Zdecydowanym faworytem meczu 1/8 finału Pucharu Polski był lider ekstraklasy z Trójmiasta, który ostatnio kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa (z ośmiu ostatnich meczów podopieczni trenera Piotra Stokowca wygrali siedem i jeden zremisowali). Zespół spod Tarnowa jest jednak wyjątkowo niewygodnym rywalem dla gdańszczan, którzy z ośmiu dotychczas rozegranych meczów ze „Słoniami” wygrali tylko dwa. W dodatku Lechia nigdy nie potrafiła pokonać „Słoni” w Niecieczy, a gdy dodamy to tego znakomitą dyspozycję Bruk-Betu Termaliki w końcówce jesiennej części sezonu, spotkanie zapowiadało się wyjątkowo atrakcyjnie. Tym razem sensacji nie było i najlepszy obecnie zespół w Polsce wyeliminował z dalszych rozgrywek drużynę Bruk-Betu Termaliki.
Niecieczanie rozpoczęli mecz w niemal identycznym składzie, w którym w ostatnich meczach systematycznie zdobywali punkty w rywalizacji na zapleczu ekstraklasy. Najważniejsza zmiana nastąpiła w bramce „Słoni”. Stanął w niej 20-letni Michał Leżoń, dla którego był to dopiero drugi oficjalny mecz w karierze (debiutował w meczu poprzedniej rundy PP z Cracovią i nie puścił gola). Ponadto do podstawowego składu wrócili obrońca Bartosz Szeliga oraz pomocnik Patrik Misak.
Z kolei szkoleniowiec Lechii, która w najbliższą niedzielę ma przed sobą niezwykle ważny mecz ligowy z wiceliderem Legią Warszawa, posadził na ławce rezerwowych swoich podstawowych graczy: bramkarza Zlatana Alomerovicia oraz Rafała Wolskiego, Lukasa Haraslina i Flavio Paixao.
W niemal całej pierwszej odsłonie kibice nie mieli się czym emocjonować, z boiska wiało bowiem nudą. Jedynym momentem, gdy trybuny na moment się ożywiły była składna akcja niecieczan na początku meczu, po której Piotr Wlazło posłał futbolówkę do bramki Lechii. Wcześniej piłka opuściła jednak plac gry i sędzia gola nie uznał. Na boisku ciekawiej zrobiło się dopiero tuż przed przerwą. Najpierw obrońcy gości w ostatniej chwili zablokowali mocny strzał Florina Purece, natomiast chwilę później Dusan Kuciak wybił piłkę na rzut rożny po mocnym strzale Jacka Kiełba. Ostatnie słowo w tej części gry należało do gdańszczan, a konkretnie do Daniela Łukasika, który kapitalnym strzałem tuż zza linii pola karnego umieścił futbolówkę w „okienku”, dając Lechii prowadzenie.
Po zmianie stron niecieczanie odważniej zaatakowali bramkę rywali, ale w 58 min to goście mogli zdobyć gola. Jakub Arak przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem „Słoni”. Gdy w 67 min Tomasz Makowski precyzyjnym strzałem z dystansu zdobył drugiego gola dla Lechii wydawało się, że jest już po meczu. Tym bardziej, że chwilę wcześniej Piotr Wlazło zobaczył „czerwień”, natomiast w 70 min kontuzjowany Roman Gergel opuścił boisko na noszach. Niecieczanie do końca walczyli jednak o zmianę niekorzystnego wyniku i w 75 min po dośrodkowaniu Bartosza Szeligi, Patrik Misak zdobył kontaktowego gola. Szanse na wyrównanie miał jeszcze Jacek Kiełb, ale będąc na czystej pozycji fatalnie spudłował. Miejscowi do końca byli w ofensywie, jednak gdańszczanie skutecznie się bronili. W ostatniej minucie gry Rafał Wolski wykorzystując błąd Mateusza Kupczaka przypieczętował wygraną Lechii, która zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski.
- Gospodarze rozegrali bardzo dobry mecz i zmusili nas do sporego wysiłku. Wykazali się ogromną determinacją i wolą walki. My przyjechaliśmy do Niecieczy po awans do kolejnej rundy Pucharu Polski i cel osiągnęliśmy – stwierdził trener Lechii Piotr Stokowiec.
- Graliśmy z liderem ekstraklasy jak równy z równym. Podłamała nas trochę bramka stracona w końcówce pierwszej połowy. W drugiej odsłonie, mimo gdy w osłabieniu, nie ustępowaliśmy Lechii i do końca walczyliśmy – ocenił szkoleniowiec „Słoni” Marcin Kaczmarek.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Lechia Gdańsk 1:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Łukasik 45, 0:2 Makowski 67, 1:2 Misak 75, 1:3 Wolski 90+7.
Bruk-Bet Termalica: Leżoń – Szeliga, Szarek, Putiwcew, Grzelak – Misak (88 Skóraś), Wlazło, Kupczak, Purece (68 Jovanović), Kiełb – Gergel (70 Vilhjalmsson).
Lechia: Kuciak – Nunes, Nalepa, Vitoria, Mladenović – Fila (73 Paixao), Łukasik, Makowski, Kubicki, Michalak (60 Haraslin) – Arak (84 Wolski).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Żółte kartki: Wlazło (dwie), Putiwcew, Jovanović - Vitoria.
Czerwona kartka: Wlazło (62).
Widzów: 1284.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Gorąco w Cracovii: "Kibice znajdą innego sponsora?"
Ramirez: Wisła to dziedzictwo Krakowa, martwię się o nią
SPORTOWIEC MAŁOPOLSKI 2018 | Czekamy na zgłoszenia
Seksowne show polskich cheerleaderek ZDJĘCIA
Kolejne „złote dziecko” piłkarskiej Cracovii
Wielki konflikt w Garbarni Kraków. O co chodzi?