https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: w 28 osób mieszkali na 35 metrach

Alicja Fałek
Agnieszka Ptak jeszcze do niedawna razem z dziećmi, rodzicami i siostrami wraz z ich pociechami gnieździła się w tym maleńkim pokoju w kamienicy przy ulicy Sikorskiego w Nowym Sączu. Teraz dostała 95-metrowy lokal z miasta. Czekała na to wiele lat
Agnieszka Ptak jeszcze do niedawna razem z dziećmi, rodzicami i siostrami wraz z ich pociechami gnieździła się w tym maleńkim pokoju w kamienicy przy ulicy Sikorskiego w Nowym Sączu. Teraz dostała 95-metrowy lokal z miasta. Czekała na to wiele lat Przemysław Malisz
Agnieszka Ptak z Nowego Sącza jest matką ośmiorga dzieci. Najstarsza córka ma 17 lat, najmłodsza zaledwie trzy. Do 2006 roku gnieździła się w 35-metrowym mieszkaniu przy ul. Sikorskiego 13 razem z innymi członkami rodziny. Bywały dni, że w jednym pokoju zasypiało razem nawet 28 osób!

- Warunki były ciężkie. Pochodzę z wieloletniej rodziny. Ja, jak i moje siostry mamy spore gromadki pociech - przyznaje Agnieszka Ptak. - Ale nie mieliśmy gdzie się podziać, więc wszyscy mieszkaliśmy u rodziców. Jedyny pokój w mieszkaniu przed spaniem zamieniał się w ogromne łoże, a my kładliśmy się jak śledzie - dodaje.

Mieszkanka Nowego Sącza mówi, że o mieszkanie socjalne starała się przez 17 lat. Jednak pierwszy wniosek, jaki został złożony w Urzędzie Miasta Nowego Sącza, pochodzi z 2005 roku. Przez pierwszy rok mieszkania dla jej rodziny nie było. Trudna sytuacja doprowadziła ją do desperackiego kroku.

- W kamienicy, gdzie mieszkaliśmy na piętrze stało puste mieszkanie. Włamałam się do tego pustostanu i je zasiedliłam - przyznaje szczerze pani Agnieszka. - Mieliśmy dość życia w ciężkich warunkach. Zresztą tamto mieszkanie było w opłakanym stanie. Nie było w nim prądu, czy gazu. Zimą choć paliło się w piecach kaflowych, to i tak był przenikliwy chłód - dodaje.
Ciepło uciekało przez nieszczelne okna i drzwi. Rodzina Ptaków radziła sobie jak mogła. W kuchni podłączyła butlę z gazem, a prąd ciągnęła z mieszkania rodziców. Pustostan zamieszkiwali nielegalnie aż do listopada 2013 roku. Miasto przyznało im wtedy spory lokal socjalny.

- Przenieśliśmy się na Żółkiewskiego do dużego, bo 95-metrowego mieszkania - cieszy się sądeczanka. - Z mężem mamy swój pokój. Dziewczynki mają osobny, chłopcy także własny. Jest też salon. Ale czekaliśmy na to aż 17 lat - podkreśla.
Historia tej rodziny jest bardzo dobrze znana Dorocie Goławskiej, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Nowego Sącza. To kierowany przez nią wydział zajmuje się m.in. sprawami przydziału mieszkań socjalnych potrzebującym rodzinom.

- Z naszej perspektywy sprawa ta wygląda nieco inaczej. Prawdą jest, że rodzina na mieszkanie czekała od 2005 roku - przyznaje Dorota Goławska. - Jednak trzeba mieć na uwadze, że znalezienie lokalu dla tak licznej, bo dziesięcioosobowej rodziny wcale nie jest łatwe - dodaje.

Co więcej pani Agnieszka zasiedlając mieszkanie w kamienicy przy ul. Sikorskiego złamała prawo. - W Nowym Sączu nie mamy pustostanów. Podobnie było z mieszkaniem, do którego włamała się rodzina Ptaków - zaznacza dyrektor Goławska. - To mieszkanie jest własnością miasta i było przeznaczone do remontu. Jego wykonawca odebrał do niego klucze i następnego dnia, gdy ekipa chciała rozpocząć remont, zastała w nim tę rodzinę - dodaje.

Dorota Goławska przyznaje, że sprawę miasto powinno skierować do sądu, a pani Agnieszka wraz z ośmiorgiem dzieci powinna zostać wyeksmitowana z bezprawnie zajętego lokalu. Jednak z uwagi na ich ciężką sytuację tak się nie stało. - Dopiero w listopadzie ubiegłego roku udało nam się znaleźć mieszkanie wystarczające dla tak licznej rodziny - mówi dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej. - Mieszkanie jest duże i wyremontowane, a rodzina płaci niewielki czynsz, niespełna 130 zł, plus za zużyte media - dodaje.

Takiego szczęścia, jak rodzina Ptaków nie ma Julita Rosiek. Kobieta została eksmitowana w 2002 r. i od tego czasu jest bezdomna. W zimie kątem mieszka u siostry, latem jakoś sobie radzi. Od 2012 r. stara się o mieszkanie socjalne. Bezskutecznie. Jej historię Czytelnicy "Gazety Krakowskiej" poznali w marcu. - W maju czeka mnie operacja, a potem długa rekonwalescencja - żali się pani Julita. - Jak wyjdę ze szpitala nie będę miała się gdzie podziać - wzdycha.

W jej przypadku urzędnicy są bezradni. Sąd wydając wyrok eksmisyjny pozbawił panią Julitę prawa do zastępczego lokalu socjalnego. - Mimo to pani Rosiek będąc u nas niedawno, została poinformowana, że może złożyć kolejny wniosek - przekonuje dyrektor Goławska. - Pobrała nawet odpowiedni druk, ale go nie wypełniła i nie złożyła w urzędzie - dodaje.

Na mieszkania od miasta czekają 153 rodziny. W Nowym Sączu jest jedynie 190 lokali socjalnych, które są przeznaczone dla osób w najcięższej sytuacji materialnej i społecznej. Mieszkania te jednak cały czas są zajmowane przez potrzebujące rodziny. Gdy tylko jakieś się zwolni, zaraz zostaje zajęte przez nowych lokatorów. - Mamy specjalną listę oczekujących. Wolny lokal proponowany jest pierwszej rodzinie czekającej w kolejce - wyjaśnia Dorota Goławska. - Rodzina może, ale nie musi się zgodzić na jego zajęcie. Ma prawo wyboru. Po złożeniu propozycji czekamy trzy dni na decyzję. Jeśli jest odmowna, to lokal proponujemy następnej osobie w kolejce - dodaje.

Okazuje się jednak, że rodzina będąca pierwsza na liście, nie zawsze pierwsza otrzymuje mieszkanie. Miasto ma bowiem obowiązek w pierwszej kolejności zapewnić lokal rodzinom z wyrokiem eksmisyjnym. A takich na dzień dzisiejszy jest 50.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

x
xxx
ale sprawa była w sądzie, miasto oskarżyło ją o włamanie, tylko sądzina była tak wspaniało myślna by jej na to pozwolic. a w mieszkaniu o ktorym mowa nigdy tyle osob na raz nie spało, gdy ona sie 9 lat temu włamywała to tyle dziec nie miala. a takie osoby jak ona nie szanujace nikogo, obrażające saąsiadów i ciagle robiace klutnie, nie powinny byc bez karne, bo ona mysli ze jej wszystko wolno bo zrobila tyle dzieci.
x
xxx
Nie wiem czemu ma służyć ten artykuł , to żenujące jak Pani Agnieszka przedstawia swoją sytuacje.
Z tą sterylizacja to Pani przesadziła ale z edukacją się zgadzam, wystarczy prześledzić losy całej rodziny
A wniosek się sam narzuci , to jest już drugie pokolenie które wymusza od miasta lokal, trzecie tylko czekać jak dorośnie.
Przykro że jest wiele osób godnych żeby dostać taką szanse , ale nie mają dość tupetu żeby złamać prawo bo takich Państwo Nagradza .
S
Sadeczanka xd
Masz racje! Zeruja na ludziach.
a
annA
ta kobieta po prawej to nie jej córka, tylko siostra.
m
matka i babcia
Dlaczego kobieto skazujesz swoje dzieci na życie w stresie /bo nas wyrzucą z mieszkania /. Na życie bez własnego miejsca na Ziemi , bez kawałka swojej podłogi ,bez własnego łóżka .
M
Mruu
W pierwszej kolejności należałoby tę panią wysterylizować, a jej pociechy poddać porządnej nauce antykoncepcji, bo rośnie kolejne pokolenie roszczeniowej patologii. Narobiła sobie dzieci bez umiaru i teraz wszystko "się jej należy". I to wszystko za nasze podatki...
G
Gorol
Est malum publicum!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska