"No war, please" ("Bez wojny, proszę") napisał Rublow, w odpowiedzi na czwartkową agresję jego kraju na Ukrainę.
"Normalni ludzie tak mają, bandyci nie liczą się z nikim. Brawo dla Rublowa za te gest" - skomentował jego przesłanie jeden z kibiców.
Zwycięstwo Rosjanina trudno uznać za wielką niespodziankę, choć Hurkacz prezentował się do tej pory znakomicie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W drodze do półfinału wygrał kolejno z Aleksandrem Bublikiem z Kazachstanu, Słowakiem Alexem Molcanemi Włochem Jannikiem Sinnerem, nie tracąc w tych meczach nawet seta.
W meczu z Rublowem Polak wygrał pierwszą partię. W drugiej posłał 10 asów i obronił dwa break pointy, ale to nie wystarczyło, bo niezwykle zaciętym boju przegrał 5:7. - Końcówka seta była po prostu fenomenalna w wykonaniu Rublowa - zachwycał się komentator Polsatu Sport. - Tu nie ma przegranego! Obaj są zwycięzcami! - dodał po trzecim secie, zakończonym w tie-breaku.
A wracając do polityki (od której w tych okolicznościach uciec się nie dało), to Rublow już wcześniej sprzeciwiał się rosyjskiej agresji na Ukrainę. Opublikował w związku z tym na Instagramie grafikę dwóch przytulających się postaci w kolorach flag obu państw. Obecnym w Dubaju dziennikarzom przyznał również, że trudno jest mu wyjść na kort ze świadomością tego, co się obecnie dzieje.
- W takich momentach zdajesz sobie sprawę, że twój mecz nie jest ważny. To, co się dzieje, jest znacznie straszniejsze. Zdajesz sobie sprawę, jak ważny jest pokój na świecie i wzajemny szacunek bez względu na wszystko. Chodzi o to, abyśmy dbali o naszą Ziemię i o siebie nawzajem. To jest najważniejsze - powiedział złoty medalista olimpijski w grze mieszanej z Tokio, "cytowany przez portal france24.com".
