FLESZ - Znamy stawki za połączenia międzynarodowe

Szczegóły dotyczące znaleziska z zamkowego wzgórza przedstawił Jarosław Suwała, prezes Sądeckiej Agencji Rozwoju Regionalnego, która koordynuje badania archeologiczne prowadzone od kilku tygodni obok ruin sądeckiego zamku.
- Na obecnym etapie możemy przedstawić tylko bardzo ogólne informacje dotyczące tzw. skarbu - mówi.
Zaznacza jednak, że biorąc jednak pod uwagę charakter znaleziska, z całą pewnością można stwierdzić, że mamy tutaj do czynienia z tzw. judaikami czyli przedmiotami związanymi z kulturą żydowską. Część z nich ma charakter sakralny, w tym chociażby świeczniki - menory i świecznik chanukowy czy kubki szabasowe.
- Na jednej z karafek udało nam się odcyfrować napisy w języku hebrajskim. Pojawiło się tam określenie Eli syn Diwre, co może wskazywać osobę mającą coś wspólnego z naszym znaleziskiem - tłumaczy Jarosław Suwała.
Dodaje, że karafka była prawdopodobnie darem dla rabina z prośbą o wstawiennictwo.
Jak wyjaśnia prezes SARR, część przedmiotów nosi ślady spalenizny, co może wskazywać na burzliwą historię sądeckiego "skarbu", tym bardziej, że został on wykopany w okolicach dawnego getta.
Oprócz ponad 100 srebrnych przedmiotów archeolodzy znaleźli również skrawki papieru. Na jednym z nich pojawia się nazwisko rabina Mosesa Halberstama.
- W tym momencie nie wiemy jeszcze o którego członka rodziny mogło chodzić, ponieważ kilku z nich nosiło to imię. Na pewno jednak możemy potwierdzić, że skarb znaleziono na terenie dawnej nieruchomości należącej do tej słynnej rodziny - mówi szef SARR.
Bartłomiej Ubrański, archeolog z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, wyjaśnia, że na razie trudno ustalić dokładnie z jakiego czasu pochodzą papiery, które odnaleziono przy srebrnych przedmiotach. Potrzebne będzie w tym celu przeprowadzenie szczegółowej kwerendy. Trudno także ocenić materialną wartość "skarbu" ze wzgórza zamkowego, w tym wypadku mamy bowiem do czynienia przede wszystkim z walorami historycznymi i sentymentalnymi.
- To część historii naszego miasta i regionu - tłumaczy sądecki archeolog.
Na razie nie wiadomo, jaki los czeka odnalezione przedmioty. O ich przyszłości zadecyduje wojewódzki konserwator zabytków, który reprezentuje w tym przypadku Skarb Państwa. I choć wciąż nie wiadomo, kto mógłby być spadkobiercą sądeckiego "skarbu", przedstawiciele rodziny Halberstamów skontaktowali się już z Sądecką Agencją Rozwoju Regionalnego.
Prezes SARR zapowiada również kontynuowanie wykopalisk przy sądeckim zamku, a także dalsze poszukiwania przy użyciu wykrywacza metali.