https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niewidomi walczą o zniżki na bilety

Katarzyna Ponikowska
Kazimierz Bajur i Anna Gałecka nie poddają się w walce o prawo do ulgowych biletów.
Kazimierz Bajur i Anna Gałecka nie poddają się w walce o prawo do ulgowych biletów. fot. archiwum Magda Wrzos-Lubaś
Powraca problem zniżek na przejazd busami dla osób niewidomych i słabowidzących, które skarżą się, że kierowcy nie respektują ich praw. Przepisy mówią jasno, że jeśli przewoźnik nie uwzględnia ustawowych ulg, może zostać pozbawiony zezwolenia na wykonywanie przewozów. Niestety, problem w tym, że kontrole kierowców prowadzone są zbyt rzadko.

Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.

- Nagminnie zdarza się, że proszę o bilet ulgowy, a kierowca odpowiada, że nie ma zniżki dla niewidomego wbitej do kasy fiskalnej - podkreśla Anna Gałecka z Olkusza, specjalista ds. osób niepełnosprawnych z Fundacji Instytutu Rozwoju Regionalnego.
Pani Anna uważa, że busiarze mają złe podejście do osób niepełnosprawnych. - Ostatnio jeden z kierowców zażądał ode mnie dowodu, kiedy poprosiłam o zniżkę. Nie rozumiem, po co - dodaje zdenerwowana.

Busami na trasie Kraków - Olkusz pani Gałecka jeździ codziennie. Jej zdaniem problem jest ogromny. Ale, jak podkreśla, nie tylko tu. Podobnie jest na trasie do Wolbromia, Klucz czy Bukowna.

- Nawet jak uda się kupić bilet taniej, to i tak nie jest to taka zniżka, jaka nam przysługuje - zaznacza. Ulgi dla niewidomych w zbiorowym transporcie publicznym zależą od stopnia niepełnosprawności i wynoszą 37 proc., 51 proc., 78 proc. lub 93 proc. Mimo że pani Annie przysługuje 93 proc., nieraz otrzymuje tylko 37.

- Chcemy po prostu, żeby respektowano nasze prawa. Niestety od lat nic się nie zmienia - uważa Kazimierz Bajur, prezes zarządu olkuskiego koła Polskiego Związku Niewidomych.

Niewidomi wysłali pisma do wszystkich posłów, między innymi do Jacka Osucha, by zajęli się tą sprawą. Ten zwrócił się o wyjaśnienie sprawy do Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.

- Sankcją za odmowę sprzedaży biletu ulgowego osobie uprawnionej może być cofnięcie przewoźnikowi zezwolenia na wykonywanie przewozów - napisał w odpowiedzi Tadeusz Jarmuziewicz, sekretarz stanu.

- Prześlemy tę odpowiedź do Starostwa Powiatowego i Urzędu Marszałkowskiego z prośbą o rozesłanie jej do wszystkich przewoźników - mówi Łukasz Kmita z biura poselskiego Jacka Osucha.

- To niczego nie zmienia - denerwuje się Anna Gałecka. - Takich odpowiedzi mamy setki. Wiemy, że prawo jest po naszej stronie. Ale co z tego? - pyta.

Kierowcy busów zapewniają, że zniżki stosują. Trudno im udowodnić, że tego nie robią. Jak poinformowali nas urzędnicy, skargi podróżnych, bilety czy nawet nagrania nie są żadnym dowodem w sprawie.

- Niezbędna jest kontrola, a te mogą być wykonywane jedynie przez takie organy jak Inspekcja Transportu Drogowego czy Izba Skarbowa - wyjaśnia Piotr Odorczuk z Urzędu Marszałkowskiego.

Urzędy skarbowe kontrole prowadzą, ale podatkowe. Sprawdzają też prawidłowe wydawanie paragonów. - Nie mamy jednak narzędzi, żeby sprawdzać, czy kierowcy respektują ulgi - nie ukrywa Konrad Zawada z Izby Skarbowej w Krakowie. To może zrobić tylko Inspekcja Transportu Drogowego. I czasem robi kontrole, ale bardzo rzadko. W ciągu ostatnich kilku miesięcy były tylko dwie - pod koniec lipca i na początku października.

Respektowanie ulg powinno być dla przewoźników o tyle łatwiejsze, że firma może podpisać umowę z władzami województwa i dostawać rekompensatę za tańsze bilety. - Przewoźnikowi zwracana jest cała wartość ulgi - zauważa Janusz Sioła z SiołaTrans, który jako jeden z trzech przewoźników ubiega się o taką refundację. A na trasie Kraków - Olkusz usługi świadczy dziesięć takich firm. W czym jest więc problem? - Żeby podpisać umowę z urzędem, trzeba mieć specjalistyczną kasę fiskalną wartą trzy razy więcej niż zwykła kasa. Niektóre firmy oszczędzają, a niektórych po prostu na to nie stać - kwituje Sioła.

Urząd Marszałkowski ostrzega jednak, żeby busiarze nie czuli się bezkarni. Urzędnicy dążą do tego, aby kontrole były częstsze. - Prowadzimy w tej sprawie negocjacje i z Inspekcją Transportu Drogowego, i z Izbą Skarbową - mówi Odorczuk.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Niewidomy z okolic Brzeska
Takich problemów z przewoźnikami można przytaczać wiele i pewno każda osoba niewidoma podróżująca autobusami, busami ma z tym problem, a problem jest tym większy im mieszkamy dalej większych miejscowości. Jeśli chodzi o kolej to mogę powiedzieć z ręką na sercu nie ma żadnych problemów i są wszyscy grzeczni i mili, przynajmniej Ci z obsługi pociągu. Natomiast jęśli chodzi o transport samochodowy jest o wiele gorzej. W skrócie napisze tylko tyle, że różne ceny są liczone w SZWAGROPOLU. W PKS Jasło... Mam wrażenie, że niektórzy kierowcy nie ze złej woli, ale z niewiedzy liczą jak sobie umyślą. Jednak najbardziej boli mnie Brzeskie MPK, którzy mimo interwencji mają gdzieś niewidomych i zamiast ułatwić życie i zlikwidować bilety dla takich osób to je jeszcze podnieśli i nie chodzi tu o pieniądze, bo już zapłacę, ale jak ja mam wejść do autobusu, dojść do kierowcy, kupić bilet i jeszcze na dodatek odnaleźć mały kasownik, który jest w różnych miejscach to ja wymiękam i rezygnuje z tego przewoźnika. Wszysko to przez uchwały radnych nieporadnych, którzy mają gdzieś paru niewidomych, bo więcej ich nie jeździ tymi autobusami i na pewno ich bilety nie wpływają na płynność przedsiębiorstwa. Wystarczyłoby trochę dobrej chęci, ale w brzeskich radnych ich brakuje. Jedyna możliwość w miarę normalnego życia to jest przeniesienie się do przyjaznego dla niewidomych Krakowa.
@QA
Tak się cackają jak ze wszystkim, nie stać ich na kasy niech nie jeżdżą
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska