Prawda jest najlepszą obroną.

Przez tzw. elity intelektualne był uwielbiany. A jak był odbierany przez środowisko? Zwierzchnicy byli zadowoleni, że jest taki medialny?
Musiał się cieszyć prestiżem, skoro zrobił tak poważną karierę. Może nie u wszystkich, bo jak wiadomo, wybitniejsi ludzie budzą niechęć. Ale jego wybitność była niekwestionowana. Mądrzy kościelni decydenci wiedzieli, że złapali złotą rybkę i umożliwili mu pełnienie posługi wśród szerszego grona ludzi. On już wcześniej miał autorytet naukowca. Bardzo dbał o poziom uczelni katolickich, tym wyróżniał się wśród biskupów. Nie chciał, by księża byli tylko formacją urzędników kościelnych, czy też grupą pobożnych, ale zamkniętych w swoich sprawach ludzi. To mieli być ludzie wykształceni, którzy bez obawy nawiązują kontakt z osobami świeckimi, otwierają się na ich problemy.

Wielu miało mu za złe, że pisał do Gazety Wyborczej. Określany był jako biskup modernista, religijny nowinkarz.

Takie zarzuty płynęły z ignorancji tych, którzy je stawiali. Jak przystało na księdza katolickiego, a katolicki znaczy powszechny, był otwarty na wszystkich ludzi, ze wszystkimi rozmawiał. Również z tymi, którzy się z nim nie zgadzali. Ważne, czy w tych rozmowach starał się przypochlebiać, czy też głosił to, co było jego głębokim przekonaniem. Życiński zdawał sobie sprawę, że przemiany w Kościele mogą być ryzykowne i niektórzy nie rozumieją głębszego sensu tych przemian. Ale jego poglądy były przemyślane, był bardzo krytycznym i racjonalnie myślącym teologiem.Są tacy, którzy twierdzą, że wielkość ludzi mierzy się ilością wrogów. Nie sądzę, żeby to było właściwe stwierdzenie w odniesieniu do biskupa.

A miał wielu wrogów?

Była taka nieprzyjemna sprawa: wykopali w Instytucie Pamięci Narodowej jakieś zapiski, że rozmawiał z ubecją. Każdy pewnie rozmawiał, przy różnych okazjach, choćby przy okazji wniosku o wydanie paszportu. Rozmowa nie oznaczała od razu współpracy. Przeor dominikanów musiał na przykład rozmawiać z Wydziałem ds. Wyznań, Wydziałem ds. Kontaktów z Kościołem. Tam też siedzieli ubecy, tylko bez rewolweru. Marzyli o tym, żeby ktoś dla nich pracował, a już szczególnie tego formatu. Ale Józek był za cwany, żeby się dać nabrać. Nie te numery. Elity w SB nie pracowały.

Jakim był kapłanem?
Często wspominał, że dla jego kapłaństwa ważne były dwie postacie: ks. Jan Zieja, członek KOR-u, społecznik, i ks. Jan Twardowski. Reprezentowali ten sam styl kapłaństwa: prości, skromni. Józek miał taki temperament, że niektórzy mogli go odbierać, że jest zarozumiały. Wchodził gdzieś i od razu dużo mówił, tym swoim wysokim, pewnym głosem. Niektórych to onieśmielało, tulili po sobie uszy. A on był tylko wyrazistą postacią.

Nie pochodził z Krakowa, ale przez pewien czas tu mieszkał i pracował. Lubił to miasto?

Studiował na krakowskim Papieskim Wydziale Teologicznym, czyli dzisiejszym Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II. Po studiach został wykładowcą na tej uczelni. Sądząc po tym, jak często przyjeżdżał z Tarnowa, widać, że lubił Kraków. Ciekawe, że kilka razy spotkałem go w księgarni. Ciekawe, bo to chyba jedyny biskup, którego tam spotkałem. Nie komentuję tej informacji (śmiech). Widocznie inni wysyłają po książki kapelanów. Abp Życiński bardzo kochał książki, miał ich dużo, starannie przeglądał wszystkie nowości. Pytał mnie: to jest coś ciekawego, ty byś to kupił? Odpowiadałem: nie wiem, kupię do biblioteki, to zobaczę. Aaa, bo ty masz bibliotekę, a ja muszę to trzymać u siebie - mówił.

Co czytał?

Najczęściej szukał filozoficznych przekładów. Ale też, jak przystało na matematyka, bardzo lubił poezję. Nie potrafię odpowiedzieć, czyją szczególnie. Pewnie, jak to człowiekowi ruchliwemu intelektualnie, gusta mu się zmieniały.

Jakim człowiekiem był prywatnie?

Bardzo otwartym. Miał łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Jeśli tylko ktoś nie był uprzedzony, od razu przełamywał lody, wszelkie dystanse. Niektórzy ze środowisk eklezjalnych mogli mu to mieć za złe. Bo uważają, że godność polega na dystansie, podczas gdy pasterz musi być blisko swoich owieczek. One nie mają się go bać, tylko za nim iść. I tak się nawet tulić do niego. On był takim pasterzem, do którego owieczki się tuliły. Miał dar słowa. Ale miał też dużo rzadszy dar, a mianowicie dar słuchania. Gdy się z nim rozmwiało, było się pewnym, że słucha. Było widać, że ten, z kim rozmawia, jest dla niego ważny, godny szacunku. Wielu pukało do niego po radę, osobistą rozmowę.

Był naukowcem, filozofem, i kapłanem. Która z tych ról była mu najbliższa?

Był naukowcem wysokiej klasy, specjalistą od zagadnień filozofii: interpretacji przyrody, kosmosu. Gdy został biskupem, praca naukowa zeszła na dalszy plan. Posługa ludziom stała się głównym zadaniem. Starał się wszystko to ze sobą połączyć. I dlatego nie miał czasu na leczenie. Otoczenie go zaganiało, żeby poszedł do lekarza.

Opowiadali mi współbracia dominikanie z Lublina, że mówiono o nim: ten Życiński zupełnie się nie szanuje, on się szybko wykończy. Takie panowały opinie. Dla siebie był bezlitosny. Umarł na zawał serca. Samotnie, w pokoju hotelowym w Rzymie, gdzie pojechał z oficjalną wizytą.

Kościół przez długi czas był zamknięty, nikogo nie dopuszczał do swoich spraw. Abp. Życińskiemu udało się choć w pewnym stopniu to zmienić?

To złożony problem. Bo na przykład w czasach komuny, szczególnie w stanie wojennym, Kościół był niesłychanie otwarty na sprawy społeczne. Wypracował sobie strategię bycia z ludźmi na czas zniewolenia. Problemem stało się wypracowanie teologii wolności. Kiedy skończył się PRL, stanęliśmy wobec perspektyw wyboru, zaczęliśmy się różnić i dzielić. Są tacy, którzy uważają, że trzeba zachować styl, jaki Kościół wypracował w czasie zniewolenia. Inni uważają, że trzeba się otworzyć na ludzi świeckich w Kościele. I tak też uważał ksiądz Życiński. Chciał, żeby w każdej parafii działały rady parafialne. Powołał radę świeckich katolików po to, żeby świeccy czynniej uczestniczyli w życiu Kościoła. Mówi się: Kościół jest zamknęty, księża są zamknięci na świeckich. Ale i odwrotnie: ludzie nie chcą współpracować z parafią. Można stworzyć rady parafialne, ale muszą tam być ludzie, którzy się włączą, będą pracować.

W jaką stronę prowadziłby Kościół dziś, gdyby żył?

Na Mazowszu powstało towarzystwo przyjaciół pewnego miasteczka. Ile oni już zrobili! Uporządkowali cmentarz pożydowski, kwaterę żołnierzy polskich, którzy zginęli w 1920 r., zbierają pieniądze na przebudowę biblioteki, chcą wyposażyć ją w komputery. W tym towarzystwie działa też ksiądz. I myślę, że taką linię rozwijałby arcybiskup Życiński. Polsce jest potrzebny model Kościoła wielkopolskiego z okresu zaboru pruskiego. Taki, w którym księża zakładali spółdzielnie, pilnowali, żeby chłopi dobrze gospodarowali. Pokazywali, że katolicy to nie są lenie pijący wódę, ale wręcz przeciwnie, są bardziej pracowici od Niemców. Arcybiskup chciał wychować księży z tarnowskiej diecezji do tego, by byli bliżej ludzi, którzy tam mieszkają, bliżej ich pracy rolniczej. Dla niego ważny był nie wymiar polityczny, opowiadanie się za tą czy inną partią, ale otwarcie się Kościoła na wymiar społeczny. Bycie Kościoła blisko ludzi.

***

Abp Józef Życiński

Urodził się 1 września 1948 r. w Nowej Wsi. Profesor filozofii, doktor teologii, biskup diecezjalny tarnowski (1990-1997), metropolita lubelski (1997-2011). Działał na rzecz ekumenizmu, popierał dialog z judaizmem i islamem. Odznaczony m.in. za „chrześcijańskie świadectwo humanizmu i tolerancji” Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł nagle 10 lutego 2011 roku w Rzymie.

***
O. Jan Kłoczowski będzie jednym z prelegentów ogólnopolskiej konferencji naukowej „Media-Kultura-Dialog” poświęconej pamięci abp. Józefa Życińskiego, metropolity lubelskiego i doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, w V rocznicę jego śmierci. Odbędzie się ona w Krakowie, 11 lutego 2016 roku o godz. 9.00 w Auli Collegium Novum UJ, ul. Gołębia 24.

Konferencji patronują: abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, kard. Franciszek Macharski, kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski, prof. Wojciech Nowak, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, ks. prof. Wojciech Zyzak, rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska