Sezon 2020/21 rozpoczął się dla „Słoni” znakomicie. Przed tygodniem w meczu 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski podopieczni trenera Mariusza Lewandowskiego pokonali bowiem Bytovię, natomiast w sobotę odprawili z kwitkiem zespół Zagłębia Sosnowiec. Co ważne, w obu tych spotkaniach drużyna z Niecieczy nie straciła gola i znakomicie zagrała w ofensywie. Największym mankamentem w meczu z ekipą z Sosnowca była słaba skuteczność niecieczan, gdyż po godzinie gry powinni mieć na koncie co najmniej kilka strzelonych goli.
W zespole „Słoni”, który od początku spotkania zagrał wysokim pressingiem i zdecydowanie przeważał, na boisku wystąpiło kilku nowych graczy: Słowak Samuel Stefanik, który wrócił do Niecieczy po półtorarocznej przerwie oraz czterech debiutantów: Paweł Żyra, Adam Radwański, Kacper Śpiewak i Czech Martin Zeman. Zdecydowanie najlepiej z nich zaprezentował się 22-letni pomocnik Żyra, który od początku meczu był bardzo aktywny. W drugiej odsłonie, po tym jak zwodem minął dwóch rywali i wyszedł na czysta pozycję, mógł być autorem najładniejszej akcji spotkania, przegrał jednak pojedynek sam na sam z Krystianem Stępniowskim.
Mecz od początku układał się po myśli gospodarzy, którzy początkowo największe zagrożenie pod bramką rywali stwarzali po stałych fragmentach gry, natomiast wraz z upływem czasu konstruowali także ładne dla oka akcje ofensywne. Jako pierwsi na listę strzelców mogli wpisać się Jonathan de Amo i Piotr Wlazło, strzał Hiszpana w bliższy róg bramkarz gości sparował jednak na na rzut rożny, z kolei po „główce” Wlazły piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Bardzo bliski szczęścia w 28 min był także Michał Orzechowski, jednak futbolówka po jego mocnym uderzeniu trafiła w poprzeczkę. Sosnowiczanie, którzy od początku spotkania skupiali się przede wszystkim na obronie własnej bramki po raz pierwszy zagrozili bramce „Słoni” dopiero w 45 min, gdy Martim Maia próbował zaskoczyć Tomasza Loskę strzałem z ostrego kąta.
Początek drugiej odsłony w wykonaniu niecieczan był koncertowy. Na bramkę Zagłębia raz po raz sunęły groźna ataki, a po każdym z nich pachniało golem. Po raz pierwszy, i jak się potem okazało ostatni, sosnowiczanie dali się zaskoczyć w 51 min. Najpierw obrońcy Zagłębia nie potrafili wybić piłki z własnego pola karnego, futbolówkę przejął więc Roman Gergel i po minięciu dwóch rywali posłał ją do bramki nad wybiegającym Stępniowskim. Chwilę później znakomitą okazję, opisaną na wstępie, miał Żyra. Mimo sporej przewagi „Słoni” kolejne gole jednak nie padły.
Sosnowiczanie przebudzili się dopiero w ostatnim kwadransie. Znakomitej sytuacji nie wykorzystał m.in. będący na czystej pozycji Olaf Nowak (Loska obronił jego strzał). Później bramkarz „Słoni” dwukrotnie miał spore problemy po mocnych uderzeniach z dystansu Filipa Karbowego, natomiast w 87 min strzelający z ostrego kąta Goncalo Gregorio trafił piłką w słupek. Ostatecznie niecieczanie obronili się i zainkasowali komplet punktów.
BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Gergel 51.
Bruk-Bet Termalica: Loska – Grzybek, de Amo, Putiwcew, Grabowski – Stefanik (81 Zeman), Wlazło, Żyra (63 Bezpalec), Misak (63 Radwański), Orzechowski (63 Śpiewak), Gergel (81 Wasielewski).
Zagłębie: Stępniowski – Ryndak, Duriska, Grudziński, Gojny – Małecki, Maia (70 Gregorio), Oliveira, Pawłowski (70 Karbowy), Seedorf (59 Szwed) – Nowak.
Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin). Żółte kartki: Putiwcew, Wlazło – Ryndak. Widzów: 1409.
- Wyjątkowe tatuaże znanych sportsmenek. Ich ciała to dzieła sztuki
- Byli piłkarze Wisły zmienili kluby. Lucas, syn Clebera, jest w Grecji
- Miłość do klubu wyrażona na ciele - tatuaże kibiców Wisły
- Wisła Kraków wzmocniła się rzutem na taśmę
- Ci piłkarze Cracovii mają walczyć o tytuł mistrza
- Zobacz, jak wygląda Wisła Kraków po transferowej rewolucji
