Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa Huta: karciany spór Marian G. rozwikłał scyzorykiem

Artur Drożdżak
Oskarżony Marian G. ps. "Kucyk" w drodze na salę rozpraw
Oskarżony Marian G. ps. "Kucyk" w drodze na salę rozpraw Artur Drożdżak
Kłótnia o rzekomą kradzież pieniędzy miała nieoczekiwany finał w hotelu robotniczym w Nowej Hucie. Marian G. posądził znajomego o dokonanie przestępstwa, a potem ugodził go scyzorykiem. Ranny przeżył napad. Marian G. za usiłowanie zabójstwa usłyszał wyrok 8 lat i 6 miesięcy więzienia.

Obaj mieszkali w hotelu robotniczym na os. Złotej Jesieni w Nowej Hucie. Marian G. ps. "Kucyk" od 3 lat, jego znajomy zaledwie od kilku miesięcy. Czasami widywali się oglądając telewizję. 18 stycznia 2009 r. grali w karty, w "66" na pieniądze, pili wódkę, kiedy nagle doszło do scysji.

Czytaj także: Dwie Tatiany w życiu ministra z Krakowa

- Zbyszek oszukuje. Jest mi winny pieniądze, bo przegrał - Marian G. opowiadał portierce, która przyszła z interwencją, gdy słyszała podniesione głosy w pokoju. "Kucyk" był zdenerwowany, miał grozić przy świadkach, że uszkodzi Zbigniewa M. Następnego dnia stwierdził, że ktoś przeszukał mu pokój i skradł 1300 - 1500 zł.

- Miałem je schowane w szafce koło łóżka i tylko Zbigniew M. wiedział, że gdzie ukrywam gotówkę, bo tam ją wkładałem po wygranej w karty - wyjaśniał. Dlatego wybrał się do mieszkającego piętro niżej mężczyzny, gdy spotkał go na korytarzu, doszło do awantury. Świadkowie usłyszeli łomot upadającego ciała i jakby ludzki jęk. Jeden z mieszkańców wyjrzał z pokoju i ujrzał, jak "Kucyk" pochyla się nad Zbigniewem M. i ręką bada mu tętno.

- Zadałem cios, ale nie chciałem nikogo zabić, scyzoryk nosiłem przy sobie tak, by coś ukroić, może piwo otworzyć - tak 57-latek tłumaczył przed sądem, dlaczego w hotelu miał przy sobie niebezpieczne narzędzie. Twierdził, że po zadaniu uderzenia był w takich nerwach, że stracił pamięć i nie wie, co się dalej działo. Z kolei Zbigniew M. zaprzeczał, by oskarżony podczas tragicznego spotkania na korytarzu mówił mu, że ktoś go okradł, natomiast namawiał go do kolejnej partii w karty.

- I nagle zaatakował scyzorykiem. Zadał z pięć ciosów, kopał i bił, reszty nie pamiętam, bo straciłem przytomność - relacjonował przed sądem. Zbigniew M. trafił do szpitala i lekarze długo walczyli o jego życie. Mężczyzna przez 20 dni był w śpiączce, na szczęście udało się go uratować. Do hotelu więcej nie wrócił, a po pozostawione tam rzeczy wysłał żonę. Do tej pory odczuwa skutki zdrowotne zajścia, leczy się, przechodzi rehabilitację. Jednak wybaczył "Kucykowi", gdy ten przeprosił go na sali rozpraw za swoje zachowanie.

Przed sądem pod koniec procesu Marian G. zmienił nieco swoje wyjaśnienia i zaczął przekonywać, że doszło tylko do szamotaniny i bijatyki z kompanem od kart, a potem Zbigniew M. sam nadział się na scyzoryk. Jednak z opinii biegłego medyka sądowego wynikało, że jest wykluczone, by Zbigniew M. sam na dział się na ostrze.

Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pobił kobietę, dostał maczetą w pośladek i kolano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska