Chodzi o naprawdę brutalne filmy, zebrane w internetowych rankingach typu "10 najlepszych wypadków śmiertelnych". Myślałem, że to kwestia naszych bezdusznych czasów, utraty wrażliwości, liberalnej, nihilistycznej znieczulicy, ale nie!
Już w 1975 nakręcono kultowy film "Wyścig śmierci 2000", w którym uczestnicy dostawali punkty za rozjechanych na kwaśne jabłko pieszych (najwięcej punktów było za osoby w podeszłym wieku). Dodam, że ich auta wyposażone były w noże, zęby z kości, szpikulce, miały namalowane swastyki, a jedną z głównych ról odegrał debiutujący Sylwester Stallone, który wyścigu jednak nie wygrał, odstępując laur niejakiemu Frankensteinowi.
Ku swemu przerażeniu, film mi się podobał, być może też dlatego, że jest kuriozalnie głupi i niepoprawny politycznie. Pod każdym względem. Gdy później wsiadłem za kółko, potulny i wolny byłem jak baranek. Polecam.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+