Wójs starał się zachować spokój. Poprosił o informację, czy Sowa śpi w samochodzie, czy na zewnątrz. Usłyszał, że na asfalcie. W tym momencie uznał, że nocnych żartów kolegów na służbie już za wiele. Zażądał, by dokładnie opisali całą sytuację. I zaczęło się relacjonowanie. - Ten ptak jest bardzo duży i siedzi dosłownie na środku jezdni. Oczy ma zamknięte, na nic nie reaguje, ale wygląda na żywego - usłyszał.
Wisła Kraków ma kolejny problem ze stadionem
Pomyślał, że funkcjonariusze wycofują się z dowcipu wymyślają inną bajeczkę.- Zapytali, co mają robić dalej, więc podjąłem grę- opowiada. - Przypomniałem sobie dziecięcy wierszyk o ślimaku i pierogach. Zaproponowałem, aby ostrożnie podeszli do ptaka i delikatnie zachęcili go do dania znaku życia. Poleciłem wyrecytować wierszyk "sowo, sowo, otwórz oczy, to ci coś do dzioba wskoczy". Odpowiedzieli po chwili, że to nie skutkuje.
Wtedy Wójs postanowił ściągnąć patrol na komendę, by funkcjonariusze wytłumaczyli swoje zachowanie.
Słysząc to, poprosili o decyzję,co mają zrobić z ptakiem,bo jeśli zostawią go na drodze, może zginąć potrącony przez jakiś pojazd.
- Dopiero wówczas uwierzyłem, że oni rzeczywiście trafili na wyjątkową sowę, która w nocy śpi, zamiast fruwać i polować. Swoim głupim zachowaniem obalała przysłowie, że sowa to symbol mądrości - mówi Wójs. Znalazł adres najbliżej mieszkającego leśnika i kazał tam zawieźć sowę. Obudzony mężczyzna, patrzył na mundurowych i zarzekał się, że specem od ptaków nie jest. Okazało się, że mieszkanie leśniczego zajmuje ktoś inny.
Sowa - śpioszka resztę nocy spędziła na komendzie, a rano zabrał ją leśniczy.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Gang Olsena napadł na bank ING w Nowym Targu
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy