Hubert Hurkacz w czołówce światowego rankingu
Przywykliśmy już do tego, że Polak jak równy z równym rywalizuje z najlepszymi tenisistami świata, że nieprzerwanie klasyfikowany jest w rankingu ATP w czołowej dwudziestce, a nierzadko nawet dziesiątce. Psioczymy, gdy w jednym czy drugim turnieju nasz zawodnik spisze się poniżej oczekiwań, przegra z rywalem, z którym teoretycznie powinien łatwo sobie poradzić i odpadnie w pierwszej bądź drugiej rundzie. Zamiast narzekać powinniśmy jednak przede wszystkim doceniać to, w jakim miejscu znalazł się Hubert.
W latach 90. XX wieku i na początku obecnego mogliśmy co najwyżej pomarzyć o kimś, kto wygrywałby choćby połowę tego, co udaje się zapisać na swoim koncie Hurkaczowi. Na koniec 2002 roku najwyżej klasyfikowanym naszym singlistą był Mariusz Fyrstenberg, który plasował się na... 415 miejscu. Wcześniej bywało jeszcze gorzej, a najsłabszy pod tym względem był rok 1997 (490 miejsce Michała Chmeli). Zresztą w latach 1986-2009 nie było żadnego Polaka, który zakończyłby rok kalendarzowy w czołowej setce rankingu.
Hubert Hurkacz w 2024 roku osiągnie życiowy wynik?
Kilkuletnia poprawa nastąpiła w latach 2010-15, a od 2018 roku powoli do czołówki zaczął wdzierać się Hurkacz. Miejmy nadzieję, że wśród najlepszych pozostanie jeszcze przez kilka najbliższych lat, w których zdoła także poprawić najwyższą w karierze zajmowaną lokatę w klasyfikacji (dziewiątą). Szansa pojawi się już w styczniu - wtedy odbędzie się wielkoszlemowy Australian Open. Ewentualny sukces zanotowany w tym turnieju mógłby sprawić, iż Polak znajdzie się na wyższej od obecnie zajmowanej pozycji.
Kto oprócz Hurkacza w przeszłości kończył rok w gronie stu najlepszych tenisistów świata? Aby się o tym przekonać kliknij przycisk ZOBACZ GALERIĘ i przesuwaj strzałkami w prawo.
