Zaliczki trafiły tylko do niektórych spośród 54 kierowców. Ilu dokładnie? Tego nie wiadomo, ponieważ firma nie udziela żadnych informacji na temat swojej sytuacji. W prywatnej spółce z Oświęcimia nie ma związków zawodowych, które mogłyby mieć wiedzę na taki temat.
- W księgowości dowiedziałem się, że i tak jestem w dobrej sytuacji, bo administracja od września w ogóle nie dostała pieniędzy - powiedział "Krakowskiej" jeden z kierowców (nazwisko do wiadomości redakcji).
O zaległą wypłatę co drugi dzień dopytuje się w kasie Tadeusz Walczak. 28 lat przepracował jako kierowca komunikacji miejskiej w Warszawie. Gdy przeszedł na emeryturę, sprowadził się z żoną do Nowego Sącza, by odpocząć od zgiełku wielkiego miasta.
- Żeby nie zwariować z nudów, postanowiłem, że jeszcze usiądę za kółkiem i dorobię, jeżdżąc na lokalnych trasach - opowiada Tadeusz Walczak. - Nie wiedziałem, że będą z tym tylko kłopoty.
Do lutego jego pensja spływała regularnie. Następnie była wypłacana w ratach. W październiku, zmęczony ciągłą walką o pieniądze, kierowca zwolnił się z pracy. Teraz walczy o resztę swojego wynagrodzenia za wrzesień i październik.
Jak dowiedzieliśmy się, miesiąc temu konta PKSiS Oświęcim zablokował oświęcimski komornik Tomasz Paszek. Spółka ma bowiem długi, których nie płaci. Jak duże i wobec kogo? Tego komornik nie ujawnia.
- Na pewno firma ma zaległości w opłatach za paliwo - zauważa Tadeusz Walczak. - Trzeba było je ściągać z baków autobusów naprawianych w warsztacie, żeby te sprawne mogły wyjechać w trasę.
Komornik zapewnia, że blokada kont bankowych nie dotyczyła tego, z którego miały być wypłacane pensje dla kierowców.
- Skoro spółka z Oświęcimia ma zaległości w wypłatach dla pracowników, to prawdopodobnie i na tym koncie zabrakło pieniędzy - dodaje Tomasz Paszek.
Prezes PKSiS Oświęcim Leszek Rykała był dla nas nieuchwytny. Nie odbiera telefonów w biurze firmy ani komórki. Nie wiadomo, jakie są szanse na uregulowanie zaległości płacowych wobec załogi spółki zatrudnionej w Nowym Sączu. Pracownicy w ogóle nie mają kontaktu z właścicielem.
Kierowcy od dziś znowu będą szturmować kasę i pytać, kiedy dostaną pieniądze.
- Argument o kłopotach spółki to żadne wytłumaczenie, gdy się ma zaległe rachunki i raty za pobrane kredyty - mówią zdesperowani.
Pieniądze za tabor
Zajęcie kont PKSiS Oświęcim ma pomóc m.in. w ściągnięciu od spółki pieniędzy za tzw. część przewozową zlikwidowanego PKS w Nowym Sączu.
W lipcu 2012 r. oświęcimska spółka wygrała licytację, przejmując za 3,225 mln zł 70 autobusów oraz licencje i zezwolenia na realizowanie kursów. Wpłaciła wówczas wadium w wysokości 50 tys. zł. Potem uregulowała połowę kwoty, zadeklarowanej podczas licytacji. Jak informuje Piotr Odorczuk, rzecznik marszałka województwa małopolskiego, któremu podlegał likwidowany PKS w Nowym Sączu, krakowski sąd gospodarczy nakazał oświęcimskiej spółce spłatę reszty zobowiązań.
- Daje to likwidatorowi sądeckiego PKS możność uruchomienia procesu windykacji - mówi rzecznik.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
