Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: bez meldunku, bez mieszkania. Urzędnicy nie widzą szans na inny lokal

Anna Oskierko
Julicie Rosiek udało się pozbierać po życiowych nieszczęściach. Kobieta chciałaby zacząć na nowo. Aby stanąć na nogi, potrzebuje mieszkania, lecz urzędnicy twierdzą, że nie mogą jej pomóc
Julicie Rosiek udało się pozbierać po życiowych nieszczęściach. Kobieta chciałaby zacząć na nowo. Aby stanąć na nogi, potrzebuje mieszkania, lecz urzędnicy twierdzą, że nie mogą jej pomóc Anna Oskierko
- Nie mam się gdzie podziać, a urzędnicy odsyłają mnie z kwitkiem - żali się Julita Rosiek z Nowego Sącza, która po tym, gdy 12 lat temu została eksmitowana, nie może doprosić się w urzędzie miasta o mieszkanie socjalne. Dramat pani Julity zaczął się w 1995 roku, gdy zginął jej syn. Nie minął rok, kobieta nie zdążyła się otrząsnąć po jednej tragedii, a już spotkało ją kolejne nieszczęście. Umarł jej mąż. Pani Julita została z dwójką dzieci. Samotna wdowa nie poradziła sobie z tyloma nieszczęściami. Straciła pracę, popadła w długi. W 2002 r. sąd zarządził eksmisję.

Dobre serce siostry
Jedno z jej dzieci trafiło do rodziny zastępczej, drugie do pogotowia opiekuńczego. Kobieta mieszkała u znajomych. - W rzeczywistości byłam bezdomna, bo nigdy nie miałam stałego miejsca zameldowania - mówi pani Julita. Po latach syn, który osiągnął pełnoletność, pozwolił matce zamieszkać u siebie. Szczęście nie trwało długo. Znów pojawiły się długi. Lokal trzeba było opuścić.

- Nie mogłam pozwolić, żeby Julita błąkała się po ulicach i tak już wiem, że wcześniej sypiała po piwnicach i na dworcu - mówi Lucyna Kania, siostra pani Julity. - Przygarnęłam ją do siebie w ubiegłym roku. Ale ja też mam męża, nie możemy tak żyć na zawsze - podkreśla kobieta.

Mąż pani Lucyny, Łukasz, dodaje, że planują przeprowadzkę. W nowym mieszkaniu nie widzi już swojej szwagierki. - Uważam, że po to są mieszkania socjalne, żeby zamieszkały w nich osoby w tak trudnej sytuacji, jak Julita - podkreśla.

Kobieta wybrała się do urzędu, by prosić o przyznanie takiego lokalu już w 2012 r. Otrzymała odpowiedź odmowną. - W urzędzie lokalowym poproszono, bym podała adres korespondencyjny - relacjonuje pani Julita. - Podałam adres drugiej siostry. Wtedy kazali mi powiedzieć, jaki ona ma metraż. Nie wiedziałam, po co, ale podałam. Na tej podstawie stwierdzono, że mam odpowiednie warunki do mieszkania - kręci głową kobieta.

W urzędzie lokalowym usłyszeliśmy, że sprawa pani Julity jest beznadziejna. Wszystko przez uchwałę Rady Miasta, która mówi o tym, że o lokal socjalny starać mogą się jedynie osoby, które potrafią udowodnić, że przez ostatnie pięć lat przebywały na terenie miasta.

- Należy przez to rozumieć udokumentowane faktyczne zamieszkiwanie na terenie miasta w ciągu pięciu lat przed złożeniem wniosku. Musi to potwierdzić odpowiedni wydział urzędu - mówi Dorota Goławska, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej.

Panie prezydencie, litości

- Nie miałam stałego zameldowania - przyznaje pani Julita. - Ale przecież tu pobieram rentę, leczę się w przychodni, płacę podatki. To gdzie niby indziej miałam przez ten czas być, na Hawajach? - rozkłada bezradnie ręce. Sprawą pani Julity zainteresowaliśmy radnego Józefa Hojnora. - W tej sytuacji odbija się jak w zwierciadle prawdziwy obraz sądeckich urzędników. Słyszymy od nich deklaracje o pomocy i otwartości na problemy ludzi, a w sytuacjach, które wymagają interwencji, zachowują się bezdusznie - uważa Józef Hojnor.

Dodaje, że jego zdaniem pani Rosiek powinna otrzymać lokal socjalny w pierwszej kolejności. - Prezydent miasta ma możliwość w szczególnych przypadkach ustalić wyjątek od nieżyciowych przepisów i powinien to uczynić w tej sytuacji - zaznacza radny miejski.

W środę próbowaliśmy się dowiedzieć, jakie są szanse na to, że prezydent Nowego Sącza rozpatrzy sprawę pani Julity. W biurze prasowym usłyszeliśmy, że prezydent jest na ważnym spotkaniu. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Temat będziemy drążyć.
- Chciałabym tylko jakiś mały pokoik z niewielką kuchenką. To by mi w zupełności wystarczyło - mówi pani Julita. - Nie chcę być już od nikogo zależna. Ile można prosić rodzinę o pomoc? - wzdycha kobieta.

Napisz do autorki:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska