Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej walczy o zahamowanie prac nad zmianami prawa, które mogą spowodować, że w przyszłym roku środków na dopłaty starczy tylko na trzy tygodnie w skali całego kraju. Bruksela ma ostateczną decyzję podjąć w listopadzie.
Niepełnosprawni pracują najczęściej jako portierzy, sprzątacze, dozorcy, magazynierzy i przy drobnych pracach w fabrykach.
Jednym z największych zakładów zatrudniających takie osoby w naszym mieście jest Krakowska Spółdzielnia Niewidomych "Sanel". Produkuje szczotki, zmiotki, gąbki i inne artykuły gospodarstwa domowego. Liczy 141 pracowników, w tym 114 to osoby słabowidzące i niewidome. Dopłaty z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych pokrywają każdej mniej więcej 1/3 pensji. Te średnio wynoszą około 2 tys. zł miesięcznie.
- Zmiany oznaczają całkowitą likwidację naszego zakładu, który działa od 61 lat, i wielu innych podobnych miejsc w Polsce - mówi Ryszard Mauthe, prezes Sanelu. Dodaje ponadto, że przez lata zakłady i firmy zatrudniające osoby niepełnosprawne, a jest ich w Polsce 19 tys. z 264 tys. pracowników, wydawały pieniądze na system informatyczny, który pozwala rozliczać się z otrzymywanego wsparcia. Po zmianach trzeba będzie wydać kolejne środki na jego dostosowanie do nowych przepisów, choć pieniędzy będzie mniej.
Jak swoje działanie tłumaczy Unia Europejska? "...Zmiana ma na celu promowanie stosowanych przez państwa członkowskie UE środków wsparcia, które nie zakłócają konkurencji i wymiany handlowej na rynku..."- pisze w jednym z pism Joaquin Almunia, komisarz UE.
- Nie rozumiem takich decyzji. Przecież takie zakłady to nie zwykłe firmy, ale też miejsca, które aktywizują ludzi dotkniętych przez los, spełniają misję społeczną - kontruje prezes Mauthe. - A i tak musimy działać na wolnym rynku i nie jest nam łatwo - dodaje. Co więcej, Sanel współpracuje z miejskim Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Słabowidzących i Niewidomych przy ul. Tynieckiej. Pozwala to zatrudniać jego absolwentów na praktyki i przygotowywać ich dorosłego życia. Po zmianach nie będzie na to pieniędzy.
Pracownicy Sanelu są przerażeni - Pracuję tu już 26 lat. Innej pracy teraz nie znajdę, bo kto zatrudni niepełnosprawnego na normalnych warunkach? Zostanie mi siedzieć w czterech ścianach - mówi Eugeniusz Kozak, który zajmuje się pleceniem mioteł. - Jestem tu od 1974 roku i czuję się potrzebna. Nie można nam tego odebrać - mówi Stanisława Lis, którą spotykamy przy sklejaniu szczotek.
Negatywne stanowisko wobec projektu zmian wyraziło już Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej oraz pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych.
- Projekt zmian jest dla nas nie do przyjęcia. Protestujemy przeciwko jego wprowadzeniu w Brukseli - zapewnia Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy. - Rozmawiamy z unijnymi komisarzami i są duże szanse, że wycofają się z tych propozycji.
Kosiniak-Kamysz informuje, że prace nad ostateczną wersją nowego prawa ciągle trwają, a kolejny jego projekt ukaże się w listopadzie br. Wtedy będzie można ocenić, czy UE uwzględniła uwagi Polski.
Nowe zasady
Dziś w sprawie dofinansowania pensji osób niepełnosprawnych obowiązuje rozporządzenie Komisji Europejskiej z 2008 r. Pozwala ono rocznie przeznaczać na ten cel 0,2 proc PKB danego państwa. Po proponowanych zmianach zostanie to ograniczone do 0,01 proc. lub - za zgodą UE - do stałej kwoty 400 mln zł. Można też będzie apelować o możliwość wydatkowania pieniędzy powyżej limitów, ale na to zgodę musi wyrazić Bruksela, gdzie procedury często trwają wiele miesięcy.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+