FLESZ: Pierwsza pomoc przy wypadkach drogowych. To musisz wiedzieć!
Na sali obrad Sądu Okręgowego w Nowym Sączu były dziś łzy rodzin ofiar wypadku w Łęce. Kilka z tych osób występuje również w roli oskarżyciela posiłkowego. Kierowca nie chciał złożyć dziś wyjaśnień, ale zaznaczył, że jest potrzebny swojej rodzinie, ma dwójkę dzieci i niepracującą żonę, oraz jest opiekunem prawnym niepełnosprawnego brata. Potrzebne jest mu również ważne prawo jazdy, aby ich utrzymać. Jan S. nie był dotychczas karany, jak wynika z jego wyjaśnień, jakie złożył w prokuraturze, był dobrym kierowcą, a oprócz tego, że przewoził mleko cysterną, był również strażakiem ochotnikiem w OSP Siedlce i miał uprawnienia do prowadzenia wozu strażackiego.
Przypomnijmy jak doszło do tragicznego wypadku...
Jan S., kierowca cysterny MAN z mlekiem, 8 sierpnia 2018 roku w Łęce jadąc drogą powiatową w kierunku Korzennej na prostym odcinku drogi z nieustalonych przyczyn gwałtownie zjechał na lewy pas ruchu, uderzając w nadjeżdżającego z naprzeciwka nissana patrola.
Tragiczny wypadek w Łęce pod Nowym Sączem. Zginęło małżeństw...
- W wyniku zderzenia kierujący Tomasz D. doznał obrażeń ciała: rany ramienia i przedramienia lewego oraz stłuczenia głowy, a pasażerka Monika S. - stłuczenia głowy, kręgosłupa szyjnego i okolicy lędźwiowej prawej, natomiast Grażyna P. - stłuczenia ramienia prawego i kręgosłupa szyjnego oraz łuku brwiowego lewego – informuje Leszek Karp, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Następnie samochód ciężarowy MAN uderzył czołowo w volkswagena passata, w wyniku czego kierujący tym pojazdem Adam T. oraz jego małoletni syn Daniel T. ponieśli śmierć na miejscu, a pasażerka Karolina T., znajdująca się w zaawansowanej ciąży, zmarła wskutek odniesionych obrażeń, natomiast małoletnia pasażerka Martyna T. doznała ogólnych potłuczeń szyi, brzucha i pleców. Po tym MAN uderzył w opla astrę, przygniatając ten samochód osobowy. Ten wraz z samochodem ciężarowym zsunął się do rowu, w wyniku czego kierujący tym pojazdem doznał ciężkich obrażeń ciała, które spowodowały u niego chorobę realnie zagrażającą życiu.
- Oprócz tego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia narażone zostały cztery osoby podróżujące samochodem peugeot, jadącym bezpośrednio za oplem astrą, którego kierowca w wyniku podjęcia manewru obronnego, tj. gwałtownego skrętu w lewą stronę, uniknął czołowego zderzenia z samochodem ciężarowym MAN – dodaje prokurator.
Kierowcy grozi wyrok od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Tego tragicznego dnia, jak zeznał kierowca jeszcze podczas śledztwa, było upalnie, a jego ciężarówka nie ma klimatyzacji. Jan S. sięgnął ręką za tylne siedzenie po wodę i wtedy spostrzegł, że zjechał na przeciwny pas ruchu. Próbował zrobić manewr odbijający. Wtedy doszło do pierwszego zderzenia, potem do tragicznego drugiego, a kolejne auto stoczyło się razem z ciężarówką ze zbocza. Mężczyzna po wypadku był świadomy, udzielał pomocy poszkodowanym. Po przybyciu policji poinformował ich, że to on spowodował wypadek, ale nie wie jak do niego doszło.
Dziś i jutro (15-16 października) sąd przesłuchuje świadków. Do sprawy wrócimy.
Czytaj więcej: Wypadek w Łęce. Znane są pierwsze wyniki śledztwa
- Te firmy z Małopolski zna cały kraj. Ich właściciele często startowali od "zera"
- Nowy Sącz. Dwie manifestacje w centrum miasta [ZDJĘCIA]
- Gdzie na rower? Top 10 atrakcyjnych tras na Sądecczyźnie
- Top 10 barów w Nowym Sączu. Tu zjesz najtaniej obiad
- TOP 10 domów weselnych na Sądecczyźnie według internautów
