- Odkąd zaczęli grzać, tylko przez kilka dni grzejniki były gorące - mówi Małgorzata Filipowska, mieszkanka bloku socjalnego przy ulicy Jana Pawła II. - W moim mieszkaniu są zimne od połowy, u sąsiadki w ogóle nie grzeją w łazience - wylicza pani Małgorzata.
Jak twierdzi, w niektórych mieszkaniach wieczorami i w nocy temperatura spada do 15 stopni. - A przecież w tym bloku mieszkają rodziny z małymi dziećmi i osoby starsze - podkreśla pani Małgorzata.- Sąsiadka ma siedmioletnie bliźniaki, które cały czas chorują - dodaje.
Bożena Mróz, właścicielka dwupokojowego mieszkania, żartuje, że pokutuje za swoje nazwisko.
- W małym pokoju grzejniki cały czas są zimne. - Żeby nie zmarznąć, ubieram dwa swetry - mówi pani Bożena. Grzejemy się również ciepłą herbatą i kocami.
O szwankującym ogrzewaniu już kilka tygodni temu poinformowali spółdzielnię mieszkaniową STBS i Wydział Interwencji Kryzysowej Urzędu Miasta. Dopiero w ubiegłym tygodniu przedstawiciele spółdzielni pofatygowali się do mieszkań, żeby zmierzyć temperaturę w pomieszczeniach.
- Wtedy było 18 stopni. Chyba wcześniej, tuż przed samą kontrolą, musieli puścić nam więcej mocy - mówi Małgorzata Filipowska. - Ale już na korytarzu było tylko 8 stopni.
Dodaje, że prezes spółdzielni powiadomił wszystkich mieszkańców, że dostawa ciepła będzie zwiększona, ale dopiero wtedy, gdy nastaną tęgie mrozy.
Budynek jest ocieplony, w większości mieszkań wymienione są okna. Jednak władze spółdzielni przekonują, że mieszkańcy, którzy skarżą się na ziąb, sami sobie są winni, bo za często wietrzą mieszkania.
- W trakcie kontroli sprawdziliśmy stan techniczny kotłowni. Wszystkie parametry były prawidłowe - mówi Maciej Kurp, wiceprezes STBS. - Zalecono jedynie przeczyszczenie filtrów.
Bożena Mróz systematycznie płaci czynsz, więc wymaga, żeby mieszkanie było ogrzewane. - Po to są głowice przy każdym kaloryferze, żeby samemu ustawiać temperaturę, a nie po to, żeby ciepło regulował nam administrator - podkreśla. Dodaje, że jest gotowa więcej płacić za ogrzewanie, żeby tylko nie było jej zimno.
- Byliśmy w spółdzielni nieraz. Tam jakoś kaloryfery zawsze są gorące - mówią lokatorzy budynku socjalnego.
Ciepło ucieka przez okna i drzwi, które lokatorzy za często otwierają
Maciej Kurp, wiceprezes zarządu STBS, twierdzi, że jego budynki są właściwie ogrzewane, a mieszkańcy przesadzają.
Czy pomiar temperatury ciepła w mieszkaniach socjalno-komunalnych przy ulicy Jana Pawła II potwierdza zdanie lokatorów?
4 grudnia pracownicy spółdzielni dokonali pomiarów temperatury na korytarzu i w mieszkaniach. W najchłodniejszym miejscu, tj. w klatce schodowej przy drzwiach wejściowych, temperatura wyniosła 8 stopni Celsjusza. A średnia temperatura w mieszkaniach wyniosła 21 stopni Celsjusza.
A jakie są normy?
8 stopni Celsjusz na korytarzu, a 20 stopni Celsjusza w mieszkaniach.
Czyli teraz jest właściwa temperatura.
Na niską odczuwalną temperaturę ma wpływ ciągłe wietrzenie. Okna i drzwi w wielu mieszkaniach są cały czas otwarte. Być może niektóre kaloryfery są zapowietrzone, ale naprawa ich leży po stronie lokatora. Należy racjonalne wietrzyć pomieszczenia i odpowiednio korzystać z urządzeń.
Blok jest w dobrym stanie, ale wymaga kolejnych remontów. Zniszczone są ściany, podłogi, skrzynki na listy.
Obiekt jest dewastowany. W tym roku wymieniono drzwi zewnętrze i odnowiono schody. Mieszka tam 37 rodzin, a koszty jego utrzymania należą do najwyższych w spółdzielni. Większość rodzin zalega z czynszem nawet do 12 miesięcy. Rekordzista ma ponad20 tysięcy złotych zaległości. Nie można wyłącznie wymagać, trzeba coś dać od siebie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
