https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Blok jest ich, chodnik już nie

Alicja Fałek
Mieszkańcy przy ul. Barskiej 17 przed laty kupili mieszkania w bloku ale okazało się, że grunt poza budynkiem należy do osób prywatnych, które chcą pieniędzy m.in. za korzystanie z chodnika
Mieszkańcy przy ul. Barskiej 17 przed laty kupili mieszkania w bloku ale okazało się, że grunt poza budynkiem należy do osób prywatnych, które chcą pieniędzy m.in. za korzystanie z chodnika Stanisław Śmierciak
Właściciele gruntów wokół bloku przy Barskiej 17 w sądzie domagają się od lokatorów zapłaty. Mieszkańcy płacić nie zamierzają. Przekonują, że o teren wokół bloków dbają oni, a nie właściciele.

Około 50 tys. zł od mieszkańców budynku przy ul. Barskiej 17 w Nowym Sączu domagają się właściciele gruntów wokół tego bloku. Każdy właściciel mieszkania dostał przedsądowe wezwanie do zapłaty ok. 1,7 tys. zł za bezprawne użytkowanie ziemi przez 10 lat.

Lokatorzy nie zapłacili. Sprawa trafiła do sądu, ale żądania już wzrosły do ok. 2,5 tys. zł. Problem dotyczy około 100 osób, mieszkańców tego, ale i okolicznych bloków.

Wczoraj przed sądeckim sądem odbyła się pierwsza rozprawa. Mecenas reprezentujący właścicieli gruntów podkreślił, że jego klientom zależy na tym, by sprawę załatwić zgodnie z prawem. Mieszkańcy Barskiej 17 mieliby wykupić prawo do udziału w wieczystym użytkowaniu spornych gruntów oraz do służebności drogi dojazdowej. Adwokat zaproponował kwotę - 2540 zł od każdego mieszkania oraz zapłatę za drogę konieczną, którą ma wskazać sąd w odrębnym postępowaniu.

Sędzia Agnieszka Poręba zdecydowała o przesłuchaniu dwóch współwłaścicieli gruntów oraz zarządcy bloku. Pierwszy z współwłaścicieli przekonywał, że teren należał do Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego i ZNTK w 2002 r. poinformował mieszkańców o możliwości kupna gruntów wokół bloku za przysłowiową złotówkę. Część osób zrezygnowała, bo koszty notarialne miały wynieść do 1500 zł. Ostatecznie tylko 12 osób zdecydowało się wykupić grunt i one dziś mogą bezpiecznie ...wychodzić ze swojego bloku. Za udziały zapłaciły po 700 zł kosztów notarialnych. Później innym mieszkańcom oferowano wykup udziału w gruntach, ale już drożej, bo za 8 tys. zł od ara.

Drugi ze współwłaścicieli potwierdził, że ludzie wykupili od ZNTK mieszkania i grunt, na którym stoi blok, a przedsiębiorstwo dalej musiało utrzymywać tereny wokół budynku. To było nieopłacalne, więc ten grunt sprzedano. Współwłaściciel terenu przekonywał w sądzie, że po zakupie gruntów zwrócono się do mieszkańców z dobrą ofertą. Chciano, by partycypowali w kosztach utrzymania gruntów wokół bloku i co miesiąc płacili 4,5 zł od mieszkania. Lokatorzy na to nie przystali.

Wiesław Gawlikowski, zarządzający blokiem przy Barskiej 17 od 2008 r. zaznaczył w sądzie, że w dokumentacji nie ma pisma, które poświadczyłoby złożenie takiej oferty. - W 2008 r. właściciele zaproponowali sprzedaż udziałów za cztery tysiące od ara. Mieszkańcy za taką cenę chcieli je kupić - mówił Gawlikowski. Musieli jednak czekać do podziału 80 arowej działki. Potem nie było odzewu ze strony właścicieli. Kolejna oferta pojawiła się w 2011 r. ale cena była już wyższa, bo za 8,5 tys. za ar.

Świadek Gawlikowski podkreślał, że dla mieszkańców Barskiej 17, głównie emerytów i rencistów zaproponowana teraz kwota 2,5 tys. zł jest za wysoka. Na taką zapłatę się nie godzą, bo jak podkreślają, to oni dbają o otoczenie wokół bloku. Sprzątają, koszą trawę, a zimą odśnieżają chodnik. - Te żądania są absurdalne. To my pilnujemy czystości i porządku wokół bloku. Wydajemy na to swoje pieniądze. Nikt nam za to nie zwraca - pieklił się Adam Apriasz, mieszkaniec "siedemnastki". Irytował się, że nagle po latach właściciele się obudzili i chcą kasy od biednych byłych pracowników kolei.

Rozprawa cywilna została odroczona do lutego.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Edi
Niewątpliwie z każdym wyodrębnionym mieszkaniem kurczą się możliwości strzyżenia frajerów wg. tzw. „procedur spółdzielczych” a personel spółdzielni obawia się przejścia na zarządzanie według o wiele bardziej przejrzystych reguł określonych na podstawie ustawy o własności lokali,

Wykonywanie zarządu nieruchomościami wspólnymi na podstawie ustawy o własności lokali wymusi optymalizację kosztów i przejrzystość finansową, a tego panicznie obawia się personel organów spółdzielczych.

W związku z powyższym między bajki można odłożyć opowiadanie funkcjonariuszy organów spółdzielczych o rzekomej "likwidacji" spółdzielni mieszkaniowych.
E
Edi
Jacy tam skołowani ?
Przecież w 2002r. świadomie zrezygnowali z nabycia udziału w spornym gruncie za 700zł.
Dwunastu właścicieli lokali z tego budynku jakoś potrafiło przewidzieć ewentualne skutki w tym zakresie.
K
Karol
Żądania właścicieli gruntu położonego wokół tego budynku wcale nie są absurdalne.

Jeżeli prawdziwe jest twierdzenie, że cyt.:
"...Ostatecznie tylko 12 osób zdecydowało się wykupić grunt i one dziś mogą bezpiecznie wychodzić ze swojego bloku.
Za udziały zapłaciły po 700 zł kosztów notarialnych.
Później innym mieszkańcom oferowano wykup udziału w gruntach, ale już drożej..."
to można powiedzieć, ze ci właściciele lokali, którzy nie chcieli wtedy wydać 700zł obudzili się z przysłowiową ręką w nocniku.
Teraz poniosą dające się przewidzieć skutki swojej lekkomyślności.

Opowiadanie, że są "biednymi byłymi pracownikami kolei" nie ma żadnego znaczenia w sprawie.

W pierwszej kolejności powinni "podziękować" zarządcy nieruchomości który wykonując zarząd ich nieruchomością wspólną od 2008r. nie chciał lub nie potrafił doprowadzić do ustanowienia legalnego dojazdu i dojścia do tego budynku.
n
nad m.
No to masz fakty, skolowani ludzie z kilku bloków i ustawieni nawet na zdjęciu pod ścianą...
... a spóldzielnie kwitną dzięki wyłamaniu się pisu z nagonki prowadzonej przez
część posłów pod przewodem niejakiej Lidii S. (p.ob.). Ale dużo udało się im już
zepsuć, niestety...
n
nad m.
Są dwie interpretacje, Twoja jest wg orzeczenia NSA chyba z 2011 r., z czego wyśmiał sie Sąd Najwyższy w uchwale z 27 marca br. wg ktorej spoldzielnie maja jakby pełny zarząd, tj reprezentują na zewnątrz
wszystkich wspólwłaścieli bez potrzeby ich zgody. No i teraz zależy która interpretacja spodoba się urzędnikowi, notaruszowi czy sędziemu (albo na co jest zapotrzebowanie) - to tak załatwia sie sprawy...
E
Ewa
W większości byłych budynków spółdzielczych doszło już do ustanowienia odrębnej własności lokali i w związku z tym pojawiła się nowa kategoria prawna- nieruchomość wspólna.
Budynki takie stanowią współwłasność osób fizycznych i spółdzielni mieszkaniowej która jest właścicielem tylko lokali spółdzielczych.
Spółdzielnia mieszkaniowa wykonuje zarząd nieruchomością wspólną jak zarząd powierzony ale tylko w zakresie czynności zwykłego zarządu.
n
nad marnosciami
Sporo racji z tym, ze to udolny zarzadca powinien uswiadomic/przekonac wiekszosc do tego, co od poczatku bylo oczywiscie racjonalne, a o zgode mniejszosci wystapic do sadu. W spoldzielni na wniosek zarzadu decyzje o wykupie sluzebnosci podjelaby rada nadzorcza przy ustaleniu minimalnych kosztow...
E
Ewa
Wszystko zależy od jakości "czynnika ludzkiego" we wspólnocie mieszkaniowej.
Jeżeli właściciele lokali interesują się sprawami swojej wspólnoty to jest OK.
W opisywanym przypadku prawdopodobnie na początku po zaistnieniu wspólnoty mieszkaniowej zwyciężyła zwykła pazerność bo ludziska chcieli tylko mieć udziały w gruncie pod budynkiem .
Przy tym prawdopodobnie zakładali, że dojazd i dojście do budynku będą mieć za friko. Teraz okazało się, że są na swojej działce jak na wysepce, a wokół ich budynku są już konkretni właściciele sąsiednich działek.
Moim zdaniem pozostaje im tylko podjęcie kroków prawnych w celu uzyskania służebności (umownie lub sądownie)
n
nad marnosciami
No to widzisz do czego wspolnota doprowadzila, zamiast rozwiazac problem na poczatku, ludzie zostali z rekami w nocnikach. Wspolnoty sa sposobem na sklocenie ludzi i uwiklanie ich w pozory praw wlascicielskich. Wspolwlasnosc jest ulomna forma wlasnosci na czas przejsciowy az do jej zniesienia. Ale nie we wspolnotach, tam zrobiono z niej model docelowy, ktory skomplikuje na wieki wiekow racjonalna gospodarke nieruchomoscia wspolna, a zwlaszcza gruntem.
R
Roman
Jeżeli właściciele lokali w tym budynku stanowią wspólnotę mieszkaniową to nie są lokatorami.
Księgi wieczyste są jawne więc bez problemu można sprawdzić jaki jest stan prawny sąsiednich działek.
Także ewidencja gruntów i budynków jest w zasięgu właścicieli lokali.
P
Peter
Jak by tak lokatorzy poszperali glebiej w papierach to by wyszlo, ze ta ziemia k*** blokow nie nalezy do obecnych wlascicieli, bo ten co i m to sprzedal nie byl ich prawowitym wlascicielem. Lokatorzy szukajcie w papierach daleko do tylu
a
aga
GŁUPEK!!!!!!!!!!
R
Racjonalista
Polskie spółdzielnie mieszkaniowe są fatalnie zorganizowane i nieudolnie zarządzane.
Wspólnota mieszkaniowa jako forma bezpośredniego zarządzania nieruchomością wspólną przez jej współwłaścicieli jest najlepsza, a dotychczas nic lepszego nie wymyślono.
We wspólnocie mieszkaniowej o wszystkim decydują właściciele lokali i wszystko jest przejrzyste, a w spółdzielni mieszkaniowej decyzje podejmują jakieś tam rady ignorantów oraz inne pasożytnicze organy spółdzielczej nomenklatury.
Spółdzielnia mieszkaniowa z definicji generuje zjawiska patologiczne, a spółdzielcy są frajerami strzyżonymi jak barany.
j
jest po 30 latach,
nawet w złej wierze - jak ktoś chodził czy jeździł za darmo. do zsaiedzenia służebności stosuje sie te same przepisy co dla zasiedzenia nieruchomości.
p
puk, puk, puk...
...wspolnoty mieszkaniowe to chory twor, pozostawienie bezradnych ludzi samym sobie,
do zerowania dla drobnych drapieznikow. W spoldzielniach cos takiego jest nawet nie do
pomyslenia...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska