Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
Mieszkaniec Biczyc Górnych Józef Bogdański jest już na emeryturze. Wcześniej pracował w kopalni, po czym pozostał mu charakterystyczny donośny głos i lekko przytępiony słuch, co w całej historii odegrało też pewną rolę. Niedawno trochę podupadł na zdrowiu, ale nadal lubi odwiedzać Nowy Sącz.
Spotkanie na Jagiellońskiej
- Długo mieszkałem tu w rynku na Kazimierza, to zna się kolegów. Co oni robią, to mnie nie obchodzi. Po prostu tego dnia do nich podszedłem - relacjonuje pan Józef, który do Nowego Sącza przyjechał do lekarza na kontrolę po wylewie. Mężczyzna musi szczególnie dbać o zdrowie i uważać na skoki ciśnienia. Niestety w czwartek, 5 września, spotkanie z policją o mało nie skończyło się dla niego powrotem do szpitala.
- Rozmawiałem z dawnymi sąsiadami. Nie interesowało mnie czy są trzeźwi czy nie. Nagle pojawiła się policja. Jeden zaczął szarpać mnie za ramię i bezpośrednio zwracać na „ty” - zaznacza w rozmowie z „Gazetą Krakowską”. Bogdański poinformował policjanta, że jest po wylewie i nie jest wskazane, żeby ktoś go ciągnął za ramię. Mężczyźnie nie chciano oddać dowodu osobistego.
- Wiem, że od tego jest policja, żeby utrzymywać porządek, ale nie żeby dręczyć spokojnego obywatela - skarży się Bogdański. Jego poranna przygoda z funkcjonariuszami skończyła się na szczęście tylko na nadszarpniętych nerwach i późniejszym powrocie do domu.
Policja wyjaśnia
Aneta Izworska z Zespołu ds. Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu przedstawia inną wersję wydarzeń.
- Policjanci Referatu Patrolowo-Interwencyjnego Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu podjęli interwencję wobec grupy mężczyzn siedzących na ławce, którzy głośno się zachowywali oraz mieli używać słów nieprzyzwoitych - zaznacza rzeczniczka policji i dodaje, że jeden z nich próbował oddalić się z miejsca interwencji.
- Nie reagował na dyspozycję, aby pozostać na miejscu, w związku z czym jeden z funkcjonariuszy, aby uniemożliwić mu oddalenie się, chwycił za pasek jego plecaka. Mężczyzna ten zachowywał się agresywnie i arogancko. Krzyczał, kilkukrotnie zwracał się do funkcjonariuszy na „ty”, użył wulgaryzmów - wyjaśnia Izworska.
Potwierdzaniem tego, że policjanci mieli zachowywać się spokojnie, ma być również nagranie z kamery nasobnej rejestrującej tę interwencję.
- Funkcjonariusze po wylegitymowaniu osób pouczyli je za popełnione wykroczenie, a następnie zwolnili - dodaje rzeczniczka.
Innego zdania jest dwójka świadków zdarzenia, które nie chcą podać swoich personaliów. Jedna z nich widząc, jego jej zdaniem zbyt nachalne zachowanie policjantów, nakręciła film komórką (pochodzi z niego zdjęcie powyżej). Na nagraniu, oprócz donośnego głosu, nie widać, aby Józef Bogdański zachowywał się agresywnie.
