Andrzej Stanowski był nie tylko wspaniałym dziennikarzem, ale i pasjonatem sportu. Jako wielki kibic Cracovii, zarówno tej piłkarskiej, jak i hokejowej, przez kilkadziesiąt lat był aktywnym obserwatorem, a zarazem komentatorem meczów na stadionie przy Kałuży i lodowiska przy Siedleckiego.
Równie mocno kibicował skoczkom narciarskim, opisując ich występy jeszcze w czasach, zanim największe sukcesy zaczął odnosić Adam Małysz. Bez dwóch zdań stał się jednym z najwybitniejszych ekspertów tej dyscypliny. Podobnie było z biegami narciarskimi, od samego początku pilotując rozwój kariery Justyny Kowalczyk.
"Ja zapamiętam go jako niezwykle inteligentnego człowieka, pełnego profesjonalizmu i z ogromną wiedzą na temat skoków narciarskich" - napisał Adam Małysz na Facebooku na wieść o śmierci red. Stanowskiego.
Trwającą ponad 50 lat karierę dziennikarską zaczynał w "Dzienniku Polskim", następnie pracował w "Gazecie Krakowskiej", na początku lat 90. ubiegłego wieku został członkiem zespołu "Czasu Krakowskiego", a następnie wrócił do działu sportowego "Dziennika Polskiego".
Był znawcą sportu lokalnego, orientował się w realiach miejscowych klubów, ale zarazem świetnie spisywał się w roli wysłannika krakowskich gazet na zawodach w kraju i za granicą. Uczestniczył w wielu najważniejszych imprezach hokejowych i narciarskich, w tym mistrzostwach świata, Turnieju Czterech Skoczni oraz ośmiu zimowych i letnich igrzyskach olimpijskich - od Moskwy w 1980 roku do Vancouver w 2010 roku.
Był autorem dwóch, wydanych przez wydawnictwo Biały Kruk, książek o naszych największych gwiazdach sportów zimowych: "Małysz. Bogu dziękuję" (wraz z Haliną Zdebską) oraz "Bieg życia Justyny" (z Adamem Sosnowskim).
Miał szczęście dwukrotnie spotkać się z papieżem Janem Pawłem II.
- To były bardzo osobiste spotkania - wspomina Jego syn Rafał Stanowski. - Podczas pierwszego, w trakcie piłkarskich mistrzostw świata we Włoszech w 1990 roku, Tato zaprezentował papieżowi pierwszy numer "Czasu Krakowskiego", w rodzinnym albumie mamy zdjęcie dokumentujące to wydarzenie. Po raz drugi uczestniczył w spotkaniu z Janem Pawłem II w 2005 roku, gdy pojechał do Watykanu wraz z drużyną "Pasów".
Miał niespożyte siły, do końca, mimo ciężkiej choroby, pisywał komentarze dla serwisu terazpasy.pl, oceniając grę piłkarzy Cracovii.
- Do ostatniego dnia, leżąc w szpitalu, oglądał na ekranie laptopa i telefonu mecze ukochanej Cracovii i śledził występy innych polskich sportowców, w tym Igi Świątek. Jeszcze w poniedziałek, już bardzo słabym głosem, w naszej ostatniej rozmowie komentował bieżące wydarzenia, to od niego dowiedziałem się, że Wisła kupiła napastnika z Hiszpanii - wspomina Rafał Stanowski.
Zapamiętamy Andrzeja jako wspaniałego, pełnego energii Przyjaciela, z którym wspólna praca była piękną przygodą.
Pogrzeb odbył się we wtorek 30 sierpnia o godz. 13 w kaplicy na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Ostatnia droga red. Andrzeja Stanowskiego. Legendarny dzienn...
