FLESZ - Zima 30-lecia w Polsce, zasypie nas śnieg
Do skuteczności spalania węgla metodą rozpalania od góry w walce ze smogiem zastrzeżenia ma Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego, która powołuje się na badania przeprowadzone w Instytucie Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu oraz na opinie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego i Ministerstwa Środowiska. Mówią one, że górne spalanie węgla nie powoduje zmniejszania ilości smogu. Co więcej, ta metoda może być niebezpieczna. Istnieje bowiem ryzyko wybuchu lub rozszczelnienia się kotła.
- Z badań jasno wynika, że nawet jeśli mamy do czynienia z obniżeniem emisji w przypadku palenia od góry to i tak ten kopciuch pozostaje kopciuchem, wciąż są to emisje o wiele za wysokie. Dlatego te kopciuchy muszą zniknąć nawet jeśli ludzie będą w nich palić od góry - przekonuje Anna Dworakowska.
Producenci kotłów również podkreślają, że trzeba użytkować kocioł zgodnie z instrukcją.
- Inny sposób użytkowania kotła może być po prostu bardzo niebezpieczny. Zwolennicy palenia od góry prosili parę lat temu producentów kopciuchów, żeby dopisali tę metodę jako zalecaną, ale oni im odmówili, ponieważ te kotły nie są przetestowane do tego rodzaju spalania, a wiadomo że testowanie kosztuje - tłumaczy Dworakowska z PAS.
Szczegółowo pisaliśmy
Polski Alarm Smogowy krytykuje władze miasta za promowanie techniki spalania węgla od góry
Innego zdania jest dyrektor Grzegorz Tabasz, który przekonuje, że mieszkańcy stosujący tę technikę oszczędzają pieniądze i nie zanieczyszczają środowiska.
- Rozmawiałem z ludźmi, którzy tę metodę stosują od 2-3 lat. Jeden pan mówił, że ma dom o powierzchni 230 metrów kwadratowych i pali od góry. Zamiast 4,5 ton węgla, zużywa 2 tony. Do pieca dokłada dwa razy dziennie. To praktyk. U niego się nie dymi - tłumaczy dyrektor wydziału ochrony środowiska. Dodaje, że jest to metoda, która pozwala na zaoszczędzenie paliwa, zmniejszenie emisji i nic nie kosztuje.
Badania przeprowadzone przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu, wykazały jednak, że ta metoda nie wpływa na zmniejszenie smogu, co więcej, może doprowadzić do wybuchu kotła, z czym również nie zgadzają się władze Nowego Sącza. Samorządowcy opierają się jednak na badaniach innych ekspertów.
-Proszę mi podać przykład takie sytuacji, gdzie doszło do wybuchu kotła - domaga się dyrektor Tabasz.
- Będziemy propagować tę metodę, bo ona jest dobra – dodaje.
Prezydent Nowego Sącza jest gotowy na publiczną debatę, do której zapraszają ekspertów z Polskiego Alarmu Smogowego oraz Ministerstwa Ochrony Środowiska.
- Jesteśmy gotowi spotkać się w dowolnym miejscu, w dowolnym czasie i formule, żeby przedyskutować te różne techniki, debatować o wynikach badań i zaprosić specjalistów praktyków - mówi Tabasz.
Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego uważa, że Nowy Sącz powinien przede wszystkim skupić się na wymianie pieców, bo same działania doraźne nie wystarczą. Odniosła się również do wspomnianej debaty.
- Władze Nowego Sącza w tym momencie właściwie przyznają, że nie zamierzają się dostosować do Uchwały antysmogowej. Według prawa mieszkańcy mają trzy lata na wymianę palenisk i czy będą palić od góry czy od dołu, to niczego nie zmienia. Muszą do końca 2022 wymienić stare kotły - tłumaczy. - Jeśli będzie taka konieczność, to oczywiście możemy się spotkać, tylko debatowanie o tego typu pozornych działaniach w obliczu kiedy mamy jasne wymagania prawne dotyczące wymiany kopciuchów, uważam za stratę czasu - mówi Anna Dworakowska.
- Zobacz, gdzie swoje biura mają posłowie z Nowego Sącza
- Najlepsze salony sukien ślubnych w Nowym Sączu i okolicy według opinii w Google [PRZEGLĄD]
- Top 10 powodów do niezadowolenia mieszkańców Nowego Sącza
- Majątki sędziów z Nowego Sącza. Wiesz, że większość z nich spłaca pożyczki?
- Te budynki straszą od lat i proszą się o wyburzenie
- Mistrzowie parkowania na sądeckich ulicach
