https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki konflikt w Garbarni Kraków. Kiedy dojdzie do Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Członków klubu?

Jerzy Filipiuk
Piłkarze Garbarni muszą się skupić na grze, a działacze klubu na rozwiązaniu konfliktu
Piłkarze Garbarni muszą się skupić na grze, a działacze klubu na rozwiązaniu konfliktu Andrzej Wiśniewski
Kontrowersje Piłkarze Garbarni Kraków w ciągu ostatnich dwóch sezonów awansowali z III do I ligi. Za swą postawę zbierali wiele pochwał. Podobnie jak ich trenerzy, a także wyprowadzające na właściwe tory organizacyjne działacze. Okazuje się jednak, że Garbarnia targana jest personalnym konfliktem, który eskaluje właśnie teraz.

16 listopada 22 członków klubu złożyło wniosek o zwołanie Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Członków klubu. Żądają, by odbyło się ono w terminie 30 dni od dnia jego zgłoszenia. Domagają się odwołania prezesa, zarządu, Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego Garbarni.

W gronie wnioskodawców są były piłkarz i członek zarządu klubu Jacek Kaim, członek zarządu klubu i do niedawna jego skarbnik Tadeusz Zapiór, byli piłkarze i trenerzy Garbarni Krzysztof Szopa, Michał Królikowski i Andrzej Kucharczyk oraz były spiker i administrator klubowej strony Artur Bochenek.

Wiceprezes Garbarni Marek Siedlarz, pytany, jak przyjął wniosek, odpowiada: - Tak jak pozostali członkowie zarządu. Jako nieodpowiedzialne działanie osób działających z pobudek osobistych, urażonych ambicji, nie bacząc na dobro klubu. Kiedy dojdzie do „walnego”? Sądzę, że prezes Jasiówka zwoła je wkrótce.

Jeszcze do niedawna współpracujący działacze (Zapiór - społecznie, Siedlarz - etatowo) wysuwają wobec siebie oskarżenia. Przyczyny złożenia wniosku formułuje Zapiór. Używa mocnych słów pod adresem Siedlarza.

- Nepotyzm, traktowanie klubu jak prywatny folwark za pieniądze klubowe, skok na kasę, brak szacunku dla ludzi chcących pomagać, członków klubu. Zatajanie, manipulowanie informacjami. W praktyce jednoosobowe zarządzanie klubem, arogancja objawiająca się przekonaniem o własnej doskonałości. Powiększanie deficytu finansowego klubu - wylicza Zapiór. I przypomina, że jeszcze za kadencji poprzedniego zarządu prezes Jerzy Jasiówka samodzielnie ustalił zarobki Siedlarza, o których w kuluarach miano mówić jako o „astronomicznych” jak na realia Garbarni: - Prezes Jasiówka podpisał wówczas z panem Siedlarzem umowę na czas określony na 6 lat z wynagrodzeniem, które było większe niż suma wynagrodzenia wszystkich pozostałych osób zatrudnionych w klubie.

Siedlarz wyjaśnia, że zarzuty są nieprawdziwe. Zgodnie z obowiązującym wówczas statutem decyzję o zatrudnianiu pracowników podejmował samodzielnie prezes klubu, ale w tym przypadku 3.01. 2012 dodatkowo zatwierdził ją cały zarząd - chodzi o zatrudnienie go na stanowisku koordynatora ds. inwestycji z wynagrodzeniem miesięcznym w wysokości 7450 zł netto. Siedlarz dodaje, że aneksem do tej umowy dwa lata później przyjął na siebie także wykonywanie obowiązków urzędującego wiceprezesa. Aneks do umowy o pracę nie przewidywał dodatkowego wynagrodzenia za pełnienie nowych obowiązków.

Gdy umowa wygasała, Zapiór sprzeciwił się na posiedzeniu zarządu - jako jedyny pod nieobecność innego członka Grzegorza Bartosza - wnioskowi Jasiówki o przedłużeniu Siedlarzowi umowy na kolejne 6 lat.

- Na propozycję jej przedłużenia na czas nieoznaczony przystałem, bo obie strony mogą umowę wypowiedzieć w ustawowym terminie. Umowa przewidywała też coroczną waloryzację wynagrodzenia zgodnie z poziomem wzrostu cen, jak również premie w przypadku efektów ponad poziom rentowności inwestycji. Nigdy nie występowałem z wnioskiem o jedno czy drugie, pomimo iż w wyniku mojej ponadstandardowej pracy przez minione lata majątek klubu pozostał zasobniejszy o ponad 5,7 mln zł, a zrealizowane inwestycje są widoczne gołym okiem od ul. Rydlówka do ul. Konopnickiej - tłumaczy wiceprezes.

Kolejny z punktów spornych dotyczy piłkarza Garbarni Marcina Siedlarza, syna wiceprezesa klubu, którego warunki finansowe ustalał jego ojciec. Siedlarz senior tłumaczy: - Na mocy delegacji wprost ze statutu klubu (par. 21. ust. 7.) prezes Jerzy Jasiówka scedował na mnie obowiązek negocjacji warunków kontraktowych z wszystkimi zawodnikami już w roku 2011, i trwa to do dzisiaj. W każdym okienku transferowym rozmowy z zawodnikami kończyły się przekazaniem raportu ze stanu negocjacji zarządowi i zatwierdzeniem przez prezesa, następnie podpisane dwuosobowo (skarbnik Zapiór w towarzystwie prezesa lub wiceprezesa). W tym samym trybie podpisywane były umowy zawodnika Marcina Siedlarza.

W końcówce wiosennej rundy ubiegłego sezonu Marcin Siedlarz przestał występować w I drużynie z powodu kontuzji. Później trener Mirosław Hajdo zapowiedział mu, że o jego przydatności na kolejny sezon zadecyduje po okresie przygotowawczym. Według Zapióra, Siedlarz przeciągał podpisanie wynegocjowanej od kilkunastu dni umowy z Hajdo, by bez konsultacji z trenerem podpisać nową umowę z synem.

Zapiór: - Odmówiłem podpisania kontraktu bez wyraźnego sygnału ze strony Hajdo. Doszło wtedy - 12 lipca - do rozmowy telefonicznej, podczas której pan Siedlarz uzasadniał, że Marcin co prawda ma znaczną nadwagę, ale jest tak zasłużony dla klubu, że taka umowa mu się należy.

- Umowa z trenerem Mirosławem Hajdo została podpisana w dniu 1.07.2018, a umowa z zawodnikiem Marcinem Siedlarzem w dniu 2.07.2018. Obie podpisane przez pana Zapióra i mnie - stwierdza Siedlarz. Zapiór precyzuje, że to daty obowiązywania umowy, a nie ich podpisania.

Konflikt pomiędzy członkami klubu narastał, aż w końcu prezes odwołał Zapióra z funkcji skarbnika 26 sierpnia tego roku. -Przyczyną pozbawiania funkcji pana Zapióra przez prezesa Jasiówkę była utrata zaufania. Jednym z powodów był wywiad, jakiego udzielił „Dziennikowi Polskiemu” (w lipcu 2017 r.). Podał w nim nieprawdę i przedstawił zarząd sprzed kilku kadencji w bardzo niekorzystnym świetle, a siebie pokazał jako osobę, która była zbawcą klubu. Drugim powodem było przekazywanie informacji z posiedzeń zarządu osobom, które nie powinny ich posiadać. Kolejny powód to nierealizowanie decyzji zarządu Klubu i brak uczestnictwa w posiedzeniach zarządu - wylicza Siedlarz.

W marcu Zapiór zaproponował, by zatrudnić go w klubie na pół etatu na warunkach zatrudnienia Siedlarza, podkreślając, że na swoje wynagrodzenie będzie musiał zarobić poprzez przyprowadzenie kolejnych sponsorów, a jeżeli tego nie zarobi, to pokryje stratę klubu. Zarząd klubu nie wyraził na to zgody.

- Prezes klubu miał inną koncepcję - komentuje Siedlarz. - Jasiówka mianował na to stanowisko wiceprezesa ds. marketingu Grzegorza Bartosza, prezesa firmy 4B pośredniczącej w zawieraniu umów sponsorskich w piłce nożnej i nie tylko. To za jego udziałem klub podpisał umowy sponsorskie na ponad 200 tys. zł. Od tego momentu Zapiór z pierwszego piewcy sukcesów tego zarządu (dla mnie chciał stawiać pomnik) stał się pierwszym krytykiem i wnioskodawcą zwołania walnego zebrania.

Okazuje się, że euforia, jaka towarzyszyła kolejnym awansom Garbarni i szacunek, jaki klub zyskał w całej Polsce, szybko ustąpiły miejsca wzajemnym oskarżeniom. Przed „Brązowymi” więc nie tylko zadanie odbicia się od ligowego dna, ale i też - a raczej przede wszystkim - konieczność zakończenia sporu, który niszczy klub od środka.

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wierny kibic Ludwinowski
Przykro mi ze Pan Zapior stracił prace, chciał się zatrudnić w Garbarni ale nie wyszło. Jakby był takim zbawca to pewnie przyjęliby go z otwartymi ramionami a jakoś byli inni kandydaci. Z osoby która mocno wspierała Garbarnie stał się zwykłym krzykaczem mediów społecznościowych i aż żal patrzeć na to co teraz sobą prezentuje. Garbarnia się bardzo rozwinęła za czasów tego zarządu i jeszcze ma mnóstwo pracy przed sobą, dobrze zorganizowanej i zaplanowanej. Ciężko ich winić za efekty na boisku, wiadomo ze beniaminek, bez wielkiego zaplecza ma małe szanse w pierwszym sezonie i ma identyczna sytuacje jak wiele klubów przed nim. Czy spadną czy nie to i tak pokazali ostatnio ze zaczynaja grać fajna piłkę i stwarzają okazje. Za to im chwała.
P
Pele z Ludwinowa
Nie znam rozgrywek wewnatrzzarządowych ale wydaje mi się że p.Siedlarza dawno by juz w klubie nie było gdyby nie etat i synuś.
R
Robert
Przykro na to patrzeć jak Garbarnia stacza się na dno...
Nie znam szczegółów ale jeśli czytam, że pan skarbnik pracował społecznie dla Garbarni przez wiele lat czyli zarząd miał do niego zaufanie i nagle został odwołany bo zwrócił uwagę na niegospodarność to dla mnie chyba to już wystarczy za cały komentarz.
Podpisanie umowy tatusia trenera z synem piłkarzem to SZCZYT NEPOTYZMU.
Przykro to widok pana prezesa Jasiówki, który bez wątpienia jest zasłużoną osobą dla Garbarni ale nie ma żadnego pojęcia o zarządzaniu klubem.
Niech zrezygnuje dla dobra Garbarni i niech zrobią go prezesem honorowym.
b
bush
NA koniec dnia za panowania Jasiowki i Siedlarza Garbarnia jest na ostatnim miejscu w tabeli i dostaje regularnie baty nawet po 5:0. Udawanie ze wszystko jest OK Garbarni nie pomoze. Czas na zmiany.
s
sfv
Polacy skaczą sobie do gardeł. Ten klub to Polska w pigułce.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska